Rozdział 1

1.5K 26 0
                                    

Cześć nazywam się Rose Evans, mam 16 lat jestem brunektą z ciemnymi oczami, mam 170cm wzrostu oraz mam Ostre rysy twarzy. Mam ojca alkoholika, który znęca się nademną ponieważ jak to on mówił ,, pozbawiłam go żony". Jestem jedynaczką a w wieku 15 lat musiałam przejąć biznes ojca który mię był do końca legalny. W szkole byłam uznawana za bezuczuciową suke co w sumie się zgadza. Od około 10 lat nie uroniłam ani jednej łzy, ponieważ są one oznaką słabości. W szkole nie mam przyjaciół natomiast poza nią mam moją kochaną paczkę miby dorosłych małp które również siedzą w bagnie tak jak ja. Ogólnie jestem dość szczupła i wysportowana gdyż codziennie ćwiczę i trenuje box. W moim świecie jestem znana jako ,, Black Princess ". Jestem jedyna kobietą w mafi a do tego najsilniejszą. Zawsze wygrywam wygrywam nielegalne wyścigi oraz walki. Z charakteru jestem odważna, pewna siebie i mam cięty język oraz mam pewne zasady w swoim życiu których zawsze przestrzegam. Ale dobra koniec o mnie i czas wrócić do tej szarej rzeczywistości.

Obudził mnie dźwięk znienawidzonego przeze mnie diabelstwa zwanego budzikiem a że jest poniedziałek to dodatkowo nie chciało mi się wstawać z łóżka. Zebrałam w sobie wszystkie siły i ruszyłam pierw do garderoby po ubrania na dzisiejszy dzień a następnie udałam się do łazienki aby się przebrać i przygotować do szkoły. Po podstawowych czynnościach zgarnęłam moją torbę z książkami, telefon oraz słuchawki i zeszłam na dół gdzie panowała zupełna cisza co znaczyło tylko jedno- ojca nie ma w domu. Zgarnęłam z lodówki jagurt owocowy wzięłam klucze do mojego auta którym było czarne audi R8. Odpaliłam samochód i ruszyłam w kierunku szkoły w której byłam po 5 minutach ponieważ jechałam 200km/h ale to nie ważne. Na parkingu zaparkowałam na swoim miejscu którego nikt nie zajmował ponieważ doskonale wiedzieli że to miejsce należy do mnie. Wzięłam torbę i pewnym ruchem otworzyłam drzwi i wyszłam że środka. Każdy jak zawsze w sumie patrzył na mnie jakby nie mieli nic ciekawszego do roboty.
-I czego się gapicie - warknęłam na tyle głośno żeby każdy to usłyszał a oni natychmiast odwrócili wzrok- idioci.

Po tych słowach ruszyłam w kierunku wejścia do budynki a następnie podeszłam do swojej szawki do której schowałam nie potrzebne książki. Została minuta do dzwonka więc zamknęłam szafke i ruszyłam w kierunku sali lekcyjnej. Teraz miałam matmę za którą szczerze nie przepadałam chociaż w sumie nie tyle co za przedmiotem tylko nauczycielce która tego przedmiotu uczy. Weszłam do klasy 2 minuty po dzwonu ponieważ ta szkoła jest na tyle duża że w minute bym nie zdążyła dość z pod szafek. Weszłam i nie patrząc na ludzi z klasy i nauczycielke ruszyłam w kierunku mojej ławki która jest ostatnia w rzędzie pod oknem abym miała ładne widoczki kiedy będę się nudzić. Usiadłam w ławce i zaczęłam wyciągać swoje rzeczy kiedy usłyszałam chrząknięcie że strony nauczycielki.
-Może jakieś przepraszam za spóźnienie Panno Evans? - zapytała
-Ale podobno nie można kłamać to po co ja mam to robić? - zapytałam a zaraz potem usłyszalam cichy śmiech w sali
-A może pójdziesz do dyrektora za swoje zachowanie- zapytała znów
-Chlop ma mnie już dość zwłaszcza kiedy przerywam mu w dość nietypowej sytuacji z sekretarką. - powiedziałam niewzruszona a sekundę później usłyszeliśmy komunikat ,, Panna Rose Evans proszona do gabinetu dyrektora " a ja bez zbędnego gadania zebrałam swoje rzeczy i wyszłam z sali na koniec pokazując faka całej klasie.

Będąc już pod gabinetem dyrektora którego swoją drogą traktowałam jak przyjaciela i mówiliśmy do siebie na ty. Bez pukania weszłam do środka i powiedziałam
-Cześć Jason jaka to sprawa że mnie tu ściągasz podczas ktotni z tą starą nędzą z matmy? - zapytałam zaraz po otworzeniu drzwi a  kiedy weszłam do środka i zobaczyłam 5 mężczyzn z czego 3 wygląda praktycznie tak samo jak ja tylko ze mają krótkie włosy natomiast pozostała dwójka ma czarne włosy i niebieskie oczy.
- Tak cześć Rose i o co się znów z nią pokłóciłaś? - zapytał Jason
-A no wiesz to co zawsze czyli ,, a może jakieś przepraszam za spóźnienie Panno Evans"- powiedziałam to udaląc skrzeczyliwy głos Ruby- matematyczki.- A teraz mów po co tutaj i kto to jest
- A no tak zapomniałbym a więc to są twój bracia którzy mieszkają w Los Angeles a ty będziesz musiała się przeprowadzić do nich.- powiedział a ja spojrzałam na niego jak na debila po czym dodał - to ja was zostawię samych a wy sobie wszystko wyjaśnijcie i pogadajcie- po tych słowach szybko opuścił swój gabinet
- Zdrajca- krzyknęłam jedynie za nim i usiadłam na jego fotelu oraz założyłam mogę na noge i popatrzyłam na moich braci - zróbmy tak pomińmy na razie temat kłótni z babą z matmy i powiedzcie mi o co tutaj chodzi i jak się nazywacie
-Więc tak ja jestem Nathan jestem twoim najstarszym bratem i będę twoim opiekunem prawnym, to jest Eric i jest drugim najstarszym następnie jest Max a na końcu bliźniaki Jay i Nicolas. Jesteśmy tutaj bo umówiliśmy się z ojcem ze ciebie do siebie weźmiemy i zamieszkasz z nami - powiedział najstarszy z braci który był ubrany w garnitur
-Okej w końcu pozbędzie się problemu i będzie chlać ile będzie chciał ale ciekawe na kim będzie się wyżywać  - prychnęłam i tymi słowami zwróciłam na siebie uwagę wszystkich w pomieszczeniu.
-Co? Czy on ci coś robił? - zapytał Jagi od razu podszedł do mnie i obejrzał z każdej strony czy nic mi nie jest
-Może robił może nie - powiedziałam w wzruszyłam ramionami a po moich słowach można było usłyszeć walenie w drzwi i to jak są otwieraze i impetem na co każdy spojrzał w tamtą stronę.- Nosz kurwa idioci ciszej trochę co, lekcje są a sami tu nie jesteśmy. A po za tym skąd się tu wzięliście? - zapytałam patrząc po kolei na każdego z moich przyjaciół których było 4:Henry, James, Micheal i Ashton którzy mają po 20 lat
-Sorry no ale jak się dowiedzieliśmy że ktoś chce nam ciebie zabrać to musieliśmy cie ratować - odparł zdyszany Ashton i podszedł do mnie i przytulił a ja oddałam uścisk
- No już nie złoszczę się na was a więc tak to są moi bracia Nathaniel, Eric, Max, Jay i Nicolas. Chłopaki to są moi przyjaciele Henry, James, Micheal i Ashton - powiedziałam niewzruszona a następnie usiadłam na moim wcześniejszym miejscu. Kiedy już się że sobą przywitali powiedziałam do braci- kiedy mamy samolot?
-Jutro o 12 ale musisz się jeszcze spakować - odparł Eric na co westchnęłam i pokiwałam głową. Po minucie ciszy która nie była krępująca w pomieszczeniu rozniósł się dźwięk dzwonka telefonu a ja od razu wiedziałam kto dzwoni więc przewróciłam oczami i odebrałam telefon od ojca.
-Ty mały śmieciu czemu nie ma cie w domu i nie mam nic do jedzenia?! - krzyknął tak głośno że aż musiałam odsunąć telefon od ucha i byłam pewna że każdy tutaj go słyszał
-Nie ma mnie w domu może dlatego że jestem w szkole to po pierwsze, po drugie nie jestem twoją jebaną kucharką że mam Ci gotować a po trzecie w lodówce masz pełno jedzenia bo ja dbam o dom w porównaniu do ciebie i tak jestem w szoku ze byłeś w stanie chociaż do mnie zadzwonić i nie jesteś aż tak schlany - odparłam zimnym potem a następnie wzniosłam oczy ku górze żeby znaleźć jakie kolwiek siły do tego człowieka - coś jeszcze ode mnie chcesz czy idziesz dalej chlać bo czekam na ten cudowny dzień kiedy policja przyjdzie do domu i powie że w końcu zdechłeś?
-Ty niewdzięczna suko... - tylko tyle usłyszalam bo z tych emocji nie wytrzymałam i rzuciłam telefonem o ścianę i rozbił spadając na podłogę gdyż nie chciałam słuchać o tym o on mi zrobi jak wrócę do domu. Zamknęłam oczy i dłońmi przetarłam swoją twarz.
-Wyglądasz jakbyś wybierała w jaki sposób nas zabić- powiedział poważnie James bo wiedział że byłam w stanie to zrobić.
-Dobra nie ważne muszę iść po swoje rzeczy do szafki możecie iść że mną albo zostać tutaj ja zaraz wrócę - po moich słowach wstałam z fotela i wyszłam drzwiami a za sobą usłyszałam jak chłopaki przepychają się w drzwiach a potem biegną za mną.

Kiedy wyszłam z sekretariatu poczekałam na chłopaków aż znajdą się obok mnie a następnie ruszyliśmy w kierunku szafek. Gdy byliśmy w połowie drogi zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wypadać z klas. Ja się tym nie przejęłam tylko ruszyłam dalej ale jak jak nie było drogi do przejścia stanęłam w miejscu i zobaczyłam że wszyscy którzy że mną przyszli czyli Max, Jay, Nicolas, Henry i Micheal stali zitmrytowani a ja się wkurzyłam i krzyknęłam na cały korzytarz żeby się odsunęli co natychmiast zrobili i przeprosili a ja wraz z chłopakami ruszyłam dalej. W końcu dotarłam do szafki którą otworzyłam i zaczęłam pakować moje wszystkie rzeczy do plecaka. Kiedy skończyłam zamknęłam szafkę i ruszyliśmy razem do wyjścia ze szkoły a że była już lekcja to mieliśmy cały korytarz dla siebie. Chłopaki zaczęli się wygłupiać a ja się z nich tylko uśmiechałam pod nosem.

Wyszliśmy na parking gdzie stała już reszta osób. Zobaczyłam że koło mojego auta stoi czarne porsche 911 przy którym stali moi bracia z przyjaciółmi. Wszyscy razem ruszyliśmy do pozostałych a kiedy byliśmy blisko Eric powiedział żebym wsiadała do auta a że ja nie mogłam zostawi tutaj moje dziecko (auto) minęłam ich i wzięłam do ręki klucze którymi otworzyłam pojazd i wsiadłam za kierownicę a następnie odpaliłam pojazd i otworzyłam okna i zawołałam kto chce jechać że mną na co Micheal i James szybko ruszyli do mojego auta a za nimi Max który usiadł z przodu.
- Dziewczynko czy ty w ogóle umiesz jeździć? - zapytał Max przy okazji zapinając pasy
-Żebyś się nie zdziwił braciszku - uśmiechnęłam się do niego a następnie wycofałam i zatrzymałam się koło braci
-Spotkamy się u ojca wiecie gdzie to prawda? - zapytałam a kiedy kiwneli głową na znak zgody nacisnęłam przycisnęłam gaz i jechałam 200km/h więc po 5 minutach byłam przed domem ojca.

Czy jestem gotowa na konfrontację z nim?
Czy chce z nim rozmawiać?
Jak teraz będzie wyglądało moje życie?
Co będzie z gangiem?
Czy bracia odkryją moje tajemnice?

ZmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz