Rozdział 11

270 9 0
                                    

Obudziłam się rano wtulona w Adriena co szczerze mi nie przeszkadzało, spojrzałam na zegar który wisiał nad drzwiami do łazienki. Była godzina 9:20 a że jest niedziela to nie jest źle. Postanowiłam wstać i się ogarnąć więc delikatnie podniosłam rękę chłopaka a następnie wyśliznęłam się z łóżka. Czułam się już dobrze więc choroba już odpuściła. Weszłam do łazienki i wzięłam prysznic a następnie ubrałam się w szare dzwony i biały top. Wyszłam z łazienki i o mało nie dostałam zawału. Ma moim łóżku siedzieli wszyscy bracia i Adrien który był ledwo przytomny.

-Jezu czemu tak straszycie? - zapytałam dalej trzymając się za pierś w miejscy gdzie jest serce

-Tak cześć miła nam ciebie widzieć również a i dobrze spaliśmy dzięki że pytasz-odparł Nicolas przewracając oczami

-No tak tak a teraz mówcie co tu robicie - powiedziałam i roszylam w stronę biurka

-No chcieliśmy cie miło obudzić więc wchodzimy Ci do pokoju a na twoim łóżku śpi Adrien a po tobie nie ma ani śladu - powiedział Jay

-A no tak było wczoraj sobie oglądaliśmy filmy i jedliśmy słodycze - odparłam i włączyłam pocztę na komputerze

-A to niby dlaczego? - dociekał Max, kurwa dlaczego no dla niczego ludzie kochani

-Chciałem jej poprawić humor po wczorajszej akcji i tyle - rzekł już bardziej przytomny Adrien na co przytaknęłam

-Okej niech będzie a teraz idziemy na śniadanie wszyscy-odparł Nathan

-Jasne zaraz dojdę - mruknęłam i zaczęłam odpisywać na wiadomość odnośnie balu który ma się odbyć w następną sobotę o godzinie 18 w hotelu ,,Labados"

-Na co tam odpisujesz młoda? - zapytał Eric

-Ehh bal w następną sobotę ma być - jęknęłam

Potem wszyscy razem zledlismy śniadanie, Adrien pojechał do siebie a Nathan z Ericiem poszli pracować. Trójka najmłodszych poszła do salonu grać na konsoli a ja postanowiłam iść na siłownię żeby zrobić trening mimo tego że jeszcze nie powinnam. Po 2 godzinnym treningu poszłam do pokoju w którym się ogarnęłam a potem wzięłam książkę która ostatnio czytałam i wygodnie rozłożyłam się na łóżku. Po godzinie czytania do mojego pokoju wparowal Nicolas a następnie rzucił się na moje łóżko.

-Co ty robisz? - zapytałam zerkając na niego kątem oka

-No przyszedłem jakbyś nie widziała-odparł

-Nie no poważnie nie wiedziałam myślałam że przyleciałeś czy coś - droczyłam się z nim

-No tak ale mniejsza Nathan kazał przekazać że dzisiaj idziemy do restauracji na spotkanie z rodziną Clintów - odparł znudzony tym tematem

-Japierdole czemu akurat z nimi-marudziłam

-Nie wiem ale tak trzeba a co robisz? - zapytał jakby nie widział książki w mojej ręce

-Hmmm no wiesz nic szczególnego tylko rozmyślam z jakiego drzewa mogą być zrobione kartki w tej książce - powiedziałam na co wywrócił oczami

-Dobra spokojnie bez sarkazmu a i w ogóle to zapomniałem Ci powiedzieć że w grudniu na święta lecimy na Malediwy - powiedział a ja spojrzałam na niego zszokowana

-Kurwa czemu akurat Malediwy a nie na przykład Jamajka? - zapytałam a chłopak wzruszył ramionami

-Szczerze nie wiem ale na Malediwy co roku lecimy - odparł a ja tylko kiwnęłam głową

-Dobra jasne a na którą idziemy na to spotkanie? - zapytałam

-Na 18 więc bądź gotowa na 17:30 - rzekł a ja spojrzałam na zegar który wskazywał 13:10

Kiedy brał wyszedł ja dokończyłam czytać rozdział a następnie zaczęłam powoli się ogarnąć w sensie wybrałam czarna suknie z rozcięciem na prawej nodze do połowy uda, czarne szpilki i również czarna torebka do której wsadziłam telefon i pistolet na wszelki wypadek. Nie zrobiłam mocnego makijażu tylko pamalowalam usta, rzęsy i zrobiłam brwi bo mam Ostre rysy twarzy więc nie musiałam ich poprawiać brązerem. O godzinie 17:25 zeszłam na dół i usiadłam na kanapie w salonie gdzie jeszcze nikogo nie było. Po 5 minutach wszyscy zeszli na dół a następnie ruszyliśmy do garażu.

W restauracji byliśmy po 25 minutach a do środka weszliśmy równo z czasem. Młody kelner zaprowadził nas do stolika przy którym siedziała już rodzina Clintów. Przywitałam się z każdym ale na początku z głową rodziny czyli Emil Clint, następnie z jego żoną Amelii a na końcu z dwójką dzieci dziewczyną Sofii i chłopakiem Xander. Następnie zajęliśmy swoje miejsca ja siedziałam pomiędzy Maxem a Jayem co mi się podobało. Na początku było trochę niezręcznie ale po złożeniu zamówień było już wmiarę dobrze.

-Więc Rose jak to się stało że dostałaś stanowisko swojego ojca mimo iż on żyje? - zapytał Emil

-A no długa historia szkoda gadać - rzuciłam tylko

-A masz jakiegoś chłopaka czy coś? - dalej pytał

-No nie nie mam a coś się stało? - zapytałam trochę zaniepokojona

-Tak w sumie to razem z moją żoną myśleliśmy żebyś Ty i nasz syn się pobrali - odparł a ja zamarłam a przy stoliku zrobiło się cicho

-Przepraszam ale po co? - dalej pytałam

-No jak to po co? - oburzyła się kobieta - chyba logiczne żeby przejąć twój biznes bo kobiety nie mają prawa w naszym świecie rządzić czymkolwiek i ty powinnaś o tym wiedzieć

-O nie nie nie nie ma opcji żeby jakiś randomowy chłop przejmował mój biznes-oburzyłam się - A poza tym nie przypominam sobie żeby ktokolwiek miał problem ze to ja przejęłam biznes ojca

-Ale nas to nie interesuje i już planujemy wam wszystko tylko jeszcze twój brat musi wyrazić na to zgodę więc jak Nathanie- no co za chuj

-Nie ma opcji że nasza siostra poślubi tego typa - stanął w mojej obronie Max

-Oczywiście że się nie zgadzam moja siostra powinna sama wybrać sobie męża którego będzie kochać a nie kogoś kogo my jej wybierzemy - rzekł Nathan a ja odetchnęłam z ulgą

Po słowach najstarszego brata zaczęła się kłótnia że powinnam wyjść za Xandera ale bracia kłócili się że tak nie będzie. Po 10 minutach kłótni rodzina Clintów się oburzyła i odpuściła temat ale przy okazji zakończyła nasze spotkanie które było tak strasznie wymuszone i przy okazji nie udane dla tamtej rodziny. Oczywiście my też wyszliśmy i każdy rozjechał się w swoją stronę zwłaszcza że jutro będzie szkoła a jest już godzina 21. Razem z braćmi wróciłam do domu a następnie ruszyłam do swojego pokoju gdzie wykonałam wieczorna rutynę i się wykąpałam potem porozmawiałam z Henrym. Spakowałam się na jutrzejszy dziej w szkole, ustawiłam budzik na godzinę 6:30 i położyłam się do łóżka aby iść spać. Lecz przez snem rozmyślałam nad całym tym weekendem który nie należał do najgorszych. A potem usnęłam.

ZmianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz