4. Pierdol, pierdol, ja nie posłucham

8.4K 230 236
                                    

-O kurwa - ktoś wychrypiał między kaszlem spowodowanym zakrztuszeniem się napojem.

Załamany Victor zakrył oczy dłońmi, a ja spojrzałam na drzwi, bo właśnie stamtąd wydobył się odgłos.

-Sorry stary, nie chciałem ci - blondyn przerwał, aby na mnie zerknąć. - Wam przeszkodzić. - Podrapał się po karku.

Brunet nadal się nie ruszył i dopiero teraz do mnie dotarło, w jakiej pozycji się znajdowaliśmy. W niewiarygodnym tempie otrzeźwiałam, puściłam jego spodnie i szybko wstałam na równe nogi, nie zwracając uwagi na zawroty głowy.

-To nie tak jak myślisz, serio - zapewniłam.

-Nie no, spoko, nie musicie się tłumaczyć. - Machnął ręką i szczerze się zaśmiał. - Ja już wychodzę, a wy kontynuujcie. - Zastanowił się chwilę i dokończył swoją wypowiedź: - Tylko może zamknijcie drzwi na klucz - powiedział, energicznie kiwając głową.

Tuż po tym wyszedł, zamykając za sobą drzwi, a ja męczeńsko jęknęłam i rzuciłam się na łóżko, chowając twarz w poduszkach. Leżałam tak chwilę, aż usłyszałam głęboki śmiech teraz już znienawidzonej przeze mnie osoby. Przewróciłam się na plecy i rzuciłam poduszką w tego durnego bruneta, który nawet łaskawie się nie ruszył podczas całej tej sytuacji. Liczyłam na to, że przedmiot wypełniony puchem jakimś cudem złamie mu parę kości, ale niestety tak się nie stało.

Złego diabli nie biorą.

Victor, który już nie paradował w samych bokserkach, bez trudu złapał poduszkę, a ja ponownie jęknęłam z rozpaczą.

-Jęczałabyś w innych okolicznościach, gwiazdko - rzucił prześmiewczo, nawiązując do sytuacji sprzed chwili.

-Zamknij się w końcu i przestań mnie nazywać gwiazdką! To wszystko twoja wina! - Wskazałam na niego oskarżycielsko.

Victor ponownie się zaśmiał i opadł na łóżko koło mnie.

-Noo wieszzz - przeciągnął. - Jednak to ty ściągnęłaś mi spodnie.

Podparł się na łokciach, spojrzał na mnie i mrugnął. Dupek. Nie miałam jak na to odpowiedzieć, więc prychnęłam i odwróciłam głowę w drugą stronę, jeden jeden dla Victora Fourniera.

Poczułam palce bruneta na swoim podbródku. Powoli nakierował moją twarz na siebie, a następnie przeskoczył wzrokiem z moich oczu na usta i z powrotem oraz ciężko przełknął ślinę.

-Mówiłem ci już, jak pięknie dzisiaj wyglądasz? - spytał gardłowo.

-Nie? - odpowiedziałam niepewnie, bo nie rozumiałam jego intencji.

-To dobrze, bo wyglądasz chujowo.

Puścił mój podbródek i ponownie się zaśmiał. Uniosłam się do siadu i próbowałam go uderzyć, ale on mnie powstrzymał.

-Dupek - prychnęłam.

Wstałam, aby jak najszybciej opuścić to nieszczęsne pomieszczenie, ale pewne ręce, które owinęły się wokół mojej talii mi to uniemożliwiły. Pociągnął mnie z powrotem na łóżko.

-Tylko się tak zgrywam. - Gdy nie usłyszał mojej odpowiedzi, kontynuował: -No już się tak nie dąsaj, gwiazdko.

-Będę, masz mnie puścić.

Czułam się jakbym miała wyjść z siebie i stanąć obok. Doskonale wiedziałam, że wyrywanie się nie ma najmniejszego sensu, więc spokojnie siedziałam w miejscu.

-Nie ma mowy, że stąd wyjdziesz, jeszcze znowu zaczniesz odpierdalać.

W tamtym momencie na poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy trafiłabym do więzienia za zadźganie tego cholernego bruneta, ewentualnie uduszenie pościelą. Doszłam do wniosku, iż nie warto marnować lat młodości na takiego dupka.

Gwiazdy świecą dla ciebie | #1 dylogia gwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz