Postaram się, aby rozdziały były częściej:)Wysiadałam z auta Maxa, nawet nie zwracając uwagi, czy chłopak także to zrobił. Wbiegłam do szpitala z szybko bijącym sercem. Zważywszy na późną godzinę na korytarzu było bardzo mało osób, więc dało zauważyć przyjaciółkę mamy.
Ciocia Betty chodziła w tę i z powrotem po niewielkim pomieszczeniu, ale kiedy jej wzrok padł na mnie, natychmiast skierowała się w moją stronę. Kiedy zadzwoniła do mnie niespełna piętnaście minut temu, słyszałam po jej załamanym głosie, że jest źle, ale nie spodziewałam się, że aż tak. Jej zwykle przepełniona radością twarz była pobladła i pełna zdenerwowania. Widziałam łzy pomieszane z tuszem do rzęs, ale ani trochę jej się nie dziwiłam. To była jej przyjaciółka z czasów liceum i byłam pewna, że skoczyłaby za nią w ogień. Jej rude loki były rozpuszczone i poplątane. Choć jakby spojrzeć na mnie wcale nie wyglądałam lepiej. Bez makijażu i w dresie przypominałam pięciolatkę, która płakała, bo zgubiła ulubioną zabawkę.
Kiedy w końcu była na wyciągnięcie ręki, przytuliłam ją najmocniej, jak tylko mogłam w tamtym momencie. Kobieta trzymała mnie w mocnym uścisku, kojąco głaskając mnie po plecach.
— Możemy iść do..niej? — szepnęłam, wciąż nie mogąc przemóc się, aby wypowiedzieć słowo „mama". Nadal w pełni do mnie nie docierało, że to jej coś jej się stało.
— Jeszcze nie. Pielęgniarka powiedziała, że dopiero po badaniach będzie można z nią pogadać. — odparła i zacisnęła mocno zęby, zapewne aby się nie popłakać. Myślałam, że to koniec jej wypowiedzi, ale Elizabeth kiwnęła głową w kierunku krzeseł znajdujących się w centrum sali.
— sama przyjechałaś? To niebezpieczne, skoro jesteś w takim stanie.
— przywiózł mnie mój przyjaciel. Ale przecież ty jesteś w podobnym stanie, ciociu, a widziałam twoje auto na parkingu. — posłałam jej karcące spojrzenie i pokręciłam głową.
— tak, ale prowadził Alex. — powiedziała niewzruszona, a nie aż zatkało.
— Ale-ex? — zapytałam retorycznie drżącym głosem. — Więc gdzie on teraz jest? — mruknęłam udając wcale niezainteresowaną.
— Zapewne bajeruje jakąś młodą pielęgniarkę. — zaśmiała się, a we mnie zawrzała krew i automatycznie się spięłam.
— Idę do toalety. — skłamałam i ruszyłam długim korytarzem, rozglądając się dookoła. Przez szklane szybko sali widziałam dużo starszych, jak i młodszych osób śpiących na szpitalnych łóżkach. Jednak moje myśli o Alex'ie wyparowały, kiedy zauważyłam małą dziewczynkę, skuloną na identycznym łożku. Dwie koleżanki z jej pokoju smacznie spały, a ona nieudolnie starała się powstrzymać łzy cieknące po jej zapadniętych policzkach. Bez zastanowienia otworzyłam drzwi. Choć nie skrzypnęły, złotowłosa musiała usłyszeć moje kroki, bo natychmiast położyła się na łożku i udawała, że śpi. Jednak to nie powstrzymało mnie, aby kucnąć obok jej łóżka.
— Hej, co się dzieje? — szepnęłam przejęta. Może to niektórych zdziwić, ale naprawdę uwielbiałam dzieci.
— Rodzice mówią, że nie mogę rozmawiać z nieznajomymi. — stwierdziła i musiałam przyznać, że zrobiła na mnie wrażenie.
— Jesteś bardzo mądra. Ile masz lat? — zapytałam, ale kiedy nie usłyszałam odpowiedzi, dodałam: — Słuchaj, nic tobie nie zrobię.
Dziewczynka podniosła się do pozycji siedzącej z podejrzliwym spojrzeniem i odpowiedziała:
— Mam dziewięć lat.
— Jestem Stella, a jak ty masz na imię?
— Mam na imię Lucy. — Powiedziała, a w jej zielonych oczach odbił się smutek.
CZYTASZ
He is my everything
JugendliteraturOd trzech miesięcy nie miała kontaktu z brunetem o oczach jak ocean. Nie wiedziała gdzie on jest, z kim jest i co robi. Czy słoneczny lipiec zmieni coś w życiu Stelli? Czy w końcu go zobaczy, po tylu miesiącach rozpaczy? Jeśli chcesz się...