VII - Romanse

101 5 86
                                    

Gdy Rudy pomagał mi z zamkiem nagle otworzyły się drzwi i ukazała się w nich Duśka.  

- Janek.... - zaczęła, lecz zamilkła z zaskoczeniem na nas patrząc - Ja przepraszam. Nie będę wam przeszkadzać... - wymówiła szybko się cofając

- Dusia co się stało? - usłyszeliśmy głos matki rudego. 

A chwilę później rozdały się jej kroki w kierunku pomieszczenia, w którym byliśmy. W tym momencie Rudy zasunął moją sukienkę z powrotem i objął mnie z tyłu.  Po chwili do pokoju weszła pani Zdzisława. 

- Dzień dobry - wymówiłam szybko - Ja się już właśnie zbierałam - powiedziałam i przed tym  jak mama Rudego zdążyła coś odpowiedzieć wyszłam z pokoju. 

Po czym szybko założyłam buty, chwyciłam płaszcz i wybiegłam z mieszkania. 

. ,, Jezu, ale to musiało głupio wyglądać ... Co teraz matka Rudego o mnie myśli... Boże jeszcze Dusia to widziałam..." - myślałam idąc szybkim krokiem. 

Chciałam znaleźć się jak najdalej od tego domu.

Nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła. Zatrzymałam się odwracając. Zobaczyłam biegnącego za sobą Janka.  Spojrzałam na niego z zaskoczeniem. 

- O co chodzi ? - spytałam gdy zatrzymał się koło mnie 

- Boże...ale szybko chodzisz. Myślałem, że nigdy cię nie dogonię - wydusił Bytnar ciężko oddychając  i nie odpowiadając na moje pytanie 

- Rudy, zadałam pytanie - na moje słowa chłopak przewrócił oczami 

- Po pierwsze zapomniałaś torebki - powiedział podając mi wspomniany przedmiot - Po drugie nie pożegnałaś się ze mną - zrobił smutną minę - I w końcu po trzecie czy mógłbym mademoiselle odprowadzić do domu ? - zapytał podając mi rękę

 - Bardzo dziękuje za oddanie mi torebki, oraz zgadzam się na propozycje monsieur - odpowiedziałam drygając, a potem biorąc go pod rękę 

*** 

Niedługo później znaleźliśmy się pod moim blokiem. Spacer minął nam na dyskusji o książkach oraz śmianiu się nad zaistniałą sytuacją. 

- Hania, masz może jakieś plany na sobotę? - spytał Rudy zatrzymując się przed moją klatką 

- Hmm sobota ... Chyba nie mam żadnych, a co ?

- Pogoda ponoć ma być bardzo dobra, więc chciałabyś pójść ze mną do parku.. - spytał lekko się rumieniąc 

- Chciałabym - powiedziałam lekko się uśmiechając - a, o której godzinie ?

- Może o 12, przyjdę po ciebie 

Kiwnęłam głową.

- A właśnie Rudy,  wiesz gdzie jest najwięcej zakładów fotograficznych? Jeśli będziesz przechodzić tam w piątek wieczorem, to zwróć uwagę na budynek z czerwonej cegły - powiedziałam posyłając mu uśmiech  

- Na pewno zwrócę - odpowiedział także się uśmiechając 

Staliśmy chwilę przyglądając się sobie nawzajem nie wiedząc co mamy teraz zrobić 

- To pa do soboty - wymówiłam, lekko go przytulając go 

- Do soboty - powiedział odwzajemniając ten ruch, po czym wskazał swój policzek - a buziak ...?

- Weź się wal - odpowiedział ze śmiechem lekko uderzając go w ramię

Rudy zrobił obrażoną minę, ale po chwili posłał mi uśmiech i skierował się w stronę swojego domu. Stałam przyglądając mu się kilka minut, a następnie spojrzałam w górę, by sprawdzić czy okno jest otwarte w moim mieszkaniu co by oznaczało, że ktoś jest w domu. Zobaczyłam Tadka wyglądającego, przez okno. Spotkaliśmy się ze sobą spojrzeniami i po czym mój brat zniknął. 

Muzyka serca - Runia ( Hania × Rudy )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz