Rozdział 14: Der Letzte Tag

7 0 0
                                    

27 czerwca 2014

Razem z dziewczyną siedział na szpitalnym korytarzu. Jej już lekko widoczny brzuch rozpraszał go na tyle, by nie usłyszeć, kiedy lekarka poprosiła czerwonowłosą do gabinetu.

- Powinienem wejść z Tobą, Cam? – zapytał, podrywając się z miejsca. Dziewczyna nie odpowiedziała, a jedynym potwierdzającym gestem było lekkie kiwnięcie głowy. Puścił ją więc przodem, po czym szybko zamknął drzwi od szpitalnego pokoju.

Po krótkim wywiadzie przeprowadzonym przez panią ginekolog, dziewczyna ułożyła się na leżance z podwiniętą do góry bluzką.

Kilka chwil później po gabinecie rozeszło się echo bijącego serca. Był to nienaturalnie szybki rytm, który przeraził Muzyka siedzącego nieopodal ciężarnej.

- Spokojnie, z dzieckiem jest jak najbardziej w porządku. Serduszko jest jeszcze małe, ale pracuje normalnie, wręcz książkowo. Nie mamy się czym stresować – kobieta uspokoiła Billa, jednak ten nie mógł za nic w świecie usiedzieć w miejscu.

- To nie dla mnie, muszę zapalić z tego wszystkiego. Camilla, skarbie, jakbym nie wrócił, to poczekaj na mnie przed gabinetem – pożegnał się i wyszedł przed budynek. Odpalając papierosa, wybrał numer Oliwii. Odebrała po trzecim sygnale.

- Z dzieckiem jest OK – oznajmił bez ceregieli, po czym poczuł, jakby ktoś zdjął z jego barków wielki ciężar. Odetchnął pełną piersią, i naprawdę, ze szczerego serca zaczął się cieszyć. 

– Chyba pora powiedzieć o tym głośno i wyraźnie.

- Na pewno, Bill, na pewno – blondynka po drugiej stronie nie mogła ukryć podziwu i dumy rozpierającej jej serce.

Wiedziała, że Wokalista wydoroślał, dzięki czemu zmienił się z roztrzepanego egoisty na pomocnego i dobrodusznego przyszłego ojca. Bardzo podobała się jej ta zmiana, szczególnie, że nie tylko Camilla miała odczuć jej skutki. Muzyk rozłączył się kilka chwil później, zgasił niedopałek papierosa szybkim przydepnięciem, by czym prędzej wrócić z powrotem do kliniki. 

***

Patrzył na nią, kiedy tak radośnie stąpała po dywanie, niczym zjawa, jakby pojawiała się, by zniknąć ułamek sekundy później. Albo chowała się przed nim, albo przed całym światem. Nie był tego do końca pewien.

Mimo to wiedział, że nie uciekła na stałe. Nie mogła, nie wyobrażał sobie tego. Już raz rozpłynęła się w przestrzeni, niczym nimfa wodna w toni jeziora. Nie chciał po raz kolejny rozpamiętywać tych momentów strachu i tęsknoty, które wtedy zżerały go od środka. To by było okropne, a przecież nie był masochistą.

- Tom, czy ty się dobrze czujesz? – blondynka nachyliła się nad nim, w obawie, że faktycznie stało się coś złego. 

– Wszystko w porządku?

- Hm... tak – odparł, uśmiechając się lekko. 

– Wiesz może, gdzie jest Bill?

Dziewczyna jednak nie zdążyła odpowiedzieć słysząc, że ktoś próbuje dostać się do domu. Gdy otworzyła drzwi, jej oczom ukazała się druga część zespołu, w postaci basisty i perkusisty, którzy – jak przez całe dziewięć lat bycia fanką jej się wydawało – tworzą odrębny system, we dwójkę dogadując się tak samo dobrze, jak Bill z Tomem.

Przywitała obu chłopaków, po czym wpuściła ich do środka.

I już wiedziała, że starszy z bliźniaków ma możliwość poużywania sobie na biednym Gustavie, który na dobrą sprawę sam się podkładał na ofiarę.

Twoja Pierwsza WiadomośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz