Nogi niemal mechanicznie poniosły go pod mieszkanie z numerem pięćdziesiąt jeden. Z zamyśleń wyrwał go rozbrzmiewający po drugiej stronie drzwi dzwonek i późniejsze, energiczne otwarcie drzwi przez [_]. Minę miała nietęgą, jakby co najmniej ją nachodził i uporczywie walił w drzwi od godziny, gdy tak naprawdę dostał od niej jasne polecenie, że ma zjawić się w jej mieszaniu o tej i o tej godzinie, co wykonał, bez choćby minuty spóźnienia. Nie rozumiał więc, z jakiego powodu wyglądała na tak niezadowoloną.
Westchnął i uniósł dłonie w obronnym geście.
— Przychodzę w pokojowych zamiarach.
— Szkoda, bo mam w kieszeni gaz. I to nie ten rozweselający. Właź. — Kiwnęła na niego głową i otworzyła drzwi szerzej.
Shin oczywiście wszedł, nieco zgarbiony, próbując nie pokazywać swoją postawą że jest troszkę zaniepokojony sytuacją, w jakiej się znajdował. Zamknął drzwi i poszedł za czarnowłosą, starając się nie patrzeć na jej uda, niemal w całości odkryte przez krótkie, czarne spodenki (bardzo możliwe, że zasłaniały tyle, jak nie mniej, co jego bokserki). Kusy top też nie pomagał, ale rozrzucone po plecach włosy nieco neutralizowały cały efekt.
Przeszli do małej kuchni, gdzie gospodyni spytała go, czy coś pije, na co on, patrząc na napoczętą butelkę coli na blacie, jednym słowem wskazał właśnie ten napój. Dziewczyna zwróciła na niego spojrzenie ciemnych oczu i uniosła wysoko brwi, odsłaniając część ruchomej powieki, zwykle przysłoniętej fałdką skóry.
— P-poproszę — dodał.
[_] uśmiechnęła się tylko i rozlała napój do dwóch szklanek.
— Bardzo proszę. — Z uśmieszkiem podała mu napój. — Wyjdziemy na balkon? Chcę zapalić a mam zasadę, że w mieszaniu nie kopcę.
— Spoko — odpowiedział tylko, bo w gruncie rzeczy byli a niej, a on wciąż czuł się tutaj, jak i ogólnie przy samej [_] nie całkiem swobodnie, więc jakakolwiek próba odmowy odpadała.
Usiedli jak ostatnio – Shinichiro po lewej, [_] po prawej, na rozłożonej już tam macie (niezbyt przyjemne byłoby siedzenie na nagrzanym betonie, ale to im akurat w tej porze dnia nie groziło) gdy ta znikąd wyciągnęła paczkę i podsunęła mu ją pod nos. Jej krótkie, pomalowane matowym czarnym lakierem paznokcie przypominały mu o Wakasie, który okazjonalnie ozdabiał je w ten sposób. Fajnie to wyglądało, ale sam Shinichiro nie byłby na tyle odważny by bez krępacji wyjść tak z domu. Chyba za bardzo przejmowałby się spojrzeniami innych ludzi. Co nie zmieniało faktu, że potrafił całkiem dokładnie rozprowadzić lakier nawet na małej płytce, za sprawą Emmy, która to zawsze na dłuższe przerwy od szkoły zwracała się do niego z prośbą o to, by ten pomógł jej w pomalowaniu paznokci. W gruncie rzeczy Shinichiro miał dość sprawne palce i wszelkie tego tupu manualne sprawy nie przysparzały mu trudności. Reasumując, posiadanie siostry zdecydowanie miało swoje plusy.
— Palisz?
— Palę. — Ostrożnie sięgnął po jednego papierosa.
— To niedobrze. — Uśmiechnęła się półgębkiem. Teraz użyczyła mu ognia, a ten w podzięce skinął jej głową. Sięgnęła po popielniczkę i postawiła ją gdzieś między nimi, sama niespiesznie odpalając skręta.
Siedzieli w ciszy z zajętymi dłońmi — w jednej trzymając szklankę zimnej coli, w drugiej szluga, jedynie strzepując popiół do szklanej popielniczki, aż przypadkiem otarły się o siebie ich dłonie. [_] nie zwróciła na to większej uwagi, Shinichiro za to skończył z przyspieszonym pulsem i urwanym oddechem.
— A ty tak w ogóle to pracujesz czy coś? — spytała w końcu.
— Jestem mechanikiem, tak jakby — odpowiedział. — Wykonuję różne naprawy, wymiany części do samochodów i motocykli, tego typu rzeczy. Jak na razie nie jakoś bardzo na poważnie, ale przyszłości chciałbym otworzyć własny warsztat.
![](https://img.wattpad.com/cover/343382421-288-k191997.jpg)
CZYTASZ
𝘽𝙀𝙃𝙄𝙉𝘿 𝙏𝙃𝙀 𝙎𝘾𝙀𝙉𝙀𝙎 [shinichiro x reader]
FanfictionDwudziestotrzyletni Shinichiro Sano staje przed propozycją scalenia Black Dragon z nowopowstałym, Tokijskim gangiem. Problem stanowi jednak jego lider. A raczej jego płeć. [_] jest bowiem kobietą. I to nie byle jaką, bo chłopak rozpoznaje w niej poz...