Shinichiro wrócił do domu w środku nocy, więc gdy już o siódmej u progu drzwi jego sypialni zawitała dwójka młodszego rodzeństwa, chciał znaleźć się na drugim końcu Japonii, z dala od tych — już nie tak małych — potworów.
— Mikey, jesteś już duży... Powinieneś sam robić sobie śniadania. — Starszy ziewnął przeciągle, obracając omlet na patelni. Oczy mu się kleiły i marzył o powrocie do ciepłego łóżka. Mikey jak na złość kręcił mu się pod nogami, obserwując każdy ruch brata, niemożliwie mu w tym przeszkadzając.
— A ty jesteś już stary i powinieneś dawno temu znaleźć sobie dziewczynę, więc nie masz prawa mówić mi, co powinienem.
No tak. Mikey miał już trzynaście lat i od jakichś dwóch przechodził swój okres buntu. Shinichiro czasem czuł się w tym domu tak, jakby to on był tym gorszym rodzeństwem, nad którym znęca się cała reszta. Zrezygnowany, westchnął. Obrócił się i spojrzał na grzecznie siedzącą przy stole Emmę, teraz popijającą soczek z wysokiej szklanki. Dlaczego nie mógł mieć dwóch sióstr?
— Shin, otworzysz? — Chwilę później usłyszał zza siebie, widząc niemal przytknięty mu do twarzy słoik, najpewniej z dżemem. Odebrał go z małych, dziewczęcych rączek, próbując odkręcić wieczko. Cholerstwo mocno się trzymało. Próbował kilkukrotnie przekręcić nakrętkę, ale nic z tego. Przez koszulkę, przez szmatkę, postukując o blat. Nic. Nagle Mikey nieoczekiwanie wyrwał mu przedmiot z rąk i sprawnym ruchem pozbył się nakrętki, podając siostrze dżem.
Shinichiro myślał, że zaraz stanie w kącie i zacznie płakać, ale nie mógł pozwolić sobie na spalenie omletu, więc z bólem przełknął rosnącą w gardle gulę samorozczarowania i wrócił do pilnowania patelni. Rozłożył omlety ryżowe na talerze i chwycił butelkę ketchupu. Na pierwszym zrobił wielki kleks na środku i podał go Manjiro, który odebrał od niego talerz i usiadł przy stole. Dla Emmy namalował kota i dwa kwiatuszki. Regularnie przyłapywał się na tym, że ją faworyzował, ale co miał zrobić; była jedyną dziewczynką w rodzinie więc oczywistym było, że będzie traktowana najlepiej. Sano chciał dać jej od siebie jak najwięcej, by w przyszłości unikała wiązania się z nieodpowiedzialnymi, nieszanującymi jej partnerami (mógł przypuszczać, że będzie mieć wielu adoratorów, bo miała uroczą buzię i już teraz widać było, że wyrośnie na piękną kobietę). Shinichiro wiedział, że przez to, że ta nie ma ojca, on jest w jej otoczeniu jedynym, którego mogłaby podświadomie traktować jako taki wzór, punkt odniesienia do jej przyszłych relacji z płcią przeciwną i Sano bardzo poważnie podchodził do tej roli. Może nie radził sobie w niej znakomicie, tym bardziej że był od niej tylko o jedenaście lat starszy i nie miał kompetencji, by wychowywać ją tak, jak faktycznie należałoby do tego podchodzić, jednak starał się jak mógł.
— Ej! Co to ma znaczyć?! Dlaczego Emma dostała lepsze! ?
CZYTASZ
𝘽𝙀𝙃𝙄𝙉𝘿 𝙏𝙃𝙀 𝙎𝘾𝙀𝙉𝙀𝙎 [shinichiro x reader]
FanfictionDwudziestotrzyletni Shinichiro Sano staje przed propozycją scalenia Black Dragon z nowopowstałym, Tokijskim gangiem. Problem stanowi jednak jego lider. A raczej jego płeć. [_] jest bowiem kobietą. I to nie byle jaką, bo chłopak rozpoznaje w niej poz...