W poniedziałek nie miałem najmniejszej ochoty zjawiać się na planie zdjęciowym. Na samą myśl o konfrontacji z Jeffem chciałem się spalić ze wstydu. Bałem się, że przez to co zobaczył ma mnie za jakąś dziwkę lub coś w tym stylu. Straciłem w jego oczach tą niewinność. Czemu ja tam poszedłem? Przecież ja nawet wcześniej alkoholu nie piłem, a nagle zachciało mi się szalonej imprezy.
Jednak nie było sposobu na jego uniknięcie. W końcu mieliśmy do nagrania naszą ostatnią dramę.
Postanowiłem odpuścić sobie poniedziałkowe śniadanie, aby opóźnić nasze spotkanie.
Niewiele mi to dało ponieważ na plan zdjęciowy i tak musiałem jechać samochodem wraz z nim. Wsiadłem do niego spóźniony, a mój żołądek zwijał się ze stresu. Co miałem mu powiedzieć po tak dramatycznym wyjściu? Dzień dobry? Co słychać? Nie potrafiłem udawać, że nic się nie stało. Więc tylko cicho odpowiedziałem na jego przywitanie i zrobiłem to co każda normalna osoba robi w momencie niezręcznej ciszy- założyłem słuchawki i zacząłem wpatrywać się w swój telefon jakbym przeglądał coś bardzo ważnego, a nie moją główną na twitterze (nie akceptuje jakiegoś dziwnego X). Miałem w planie robić to przez całą podróż, jednak Jeff je pokrzyżował.-Musimy porozmawiać- zwrócił się do mnie
Postanowiłem udawać, że nie słyszę. Pomimo tego, że nawet nie słuchałem żadnej muzyki.
-Barcode!- Jeff zwrócił się do mnie ponownie zdejmując mi przy tym słuchawki z głowy.
Na krótką chwilę nasze spojrzenie się spotkały. Byłem pewny, że moja twarz stała się cała czerwona. Odwróciłem się, aby na niego nie patrzeć, jednak on chwycił moją twarz i ustawił w taki sposób, że nie mogłem się uniknąć jego wzroku.
-Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem- powiedział tonem znacznie spokojniejszym niż w niedzielę- Chce żebyś wiedział, że to co się stało to nie była twoja wina. To ten de...-przerwał nie chcąc używać przy mnie brzydkich słów- to ten gościu zachował się chu... okropnie. Nie powinienem wczoraj mówić tego co powiedziałem. Nie chciałem, żebyś się obwiniał. Ja po prostu się o ciebie martwiłem. Przecież wiesz, że jesteś dla mnie jak młodszy brat.
Zabolało. Mimo tak długiego, pięknego wywodu to jedyne co do mnie dotarło- brat. W między czasie Jeff poluźnił swój uścisk tak, że znowu mogłem się od niego odwrócić.
-Też przepraszam za wczoraj i za to co się wydarzyło w klubie. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy.
Tym zakończyłem naszą małą dyskusje. Wciąż panowała między nami dziwnie napięta atmosfera. Która wcale nie ułatwiła późniejszej pracy na planie. Nie mogłem się w ogóle wczuć role i każdą scenę powtarzałem po kilka razy co znacznie przedłużyło nasz dzień zdjęciowy. Można powiedzieć, że mój zły humor udzielił się wszystkim na planie.
Kiedy wreszcie wróciłem do hotelu byłem padnięty. Mimo tego nie mogłem zasnąć. Ciągle męczyła mnie ta cała sytuacja z Jeffem. Potrzebowałem się komuś wygadać, dlatego zadzwoniłem do pierwszej osoby jaką przyszła mi na myśl.
-Bible muszę ci coś powiedzieć- zacząłem prosto z mostu
-mhm?- odpowiedział mi głos zaspanego przyjaciela
-bo wiesz podczas nagrywania kinnporshe i promocji, poczułem coś więcej do Jeffa- wyznałem niepewnie
-Czekaj to jest ten moment w którym mam udawać zaskoczonego?
-Wiedziałeś?
-Tylko debil by nie zauważył
-Czyli Jeff też wie?
-To właśnie on jest tym debilem
-To co mam teraz robić?
-Młody, mnie się pytasz? Idzie mi jeszcze gorzej w miłości niż tobie
-Mam mu powiedzieć? A może sobie odpuścić
-Jesteś w stanie go sobie odpuścić?
-Nie wiem, spróbuję
-Jeśli ci się uda to znaczy, że to nie była miłość,a jeśli nie to...
-To?
-Masz przejebane
-Tyle to sam wiem
-Zróbmy tak, jak wrócisz do tajlandii to spróbujesz się od niego odciąć na parę dni, miesięcy. Jak ciągle będziesz o nim myśleć to zastanowimy się co dalej
Nie wiem czemu mój mózg w tamtym momencie stwierdził, że to jest zajebisty pomysł.
***
Przepraszam za tak długą przerwę 🙏
mam nadzieję, że jeszcze pamitaliście co się działo wcześniej.
Chciałam też podziękować za pierwsze miesiące w #kinnporsche to wszystko dzięki wam <33
CZYTASZ
PLEASE! DON'T LEAVE ME|| BARCODE x JEFF
FanficDo tej chwili wszystko układało się w życiu Barcoda idealnie. Praca marzeń, wspierający fani, nie narzekał też na brak pieniędzy. Jednak wszystko zaczyna się sypać po niedorzecznym skandalu Builda. A najgorszym ciosem okazuje się, odejść z wytwórni...