Bajka szósta. Ciocia Ylang-Ylang i Sekret Kwiaciarki

1 0 0
                                    


- Była Kwiaciarką.

- Kto?

- Jak to kto? Dziewczyna Gwiazdnego Kapitana.

- I nic więcej?.. - ciągnę z rozczarowaniem.

Siedzimy w sypialni - ja z Gienkiem na jego łóżku, zwiesiwszy nogi, a Ciocia Ylang-Ylang naprzeciwko, na moim, z całą wygodą zapchała się pod ścianę.

- Kwiaciarką?..

- Reńko. - Ciocia Ylang-Ylang złącza brwi z takim sobie delikatną jak zapach lawendy zarzutem. - Czyżbyś nawet Disney'owych bajek nie oglądała? Przecież nawet w ich świecie przyznają, że księżniczka żyje w każdej dziewczynce, co wierzy w bajki. I pochodzenie tutaj jest bez znaczenia. Tak, była Kwiaciarką w jednym z nadmorskich miasteczek. I posiadała niezwykły dar: umiała wywoływać w sercach ludzi kwitnięcie. Wtedy u Kwiaciarki wyrostały niewidzialne skrzydełka i unosiła się w powietrze na wysokość wyciągniętej dłoni. Zobaczyć to mógł tylko i wyłącznie ktoś wrażliwy na cuda. A pamiętamy, iż Gwiazdny Kapitan również nie był najzwykły. Więc jednego dnia, mijając pod białym żaglem ogródek Kwiaciarki,  rzucił przypadkowe spojrzenie i zauważył jej mały lot, jak błyszczy słońce szmaragdami na łyszczyku jej skrzydeł i już nic nie umiał ze sobą zrobić. Kierownica skręciła się sama w sobie. I statek Gwiazdnego Kapitana rozbił się przy ogrodzie Baśniowej Kwiaciarki.

Jednak Kapitan należał do Plemienia Dostojnych. Więc nie mógł sobie pozwolić na to, by wyglądać żałośnie, tym bardziej w obecności Baśniowej Kwiaciarki, co przestała fruwać nad żonkilami, złożyła skrzydełka i rozglądała się wokół siebie, usiłując zrozumieć, co się wydarzyło tutaj, za plotem jej ogrodu. I Gwiazdny Kapitan  schował się w krzakach jaśminu. I jego muszla gromadziła marzenia Kwiaciarki, które ona mruczała sobie pod nosem. Nie były  skomplikowane: polecieć mewą Za-Linię-Nieba na skrzydłach świtu, uprawić Kwiat Szczęścia z pyłkiem Smiechów, ogarnąć cały świat ciepłem albo upiec placuszki z niezwykłym nadzieniem, oby każdy kto je zje, widział magię świata i nie chodził z naburmoszynymi brwiami.

Kwiaciarka marzyła dla innych. I prawie nic - dla siebie. Robiła się szczęsliwa, kiedy ludzie się śmiali. Każdy maluti śmiech napajał jej skrzydła błyskiem, i unosiła się jeszcze trochę nad żonkilami. A jeżeli się wydarzało kilka pochmurnych dni, kiedy nie udawało się nikogo uszczęsliwić, Baśniowa Kwiaciarka z powrotem zostawała zwykłą kobietą, która płakała we własnym ogrodzie.


Znowu gościliśmy ciocię Ylang-Ylang. Zaczęła przyjeżdżać co wtorek, długo siedzieć z mamą w kuchni, ale bez żadnych-żadnych pychotek. Ciocia piła zieloną kawę i marszczyła czoło. Rozmawiały z mamą o same nudy - o diety i kalorie. Więc cioci bajki kończyły się szybko i o nieoczekiwanych momentach - jak właśnie i tym razem.

W środę ciocia Ylang-Ylang szła "załatwiać kilka spraw".  Wracała przeszczęsliwa. Tak, jakby była Kwiaciarką. No właśnie, a przy jej ogrodzie ukrywa się sam Gwiazdny Kapitan. 

Do tego ciocia zaczęła chudnąć, rozpuszczać włosy i już nie piekła bulle. Z przytulnej przerabiała się na piękną. Naprawdę! Nawet bardzo. Okazuje się, nic w niej aż tak wielkiego i nie ma. Może brzuch. Ale mama mówi, że ciocia chodzi na siłownię rano w środę. Tak że pewnie brzuch jej zniknie. Wszyscy, kto chodzi na siłownię, zamiast brzucha mają kostki. Mama zetcha i mówi, że nia ma czasu na zajęcie się kostkami, ale tata by mógł. I wtedy on napina brzuch i proponuje uderzyć pięścią, sprawdzić. Czasami z Gienkiem są tak do siebie podobni, naprawdę!

Do Miasta się wkradła wiosna. Ciocia Ylang-Ylang "kwitła i pachniała", jak powiedziała mama. Okazało się, że jest młoda i może nawet ujść na dziewczynę. Tata chrząknął schwalająco i powiedział, że ma nawet "szansę".

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 14, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Cytrusowe bajki cioci Ylang-YlangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz