15. Nie lubię nieznajomych w moim domu

894 35 1
                                    


Kiedy następnego dnia wstałam rano w myślach miałam tylko jedno. Tak naprawdę liczyło się tylko to, abym spróbowała dotrzeć do Holly. Mój stan, moje problemy nie usprawiedliwiały w żadnym stopniu słów, które wypowiedziałam.

W międzyczasie widziałam tylko jej relacje z imprezy, na którą poszła z innymi znajomymi. To oznacza między innymi to, że bardzo ją skrzywdziłem. Można by sądzić, że moje wnioski są zbyt pochopne, ale ona nigdy nie chodziła na takie rzeczy w tygodniu. No dobra, na początku tygodnia. Zdarzało się, że wyszła od czasu do czasu w jakąś środę czy czwartek, ale poniedziałek?

Było kiepsko.

Niespodziewanie zadzwonił mój telefon, przerywając kojącą ciszę. Odebrałam bez sprawdzania, kto próbuje się do mnie dobić.

- Halo?

Po drugiej stronie usłyszałam inny głos, niż bym pragnęła. - Val, hej.

Była to Kiera, jedna z kelnerek w pracy.

- Hej - odpowiedziałam powoli. - Coś się stało? - spytałam mimo, że nie obchodziło mnie to zbytnio. Przynajmniej nie dziś.

- Miałabym prośbę. Nie zamieniłabyś się ze mną? Oddam środę za najbliższy piątek?

Odwróciłam się w stronę kalendarza, który wisiał na białej ścianie. Środa była kusząca, ponieważ zwykle było mniej gości, niż w piątek. Był w tym jednak jeden mankament, Szły za tym mniejsze napiwki. Nie, żeby mi bardzo zależało, ale każdy z nas lubił dodatkowe pieniądze. Nie dzieliliśmy się napiwkami ze względu na problemy, jakie kiedyś się tworzyły. Oskarżenia o zabranie części z nich przed podziałem, błędne podziały i inne, nikomu niepotrzebne kłótnie.

Jeśli chodzi o pieniądze, nauczyłam się, że nie ma łatwo.

Już miałam się zgodzić, kiedy coś sobie przypomniałam.

- Niestety, ale mam ważne zajęcia w tym tygodniu - zrobiłam przepraszającą minę mimo, że mnie nie widziała.

- Ughh.. Nagle wszyscy coś mają! - powiedziała żartobliwie.

Zaśmiałam się. - Wiesz jak jest.

-Prawie zapomniałam. Był tu mężczyzna, pytał o ciebie - oznajmiła.

Zmarszczyłam brwi. - Mężczyzna? - powtórzyłam pytając.

- Tak. Był dosyć elegancki i wysoki. Brunet, jeśli dobrze pamiętam... Nie, czekaj. Może jednak ciemny blondyn.

- Młody? - dopytałam.

Nie musiała się nawet zastanawiać. - Tak, nawet bardzo.

To musiał być Vince.

- Co konkretnie chciał?

- Emm... - westchnęła. - Za dużo ode mnie wymagasz. Pytał kiedy pracujesz.

- Co odpowiedziałaś? - puściłam jej narzekanie mimo uszu.

- Oczywiście prawdę. Nie mogę udzielać takich informacji. Głównie dlatego, że ich nie posiadam.

Parsknęłam śmiechem. - I co on na to?

- Wyszedł. O dziwo nie był zadowolony. Chyba zaszłaś mu za skórę - skomentowała.

Potwierdziłam mimowolnie. - Chyba tak.

- Czyżby niezadowolony klient? - Użyła pretensjonalnego tonu. - Niech no ja tylko doniosę szefowi.

Zniżyłam głos. - Uważaj, ja też swoje wiem.

- Dobra, dobra. Tylko bez takich - powiedziała żartobliwym głosem. - Lecę pomęczyć kogoś innego o zamianę. Na razie!

The Valley [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz