Kiedy wróciła Kitty, poprosiłam ją, aby zawołała Josha i Jaydena. Gdy wszyscy znaleźliśmy się w pokoju, opowiedziałam im o wszystkim co przed chwilą zaszło.
- Ale do niczego cię nie zmuszał? - zapytał Josh.
- Nie.
- Wiesz, mówiliśmy wam, żebyście nie gadały z nim nawet, ale to z troski. To co z tym zrobisz, to będzie twój wybór. - powiedział starszy z bliźniaków. - Rób, to co sprawia, że jesteś szczęśliwa. To samo tyczy się ciebie Kitty. - zwrócił się do swojej młodszej siostry.
- Ja tego nie popieram. - powiedział Jayden.
- Ja też nie, ale Lilly ma swój rozum. W dodatku, potrafi jakoś magicznie okiełznać Dylana. Da sobie radę, a jeśli jednak będzie potrzebowała pomocy z zabiciem tego chuja, to my jej w tym pomożemy. - stwierdził Josh.
- Ale pamiętaj, że na wyścigach i akcjach masz go nie żałować. Musi trochę podrosnąć do twojego poziomu. - zaśmiał się Jayden.
- Tylko nie chodźcie ze sobą zbyt długo. - napomniała mnie Kitty.
- Szczerze? Ja nawet nie wiem, czy chce z nim chodzić. Wszystko fajnie, wszystko spoko, ale ten chłopak jest trochę rypnięty. - stwierdziłam. - W sumie, ja też , skoro po tym jak powiedział mi parę miłych słówek, dałam się mu dotknąć.
- To normalne. - powiedział Josh. - poczułaś się przez niego doceniana. Przepraszam, że to powiem, ale jesteś przyzwyczajona, że chłopaki zwracają uwagę tylko na Margot. To była dla ciebie miła odmiana. Coś niestandardowego. Dobrze się z tym poczułaś.
- Tak mogło być. - powiedziałam trochę przygaszona.
- W każdym razie, będziesz wiedziała, co masz zrobić. - dodał Josh. - A teraz, idźcie spać. o 8 jest śniadanie.
Chłopcy wyszli z naszego pokoju, a Kitty od razu się na mnie rzuciła.
- Musisz mi powiedzieć o wszystkich szczegółach! - pisnęła podekscytowana.
- Przecież powiedziałam już wszystko!
- Nie powiedziałaś do końca o swoich uczuciach, a przede wszystkim, Dylan dobrze całuje?
- Nie wiem, chyba tak. Nigdy nie całowałam się tak na serio!
- Boże. Porażka.
- Co porażka? - zapytałam, siadając na łóżku.
- Słuchaj, jutro nas nie będzie. Jedziemy do ciotki Jane po śniadaniu. - powiedziałam. - Wykorzystaj sytuację, że Dylan będzie się czuł komfortowo, bez Josha i Jaydena na karku. Zbliż się do niego, flirtuj. Widać, że on tego chce! A poza tym, nie ubieraj się jak zakonnica! Odkryj coś!
- Żartujesz sobie ze mnie? - zapytałam. - Nie chce wyglądać jak Margot, na większości imprez na które chodzi.
- Tyle, że ty jesteś w słonecznej Kalifornii, gdzie słońce tak okropnie grzeje, że w normalnych ciuchach nie wytrzymasz. - powiedziała Kitty. - Masz pretekst.
- Dzięki Kitty, wezmę to pod uwagę. - zaśmiałam się. - Dobra. Idę się umyć.
Poszłam do łazienki. Kiedy przekroczyłam jej próg, moim oczom ukazała się duża wanna, toaleta i umywalka. Całe pomieszczenie wyglądało, jakby luksusowo. Po kąpieli zmyłam makijaż, umyłam zęby i przebrałam się w piżamę. Był to zestaw składający się z różowej, satynowej koszuli i krótkich spodenek, wykonanych z tego samego materiału.
Po wyjściu z łazienki, podłączyłam telefon do ładowarki i położyłam się spać.
Obudziłam się, kiedy Kitty wołała mnie na śniadanie. Przed posiłkiem nie przebierałam się, tylko umyłam zęby i przeczesałam włosy. Moja kuzynka była już gotowa do wyjazdu. Zeszłyśmy na parter domku, gdzie wszyscy już częstowali się posiłkiem podanym w formie "szwedzkiego stołu". Ja wzięłam płatki na mleku, sok pomarańczowy i na osłodę - babeczkę serową w kruchym cieście. Po śniadaniu, odprowadziłam Kitty, Josha i Jaydena pod bramę, gdzie już czekała na nich ciotka Jane.
Jane Williams nie była moją ciocią. Była to siostra, Charles'a Williams'a - ojca rodzeństwa. Pamiętam, że kuzyni opowiadali mi o tym jak okropna ona jest. W naszych rozmowach określali ją mianem wiedźmy. Od tego czasu nie wiele się zmieniło. Kiitty, Josh i Jayden nie znosili tej kobiety.
Wróciłam do swojego pokoju już sama. Przebrałam się w czarny strój kąpielowy, o górze wiązanej na plecach i szyi. Dół miał mocno wycięty i wiązany z dwóch stron - na biodrach. Do tego założyłam jeszcze krótkie kolarki, które miałam zamiar zdjąć na Venice Beach. Kiedy wyszłam z łazienki, zastałam siedzącego na moim łóżku Dylana.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Przyszedłem wykorzystać okazję, że twoich kuzynów nie ma. - powiedział wstając i zmierzając w moją stronę.
- A jak tutaj wlazłeś?
- Strasznie dociekliwa jesteś. - powiedział, gdy był już na tyle blisko, że był w stanie opleść swoją rękę wokół mojej talii. To również zrobił. - Przez balkon wszedłem.
Schylił głowę w dół i zaczął składać pocałunki na mojej szyi, przez co ja skrzywiłam się. On, wyraźnie musiał to zauważyć.
- Coś się stało? Myślałem, że po wczoraj...
- Po wczoraj, czułam, że to co między nami zaszło było niewłaściwe. - przerwałam mu. - Przyjemne, ale niewłaściwe.
- Oj Lilly. Czy ty kiedykolwiek zaczniesz myśleć o sobie? - zapytał.
- Nie wiem...
- Powiedz mi proszę. Tylko szczerze. - chłopak spojrzał na mnie poważnie. - Czy to co czułaś wczoraj, ci się podobało?
- Tak, ale...
- Nie ma żadnego "ale". Musisz czasem myśleć o tym, czego ty chcesz.
- Przepraszam...
- I za co ty przepraszasz? No? Powiedz, bo tego nie rozumiem. - powiedział chłopak.
Jego słowa wyrwały jakiekolwiek słownictwo z moich ust.
- No, już. - powiedział chłopak przytulając mnie mocniej do siebie. - Nigdy, nie przepraszaj za to, czego chcesz. No chyba, że nie życzysz sobie żadnej relacji pomiędzy nami. Za to też nie musisz przepraszać, ale pamiętaj, że ja będę obok i będę robił wszystko, żeby zdobyć co chce. W tym momencie z mojej listy życzeń nie skreślona została tylko jedna pozycja. I jesteś nią ty. A teraz powiedz, czego ty chcesz?
- Nie wiem... - powiedziałam, a na twarzy Dylana zagościł... smutek?
- Pozwól, że pomogę ci się dowiedzieć. - chłopak podniósł mój podbródek i przyłożył swoje usta do moich.
Ręka, którą przed chwilą trzymał moją twarz, znalazła się na w moich włosach, a ta, która spoczywała na mojej talii, zjechała na mój pośladek. Nie wiedziałam, co się działo, ale byłam pewna jednego - zdecydowanie nie chciałam, żeby to się kończyło. Swoje ręce oplotłam wokół jego szyi. To nie było do mnie podobne.
- Chyba, będziesz musiała się jeszcze zastanowić. - powiedział Dylan, kiedy w końcu oderwał się ode mnie. - A teraz, chodź. Zaraz mamy wyjeżdżać.
Chłopak wyciągnął do mnie rękę, a ja chwyciłam ją. Wzięłam jeszcze swoją torbę i wyszliśmy z mojego pokoju - razem. W drodze na Venice Beach, również sobie towarzyszyliśmy. Kiedy autobus wyjechał poza bramę naszej posesji, Dylan wsunął swoją rękę za moją szyję i przyciągnął mnie do siebie. Ja położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.
CZYTASZ
Wyścig
Teen FictionLilly Johanson to zwykła niemal szesnastoletnia dziewczyna. Chodzi do szkoły; dobrze się uczy i raczej wtapia się w tłum. Ludzie, którzy ją znają, myślą, że jest "małą panienką idealną". Chowa się w cieniu siostry i raczej z niego nie wychyla. Kuzyn...