9

200 10 4
                                    

Kiedy wróciła Kitty, poprosiłam ją, aby zawołała Josha i Jaydena. Gdy wszyscy znaleźliśmy się w pokoju, opowiedziałam im o wszystkim co przed chwilą zaszło.

- Ale do niczego cię nie zmuszał? - zapytał Josh.

- Nie. 

- Wiesz, mówiliśmy wam, żebyście nie gadały z nim nawet, ale to z troski. To co z tym zrobisz, to będzie twój wybór. - powiedział starszy z bliźniaków. - Rób, to co sprawia, że jesteś szczęśliwa. To samo tyczy się ciebie Kitty. - zwrócił się do swojej młodszej siostry.

- Ja tego nie popieram. - powiedział Jayden.

- Ja też nie, ale Lilly ma swój rozum. W dodatku, potrafi jakoś magicznie okiełznać Dylana. Da sobie radę, a jeśli jednak będzie potrzebowała pomocy z zabiciem tego chuja, to my jej w tym pomożemy. - stwierdził Josh.

- Ale pamiętaj, że na wyścigach i akcjach masz go nie żałować. Musi trochę podrosnąć do twojego poziomu. - zaśmiał się Jayden.

- Tylko nie chodźcie ze sobą zbyt długo. - napomniała mnie Kitty.

- Szczerze? Ja nawet nie wiem, czy chce z nim chodzić. Wszystko fajnie, wszystko spoko, ale ten chłopak jest trochę rypnięty. - stwierdziłam. - W sumie, ja też , skoro po tym jak powiedział mi parę miłych słówek, dałam się mu dotknąć.

- To normalne. - powiedział Josh. - poczułaś się przez niego doceniana. Przepraszam, że to powiem, ale jesteś przyzwyczajona, że chłopaki zwracają uwagę tylko na Margot. To była dla ciebie miła odmiana. Coś niestandardowego. Dobrze się z tym poczułaś.

- Tak mogło być. - powiedziałam trochę przygaszona.

- W każdym razie, będziesz wiedziała, co masz zrobić. - dodał Josh. - A teraz, idźcie spać. o 8 jest śniadanie.

Chłopcy wyszli z naszego pokoju, a Kitty od razu się na mnie rzuciła.

- Musisz mi powiedzieć o wszystkich szczegółach! - pisnęła podekscytowana. 

- Przecież powiedziałam już wszystko!

- Nie powiedziałaś do końca o swoich uczuciach, a przede wszystkim, Dylan dobrze całuje?

- Nie wiem, chyba tak. Nigdy nie całowałam się tak na serio!

- Boże. Porażka.

- Co porażka? - zapytałam, siadając na łóżku.

- Słuchaj, jutro nas nie będzie. Jedziemy do ciotki Jane po śniadaniu. - powiedziałam. - Wykorzystaj sytuację, że Dylan będzie się czuł komfortowo, bez Josha i Jaydena na karku. Zbliż się do niego, flirtuj. Widać, że on tego chce! A poza tym, nie ubieraj się jak zakonnica! Odkryj coś!

- Żartujesz sobie ze mnie? - zapytałam. - Nie chce wyglądać jak Margot, na większości imprez na które chodzi.

- Tyle, że ty jesteś w słonecznej Kalifornii, gdzie słońce tak okropnie grzeje, że w normalnych ciuchach nie wytrzymasz. - powiedziała Kitty. - Masz pretekst.

- Dzięki Kitty, wezmę to pod uwagę. - zaśmiałam się. - Dobra. Idę się umyć.

Poszłam do łazienki. Kiedy przekroczyłam jej próg, moim oczom ukazała się duża wanna, toaleta i umywalka. Całe pomieszczenie wyglądało, jakby luksusowo. Po kąpieli zmyłam makijaż, umyłam zęby i przebrałam się w piżamę. Był to zestaw składający się z różowej, satynowej koszuli i krótkich spodenek, wykonanych z tego samego materiału.

Po wyjściu z łazienki, podłączyłam telefon do ładowarki i położyłam się spać.

Obudziłam się, kiedy Kitty wołała mnie na śniadanie. Przed posiłkiem nie przebierałam się, tylko umyłam zęby i przeczesałam włosy. Moja kuzynka była już gotowa do wyjazdu. Zeszłyśmy na parter domku, gdzie wszyscy już częstowali się posiłkiem podanym w formie "szwedzkiego stołu". Ja wzięłam płatki na mleku, sok pomarańczowy i na osłodę - babeczkę serową w kruchym cieście. Po śniadaniu, odprowadziłam Kitty, Josha i Jaydena pod bramę, gdzie już czekała na nich ciotka Jane.

Jane Williams nie była moją ciocią. Była to siostra, Charles'a Williams'a - ojca rodzeństwa. Pamiętam, że kuzyni opowiadali mi o tym jak okropna ona jest. W naszych rozmowach określali ją mianem wiedźmy. Od tego czasu nie wiele się zmieniło. Kiitty, Josh i Jayden nie znosili tej kobiety.

Wróciłam do swojego pokoju już sama. Przebrałam się w czarny strój kąpielowy, o górze wiązanej na plecach i szyi. Dół miał mocno wycięty i wiązany z dwóch stron - na biodrach. Do tego założyłam jeszcze krótkie kolarki, które miałam zamiar zdjąć na Venice Beach. Kiedy wyszłam z łazienki, zastałam siedzącego na moim łóżku Dylana. 

- Co ty tu robisz? - zapytałam.

- Przyszedłem wykorzystać okazję, że twoich kuzynów nie ma. - powiedział wstając i zmierzając w moją stronę.

- A jak tutaj wlazłeś? 

- Strasznie dociekliwa jesteś. - powiedział, gdy był już na tyle blisko, że był w stanie opleść swoją rękę wokół mojej talii. To również zrobił. - Przez balkon wszedłem.

Schylił głowę w dół i zaczął składać pocałunki na mojej szyi, przez co ja skrzywiłam się. On, wyraźnie musiał to zauważyć.

- Coś się stało? Myślałem, że po wczoraj...

- Po wczoraj, czułam, że to co między nami zaszło było niewłaściwe. - przerwałam mu. - Przyjemne, ale niewłaściwe.

- Oj Lilly. Czy ty kiedykolwiek zaczniesz myśleć o sobie?  - zapytał.

- Nie wiem...

- Powiedz mi proszę. Tylko szczerze. - chłopak spojrzał na mnie poważnie. - Czy to co czułaś wczoraj, ci się podobało?

- Tak, ale...

- Nie ma żadnego "ale". Musisz czasem myśleć o tym, czego ty chcesz.

- Przepraszam...

- I za co ty przepraszasz? No? Powiedz, bo tego nie rozumiem. - powiedział chłopak.

Jego słowa wyrwały jakiekolwiek słownictwo z moich ust.

- No, już. - powiedział chłopak przytulając mnie mocniej do siebie. - Nigdy, nie przepraszaj za to, czego chcesz. No chyba, że nie życzysz sobie żadnej relacji pomiędzy nami. Za to też nie musisz przepraszać, ale pamiętaj, że ja będę obok i będę robił wszystko, żeby zdobyć co chce. W tym momencie z mojej listy życzeń nie skreślona została tylko jedna pozycja. I jesteś nią ty. A teraz powiedz, czego ty chcesz?

- Nie wiem... - powiedziałam, a na twarzy Dylana zagościł... smutek?

- Pozwól, że pomogę ci się dowiedzieć. - chłopak podniósł mój podbródek i przyłożył swoje usta do moich.

Ręka, którą przed chwilą trzymał moją twarz, znalazła się na w moich włosach, a ta, która spoczywała na mojej talii, zjechała na mój pośladek. Nie wiedziałam, co się działo, ale byłam pewna jednego - zdecydowanie nie chciałam, żeby to się kończyło. Swoje ręce oplotłam wokół jego szyi. To nie było do mnie podobne. 

- Chyba, będziesz musiała się jeszcze zastanowić. - powiedział Dylan, kiedy w końcu oderwał się ode mnie. - A teraz, chodź. Zaraz mamy wyjeżdżać.

Chłopak wyciągnął do mnie rękę, a ja chwyciłam ją. Wzięłam jeszcze swoją torbę i wyszliśmy z mojego pokoju - razem. W drodze na Venice Beach, również sobie towarzyszyliśmy.  Kiedy autobus wyjechał poza bramę naszej posesji, Dylan wsunął swoją rękę za moją szyję i przyciągnął mnie do siebie. Ja położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy.


WyścigOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz