10

192 6 0
                                    

Przez mgłę widziałam, jak Dylan wystukuje coś na swoim telefonie. "1 etap naszego planu wykonany. Jest moja. Zadzwonię do ciebie zaraz." - Taką wiadomość napisał chłopak do kogoś, kto w jego kontaktach nosił nazwę "korki".

Poczułam, jak chowa gdzieś swój telefon. Jaki plan? I czy chodziło mu o mnie? Byłam pewna, że musiałam to zbadać. Za wszelką cenę.

Dylan "obudził" mnie, kiedy dojechaliśmy na Venice Beach.

- Przepraszam, że nie obudziłem cię, kiedy wjechaliśmy do LA, ale wyglądałaś tak słodko, że nie miałem serca. -  zaśmiał się chłopak.

Uśmiechnęłam się do niego. Kiedy wyszliśmy z autokaru, z bagażnika, wyjęłam swoją deskę surfingową.

- Nie wiedziałem, że umiesz surfować. - powiedział Dylan. - Z każdą chwilą, jeszcze bardziej mnie zaskakujesz.

- Nie wiesz o mnie wielu rzeczy, ale myślę, że ja o tobie też nie.

Rozłożyłam swoje rzeczy na kawałku plaży, na którym nikogo nie było. W pewnym momencie zauważyłam Dylana oddalającego się w ustronne miejsce. Ostrożnie podążyłam za nim, tak, by mnie nie dostrzegł. Chłopak stanął w zaułku za pewną kawiarnią.

- Już prawie jest moja. - usłyszałam głos Dylana. - Teraz, musi mi tylko zaufać i wyjawi mi wszystkie plany "mietitori di morti". - zrobił krótką przerwę, a w jego słuchawce było słychać krzyk. - Nie będę jej kurwa krzywdził. Czego nie rozumiesz? To ty jesteś szefem, ale to ja cię kryje. Z resztą jestem kurwa na wyjeździe. Daj mi spokój i Wypierdalaj. Zadzwonię, jeśli będę miał czas.

Chłopak schował telefon i zaczął zmierzać w kierunku plaży. Ja natomiast ukryłam się w kawiarni i stanęłam w kolejce do kasy, gotowa by zamówić, karmelowe frappucino. Kiedy obróciłam się w stronę drzwi, ujrzałam Dylana, stojącego przede mną. Czy widział, że go podsłuchiwałam? 

- Mmm, Karmelowe. - powiedział wyrywając mi napój z ręki. - Masz gust. - stwierdził Dylan popijając moje frappucino.

- Ej, ono jest moje. - powiedziałam odbierając mu kubek z dłoni.

- Wiesz, że to było jak wymiana płynów ustrojowych? - zapytał kiedy upiłam łyk. - To tak, jakbyśmy się całowali.

- Przecież i tak, już to robiliśmy. - powiedziałam, zmierzając do wyjścia z kawiarni. - Ile dziewczyn wyrwałeś na ten tekst?

- Nie wiem, może z 5?

- Wow.

Kiedy doszliśmy na plaże, skończyłam sączyć moje frappucino. Pusty kubek wyrzuciłam do kosza, po  czym zdjęłam spodenki i wzięłam pod ramie swoją deskę.

- Nie powinnaś mieć do tego stroju? - zapytał Dylan.

-Powinnam, ale nie wzięłam. Dla mnie to nie problem. - wzruszyłam ramionami.

- Dla mnie tym bardziej. - powiedział Dylan podnosząc swoją deskę. - W tym jest ci znacznie lepiej.

Zaśmiałam się, po czym podbiegłam do linii wody, położyłam na niej swoją deskę i poprowadziłam ją w głąb wody i usiadłam na niej oczekując pojawienia się większej fali. Kiedy taka okazja nadeszła, wstałam i zaczęłam sunąć bo wodzie. Za mną cały czas znajdował się Dylan, który po chwili spadł ze swojej deski. Zaśmiałam się, kiedy wynurzał się z wody.

Chłopak podpłynął do mnie i złapał za moją deskę, z której w tym momencie się ześliznęłam.

Po długich godzinach pływania, opalania i surfowania, o 21, wróciliśmy do domku letniskowego. Tym razem, usiadłam sama. Wyjęłam słuchawki i włożyłam je do uszu. Kiedy autobus ruszył, włączyłam playlistę z Doją Cat, którą sama stworzyłam.

Niektórzy uczniowie z wyjazdu mieli spotkać się jeszcze w jacuzzi. Stwierdziłam, że do nich dołączę. Po powrocie, zostawiłam w pokoju swoją torbę. Na pole wyszłam w stroju kąpielowym.  Przedeptałam cicho na część patio, na której znajdowało się jacuzzi pokaźnych rozmiarów. 

Na chwilę obecną znajdowali się w nim: Carter, Camilie - koleżanka z klasy Josha i Jaydena, Liam, Leo, Sophia, Noah, no i oczywiście - Dylan.

Wcisnęłam się pomiędzy Sophię i Camilie, które serdecznie przywitały mnie. Dylan obdarował mnie jednym ze swoich czarujących spojrzeń i serdecznym uśmiechem. Z głośników wydobywały się głośne dźwięki hiszpańskiej muzyki. Zauważyłam, że wszędzie, gdzie pojawiają się osoby z wyścigów, słyszalny był również właśnie taki typ muzyki. 

W jacuzzi raczej nie było ciekawie. Owszem, zabawnie, ale nic poza tym.  Razem z Sophią i Camilie, często odczuwałyśmy zażenowanie żartami chłopaków, ale potem poprawiali się i mówili coś zabawnego. Chłopcy - oprócz Dylana, ulotnili się około 23. Niedługo po ich wyjściu, postanowiłyśmy zrobić to samo.

- Lilly, zostań proszę. - powiedział Dylan, kiedy miałam wyskoczyć z jacuzzi.

Nie wiem dlaczego, ale posłuchałam go. Pozostałam w wodzie. Dalej w niej stałam. Dziewczyny opuściły patio.

- Chodź tutaj. - odezwał się chłopak.

Znowu. Zrobiłam to. Ten chłopak wszedł mi do głowy i kontrolował mnie, a ja? Ja nie chciałam, żeby ją opuszczał. Miałam co do niego złe przeczucia, ale jednak. Wydawał mi rozkazy niczym w "Simon mówi", a ja robiłam co chce. Miałam swój rozum, czasem blokowałam jego akcje, ale dalej, na zbyt dużo mu pozwalałam. 

Stanęłam przed dalej siedzącym Dylanem. Przełknęłam ślinę. Chłopak złapał mnie za uda i pociągnął w dół, dzięki czemu, siedziałam na jego kolanach. Dylan przeniósł swoje dłonie na moją talię, po czym przytulił swoją twarz, do mojej klatki piersiowej. Czułam na sobie jego ciepły oddech. Dreszcze przeszły po moim ciele. 

- Pachniesz jak wata cukrowa, nawet, kiedy jesteś mokra. - powiedział Dylan, a jego głos był stłumiony przez moją skórę.

- Dziwne, nie zauważyłam, że psikam się mgiełką "cotton candy cloud", a już na pewno, nie zauważyłam, że mam na butelce z szamponem narysowaną gigantyczną watę cukrową.

- Jestem pewien, że ten zapach jest jeszcze intensywniejszy i jeszcze przyjemniejszy po tym jak wyjdziesz z łazienki. - oznajmił chłopak, odrywając twarz od mojej klatki piersiowej. - Często sobie wyobrażam jak...

- Nie kończ. - przerwałam mu

- ... Jestem tam z tobą.

- Na prawdę, nie potrzebowałam tego słyszeć.

- Ale ja chciałem, żebyś słyszała. - przełożył swoje dłonie na moje łopatki i rozmasowywał je.

Po niedługiej chwili, kiedy byłam mocno rozluźniona, Dylan przyłożył swoje usta do moich obojczyków, po czym zaczął zasysać moją skórę. Serce stanęło mi w gardle, a w brzuchu latały nieokiełznane motyle. To, co robił chłopak, z którym siedziałam w jacuzzi, było tak cholernie, frywolne i porywające. O takim uczuciu, jeszcze nigdy, nawet nie myślałam. A jednak, pojawił się Dylan, który odblokowywał we mnie rzeczy, których sama wcześniej nie wiedziałam. Takiego czegoś, nie pokazał mi jeszcze żaden chłopak, który mi się podobał. Jednak ja, niesamowity geniusz, postanowiłam to zakończyć, ponieważ lekko naginało to moją moralność.

- Dylan, stop. - powiedziałam wsuwając pomiędzy Dylana, a mój obojczyk swoją rękę.

- To ty przestań. - powiedział Dylan, zabierając moją rękę. - Czego ty się tak boisz, co?

- Tego, że będę szła przeciwko samej sobie. Że będę ostro przekraczała granice mojej moralności.

- Pierdol moralność. Nigdy, nie powstrzymuj tego, co sprawia, że jesteś szczęśliwa.

- Skąd wiesz, że akurat to sprawia, że jestem szczęśliwa?

- Bo to widzę Lilly. - powiedział, spoglądając mi w oczy śmiertelnie poważnie. - Widzę, że potrzebujesz kogoś mieć; widzę, że musisz mieć z kim wyżyć się, jeśli będziesz miała zły dzień; widzę, że to co przed chwilą zrobiłem, bardzo ci się podobało. Ja ci to daje. Widzę, że to uwielbiasz. Gdyby było inaczej, nie czułbym, jak twoje mięśnie rozluźniają się.

WyścigOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz