Zauważyłam Kitty leżącą w rowie, który znajdował sie blisko chodnika.
- Czekaj Kitty, zaraz cię wyciągnę. - oznajmiłam.
Schyliłam się do kuzynki i wyciągnęłam w jej stronę dłoń.
- Podaj mi rękę. - poleciłam.
Kitty wykonała moje polecenie, a wtedy ja, użyłam całej gromadzącej się we mnie siły, by sprowadzić ją spowrotem na chodnik. Jednak zamiast przechylać się do tyłu, osuwałam się w przód. Kitty niespecjalnie pomagała mi w moim zadaniu.
- Japierdole. - powiedział Dylan łapiąc mnie. - Co wy odkurwiacie?
Chłopak posadził mnie na ziemi, a następnie wyciągnął Kitty z rowu i położył ją obok mnie.
Ubrania dziewczyny były brudne, od kurzu, piasku i brudu gromadzącego się na betonie. Włosy Kitty rozwiewał wiatr, a na jej twarzy gościł serdeczny uśmiech, co więcej - podśmiechiwała się delikatnie patrząc mi w oczy.
- Dzięki Lilly. - powiedziała dziewczyna.
- Wstawajcie. - odezwał się Dylan. - Ludzie patrzą się na nas jak na idiotów.
Podniosłam się i otrzepałam dłońmi ubrania, po czym wyciągnęłam dłoń do Kitty, by pomóc jej wstać. Dziewczyna ochoczo się mnie złapała, po czym odbiła nogami do ziemi, by w końcu sama stała. Kitty tak samo jak ja, otrzepała brud z ubrań i chwyciła mnie pod ramię.
- Pędźmy na plaże, droga pani. - zaśmiała się dziewczyna patrząc mi w oczy.
Dziewczyna zaczęła biec, ciągnąc mnie za sobą, dopóki nie dobiegłyśmy na plaże. Zaraz za nami, spokojnym krokiem, podążał Dylan, bacznie nas obserwując.
Kiedy tylko weszłyśmy na piaszczystą plaże, podbiegł do nas Josh.
- Dobrze się czujecie? - zapytał wściekły chłopak, po czym zwrócił się do Dylana, stojącego za nami. - Niechętnie to mówię, ale dziękuje. Że je tu przyprowadziłeś. Za nic więcej.
- Jasne. Rozumiem. - powiedział Dylan. - Trzymaj je z daleka od kłopotów, bo jeśli ty tego nie zrobisz, możesz być pewien, że ja tego dopilnuje.
- Dobra, spierdalaj. - powiedział starszy z braci Kitty, po czym ponownie zwrócił się do nas. - Do reszty was pokurwiło? Tak trudno było nam powiedzieć, że chcecie iść do jebanego lunaparku? Przecież wiecie, że byśmy to zrobili.
- Uprzednio zabijając Cartera. A to, akurat chce zrobić sama. - powiedziałam.
- O co wam chodzi z tym Carterem? - zapytał Josh. - Nie, że mam z zabijaniem go jakiś problem, też go nie lubię. Dupek działa mi na nerwy czasem bardziej niż Dylan, a to już coś.
- Kurwa, nie mam na to siły, możemy o tym pogadać później?
- Dobra, dam wam czas na otrzeźwienie. - powiedział chłopak zarzucając sobie ręce Kitty na bark. - Chodźcie. Autokar już podjechał.
I tak oto zrobiłam to, co zażyczył sobie Josh. Poszłam, a raczej pobiegłam do autokaru w obawie, że odjedzie beze mnie. Wstydzę się tego co robię, lub co myślę po wypiciu alkoholu. Cóż, całe życie trzeźwa być nie mogę.
Po drodze do autobusu prawie zabiłam się z 3 razy, a potem jeszcze potknęłam się na schodkach, prowadzących do korytarza z siedzeniami. Kiedy rozległ się huk mojego upadającego ciała, wszyscy zgromadzeni w środku pojazdu popatrzyli się na mnie. W tym Dylan. Chłopak jednak nie śpieszył mi z pomocą i jedynie zaśmiał się, kiedy jęknęłam z bólu.
CZYTASZ
Wyścig
Teen FictionLilly Johanson to zwykła niemal szesnastoletnia dziewczyna. Chodzi do szkoły; dobrze się uczy i raczej wtapia się w tłum. Ludzie, którzy ją znają, myślą, że jest "małą panienką idealną". Chowa się w cieniu siostry i raczej z niego nie wychyla. Kuzyn...