W trzeszczącym barze było mało alkoholu, a dużo czerstwego chleba i koziego sera. Większość osób przychodziła tu raczej coś zjeść, niż się napić. Zresztą i tak nie było ich stać na alkohol, który stał się towarem z najwyższej półki, niedostępny dla zwykłych, błądzących po ulicach szczurów.
Hongjoong obserwował jak Mingi nachyla się nad ladą i z uśmiechem wymienia parę zdań z bardzo wysokim barmanem o twarzy ducha. Miał na sobie prostą brązową koszulę na guziki, a z kieszonki na piersi wystawała zapalniczka.
- Zła wiadomość - Mingi zwrócił się do swojego towarzysza opierającego się do tej pory o blat. - Nie ma suszonych moreli. Dobra wiadomość - Chwycił w dłoń mały kieliszek z trunkiem i wypił go jednym łykiem. Skrzywił się lekko. - Trafiliśmy w dobre miejsce.
- Dobre, to znaczy?
- Bliźniacy Ho są zajmują się przemytem - powiedział ściszonym głosem. - Mają sieć znajomości w Cyberpunku.
- Można mu ufać? - wtrącił się wysoki barman mierząc nieznajomego oceniającym wzrokiem.
- Ja mu ufam - stwierdził Mingi. - Albo ma rację, albo jest szalony. W obu przypadkach idę z nim.
- Jestem Yunho - przedstawił się, wciąż sceptycznie na niego patrząc. Wahał się, czy wyciągnąć dłoń na przywitanie, ale w końcu Hongjoong zrobił to pierwszy, więc ją uścisnął z lekkim niesmakiem.
- Joong.
- Wiem.
- Jak wrócić z powrotem do Cyberpunku? - zapytał, zanim Yunho skończył mówić.
- Jongho ci wyjaśni. Ja tylko przekazuję informacje.
- Najpierw jedz - polecił mu Mingi i podsunął metalową miskę z jasną, parującą papką. - Spróbuj tego nie zwrócić. Zapłaciłem.
*
Przez następne dwie godziny naprawdę chciał zwymiotować słodkawym posiłkiem, który kazano mu zjeść, ale zapewne głównym powodem było to, że nic nie jadł przez parę ostatnich dni. W końcu jego żołądek się uspokoił i poczuł, jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jego ciele. W tym czasie zdążyli przejść zacienionymi uliczkami do niedużego magazynu. Kamienne schody prowadziły w dół do ciemnych podziemi. Zeszli tam ostrożnie i znaleźli się w pomieszczeniu o surowych skalistych ścianach, pod którymi stały zakurzone kartony, a dalej przy wielkim biurku miał swoje stanowisko człowiek o pulchnych policzkach i krągłych oczkach. Wyczuwszy, że przybyli do niego goście, nie unosząc wzroku znad papierów pokazał im otwartą dłonią, żeby czekali.
- Kto was przysłał? - zapytał, wstając. Złożył przed sobą dłonie i czekał na odpowiedź.
- Yunho.
Jongho przyglądał się im w milczeniu.
- O, no tak. Kazał ci dać to - przypomniał sobie Mingi i po chwili grzebania w kieszeni rzucił w jego stronę zapalniczkę. Jongho z łatwością ją złapał tylko unosząc rękę i nawet przy tym nie mrugnął.
- Usiądźcie - zaprosił ich i przysunął do biurka dwa krzesła. - Czego ode mnie potrzebujecie?
- Chcemy skontaktować się z twoim oddziałem zwiadowczym - powiedział Mingi, gdy już usiedli.
- Po co? Wszystko załatwiamy przekazując informacje. I tak nie rozumiem, czemu Yunho wysłał was do mnie. Nie ma potrzeby kłopotać tylu osób z góry dla kilku zachcianek. Więc? - Nachylił się nad biurkiem unosząc brwi. - Co chcecie sprowadzić do Sektoru 1?
- W drugą stronę - zabrał głos Joong i pierwszy raz podczas tej wizyty wzrok gospodarza skierował się bezpośrednio na niego. - Chcemy stąd wyjść na górę.
- Po co?
- Twój oddział nie zajmuje się tylko przemytem. Zbiera informacje, prawda?
Jongho prychnął niemal rozbawiony, odchylając się na fotelu.
- Zgadywałeś?
- Tak. Ale to żadna zagadka - odpowiedział Joong. - Wy też szukacie wyjścia.
Mingi popatrzył zdziwiony na przyjaciela.
- Ledwo rozważamy jego istnienie. Skupiamy się jednak na przemycie i handlu. Co mi po informacji? Większość mieszkańców Sektoru 1 to szczury. Alkoholicy, którym nie udało się zabić.
- Możemy współpracować - oznajmił Hongjoong.
- Nie widzę, w jaki sposób możecie być dla mnie użyteczni.
- Trzy miesiące temu moją rodzinę usunięto - podjął.
- Byłeś przy tym? - zainteresował się.
- Tak. Ktoś mnie uratował. Powinienem być martwy. Ścigano mnie, ale trafiłem tutaj.
Jongho przez moment patrzył się na niego w oszołomieniu, po czym uśmiechnął się pod nosem.
- Faktycznie mi się przydasz.
- I ja - dodał Mingi. - Jesteśmy kompletem.
- Jesteśmy - potwierdził Joong kładąc mu dłoń na ramieniu.
- W porządku. - Jongho westchnął. - Dołączycie do oddziału zwiadowczego i będziecie dla mnie pracować. Pasuje?
Uścisnęli sobie dłonie.
- A teraz z kwestii technicznych - podjął znów Jongho. - Macie jakiekolwiek pojęcie o tym, czym jest Sektor 1? - Rzucił swoim gościom, a teraz także rekrutom, pytające spojrzenie.
- Jest błędem w systemie - powiedział ostrożnie Hongjoong, wyczekując kontynuacji swojego rozmówcy.
- Owszem. To zdecydowanie błąd. To miejsce - rozłożył ramiona - nie istnieje. A to dlatego, że nie jest miejscem. Znajdujemy się poza przestrzenią Cyberpunku. Skacząc w przepaść, nie dotarłeś na jej dno. Jesteś zupełnie gdzieś indziej.
- W innym wymiarze? - spytał Mingi zafascynowany.
- Można to tak określić, choć nie mamy zupełnej pewności co do jakichkolwiek danych na temat Sektoru 1. Wszyscy możemy się jedynie zgodzić, że tu jesteśmy. Lecz, czy to w ogóle jest miejsce? Czy to materia? Jeden z moich przyjaciół miał teorię, że to wszystko to jakaś zbiorowa halucynacja, a wracając do miasta się budzimy. Nie mamy nawet danych, żeby temu zaprzeczyć.
- Ale wiecie, jak wrócić - podłapał Hongjoong, a Jongho pokiwał wolno głową.
- To dziura. Zamknięte miejsce. Ale jest jak kanał. - Spojrzał im kolejno w oczy. - W jednej ze ścian jest zagłębienie i ciasne przejście do przepaści. Stamtąd trzeba skoczyć. Wraca się tak samo jak przybywa, tylko inną drogą. A potem lądujecie gdzieś na samym środku ulicy poobijani i sponiewierani. Niestety nie będzie czasu na dochodzenie do siebie, bo z miejsca zaczną was ścigać siły specjalne Cyberpunku. Moi zwiadowcy są najlepszymi nie dlatego, że takich wybrałem, ale dlatego, że już w pierwszym dniu dokonuje się selekcja. Oni sami decydują o swojej przydatności. Uważam, że to sprawiedliwe - zakończył i odchylił się na krześle. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni kurtki paczkę papierosów i jednego włożył między wargi, jednak go nie zapalił. - Oszczędzam - rzekł, kiedy przez dłuższą już chwilę goście nie spuszczali z niego skonsternowanego wzroku.
Hongjoong potrząsnął lekko głową, jakby pozbywał się z niej natłoku myśli.
- To kiedy możemy zacząć?
CZYTASZ
Bezprawie | ATEEZ Cyberpunk AU
Science FictionWolałby nie wiedzieć o gwiazdach. Wtedy nigdy by ich tak boleśnie nie pragnął. Błąkał się uliczkami zepsutego miasta przyszłości, z którego nie było drogi wyjścia. "- Póki co trzymaj się mnie, Joong. - Nie spuszczał uważnego wzroku z okna, mimo ż...