Nie rozumiałem nic poza jednym - Diabelska Czwórka nie została zniszczona, więc moja misja nie została należycie wykonana - a to oznacza, że muszę dorwać Mittens, Willow, Gusa i Luz zanim opuszczą Konformatorium.
Rozejrzałem się po dziedzińcu wokół platformy: abominacyjne węże zaciekle próbowały zabić strażników i siostry Clawthorne. Część z nich używała lodu jak ten z Hexside, ale inne ziały ogniem bądź strzelały ostrymi kawałkami roślin. Postanowiłem, że tym razem pościg musi zaczekać.
- Słuchajcie! One mają jeden słaby punkt! Żeby je zabić zedrzyjcie im osłonę z karków i rozwalcie kręgi szyjne! W ich głowach jest taka dziwna fioletowa roślina, dzięki której się regenerują! - krzyknąłem najgłośniej jak mogłem.
Zbiegając z platformy przypomniałem sobie najważniejszy element ,,walki" z wężem z Hexside - ,,Skara" porwała mnie wtedy na swój palizman.
Pobiegłem w stronę Lilith, która stojąc niewzruszenie w miejscu odpędzała piorunami chcącą ją pożreć bestię. Byłem przeszczęśliwy, że miała palizman.
- Lulu! Nie walcz z nim na ziemi! Weź mnie na swój palizman i atakujmy z powietrza! - wydarłem się do niej.
- Czy ty właśnie powiedziałeś do mnie ,,Lulu"? - oburzyła się, ale chwilę później już szybowaliśmy razem w powietrzu. Za nami unosił się abominacyjny wąż, kłapiąc w powietrzu drewnianymi zębami.
- Muszę mu rozwalić kark!
- Dobra, trzymaj się mocno!
Lilith zrobiła lekki skręt w bok i gwałtownie zahamowała.
- Zwario... - nie zdążyłem dokończyć, kiedy rozpędzony wąż znalazł się tuż koło nas. Zanim nas wyminął zamachnąłem się sztyletem wysyłając czerwoną falę, która odsłoniła mu drewniany krąg przy głowie. Głowa Cesarskiego Covenu chyba ogarnęła o co chodzi i zaatakowała kulą ognia - zwęglone kawałki drzewa rozprysły się jak fajerwerki, gdy łeb bestii odłączył się i spadł na ziemię tworząc wielką kałużę z abominacyjnej materii. Lilith wysłała w to co zostało jeszcze z głowy trzy kule ognia - fioletowa roślina na pewno spłonęła.
Strażnicy zdołali jeszcze unieruchomić dwa węże - były tak poranione, że nie mogły się ruszać. Ja i Lilith przelecieliśmy się nad nimi przy okazji rozwalając im purpurowe chwasty we łbach, żeby już nigdy nie wstały. Czwartego abominacyjnego gada pokonała Edalyn w niezwykle brawurowym stylu - wyczarowała kulistą osłonę i pozwoliła mu się pożreć. W paszczy gada powiększyła sferę tak, że rozerwała mu głowę od środka. Spokojnym krokiem podeszła do pełzającej w stronę truchła fioletowej rośliny, podniosła ją i zjadła. Dwa pozostające węże zagłębiły się w ziemię i nie dawały oznak istnienia. Widać uciekły.
- Ktoś wie może co się właśnie wydarzyło? - spytała Eda.
- Diabelska Czwórka wciąż żyje! Przed chwilą byli na tamtym balkonie! - krzyknąłem.
W tym momencie ze środka rozległ się głośny dźwięk alarmu.
- Musieli wypuścić więźniów! - stwierdził jeden ze strażników.
Przypomniałem sobie podziurawione Hexside.
- Wewnątrz też są pewnie ich węże. Tam może być trudniej je pokonać, bo nie będziemy mieć aż takich możliwości manewrowania jak tutaj, podczas, gdy one mogą bez problemu przebijać ściany. - przeanalizowałem sytuację.
- Tak, czy inaczej musimy wrócić do środka. Edalyn weź strażników i powstrzymajcie więźniów przed ucieczką. Skoro nie możecie wyprowadzić bestii w pole, to najlepiej idźcie zwartą grupą i gdy na was wyskoczy zalejcie go gradem zaklęć po łbie. Ja pójdę z Hunterem polować na Diabelską Czwórkę! - postanowiła Lilith.
CZYTASZ
Anti-Owl House: Historia Diabelskiej Czwórki
FanfictionWrzące Wyspy kwitły pod panowaniem cesarza Belosa, bohatera, który nauczył jej mieszkańców łączyć różne dziedziny magii. Jednakże nawet w tej wspaniałej krainie czaiły się niebezpieczeństwa. Ostatnio najgroźniejszym okazał się młodzieżowy gang nazyw...