Pierwsza konfrontacja

57 3 34
                                    

W biegu obróciłem się na pięcie i strzeliłem bestii dwa razy w drewniane zęby. Kilka z nich rozpadło się w drzazgi i uszkodziło język, na którym już formował się kolejny znak.

- Skara, teraz! - krzyknęła do koleżanki jakaś zielonooka z podrapaną twarzą. Ciemnoskóra wskoczyła na swój palizman i nadzwyczaj szybko śmigając koło mnie wrzuciła wężowi do paszczy wybuchową miksturę. Ta eksplodowała niszcząc mu całą jamę ustną, pozostawiając jedynie jeszcze bardziej bezkształtny wór z abominacyjnej materii. Jej koledzy właśnie odsłonili atakami dużych kamieni kręgosłup bestii - składał się z drewnianych kręgów związanych pędami bluszczu.

Niewiele myśląc wskoczyłem na grzbiet i posłałem pięć pocisków mocy w jeden z kręgów. Rozległ się przeraźliwy łoskot, a wąż przepołowił się na dwoje. Część z głową zanurkowała w ziemię, a druga bezładnie się miotała, gdy odpływała z niej lepka, fioletowa maź.

- Jerbo, na bok! - wrzasnęła zielonooka.

Ułamek sekundy później z ziemi, w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą stał chłopak, wynurzył się pysk bestii, rozsypując dookoła lawinę ziemi. Z glebowej erupcji wystrzelił moim kierunku słup lodu.

Zanim zdążyłem uskoczyć, dziewczyna o imieniu Skara porwała mnie na swój palizman, czyli pięknego, białego kota.

- Dzięki za ratunek, ale poradziłbym sobie! - zawołałem na powitanie.

- Cała przyjemność po mojej stronie! - powiedziała z uśmiechem.

Spojrzałem w dół - łeb stwora był w idealnym stanie. Przez chwilę zrezygnował z atakowania Jerbo i tej drugiej dziewczyny i poszybował kilka metrów nad ziemią w stronę drugiej części swojego ogona. Dotknął swoją już prawie pozbawioną abominacyjnej materii połowę kikutem. Pojawił się błysk zielonego światła, drewniane kręgi się złączyły, a odcięta część prawie natychmiast uzupełniła swoją lepką maź.

- Regeneruje się! Musimy obciąć mu głowę przy samym początku! - krzyknąłem i do Skary, i jej kolegów.

- Okej, spróbujmy! - krzyknęła z dołu dziewczyna o zielonych oczach.

- On chyba się skoncentrował na tobie! Odwrócę jego uwagę, żeby reszta mogła odsłonić krąg przy szyi. - powiedziała moja towarzyszka.

- Jasne, tak będzie najlepiej! - zgodziłem się, bez cienia protestu.

Skara zanurkowała tuż koło głowy węża, a ja pokazałem mu środkowy palec. Stwór próbował nas połknąć, ale pożarł jedynie powietrze centymetry za nami. Ciemnoskóra zmusiła go do wykonywania dziwnych serpentyn w przestworzach i nagle obniżyła lot tuż koło swoich kolegów. Ci momentalnie posłali tam dwie kule ognia, które odsłoniły drewniany krąg przy samym łbie. Zeskoczyłem na węża, a następnie błyskawicznie rozwaliłem pociskami odsłonięte drewno tuż przede mną. Głowa odpadła i pokoziołkowała kilkanaście metrów dalej zostawiając za sobą kolosalne ilości abominacyjnej materii. Łeb nagle wykonał koziołka i otworzył paszczę prosto w moim kierunku. Na języku zaczął pojawiać się znak lodu...

Nie miałem zamiaru dać się kolejny raz ratować. Posłałem w paszczę pociski, które rozwaliły tworzące się sople, porwały na kawałki zielony jęzor oraz dosłownie wyrzuciły z głowy węża jakąś dziwną, fioletową roślinę. Wtedy łeb przestał się ruszać.

Kiedy całą czwórką podbiegliśmy do tego dziwnego tworu (w sumie Skara podleciała), zaczął on pełznąc na swoich korzonkach w stronę rozpadającej się głowy węża. Z rośliny sączyły się niewiarygodnie duże ilości fioletowej mazi.

- Spalcie to. - zasugerowałem.

Jerbo skinął głową i podnosząc rękę posłał w kierunku wynaturzenia snop płomieni. Roślina poczerniała, a potem rozpadła się na popiół, który uniósł w dal podmuch wiatru.

Anti-Owl House: Historia Diabelskiej CzwórkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz