Nie, nie umówisz

1.8K 39 55
                                    

-Boże w tych sklepach nie ma żadnej ładnej sukienki- Vic zrobiła skwaszoną minę

Szczerze? Teraz w mojej głowie były inne rzeczy niż ta sukienka

-No słabo- Odparłam

-O czym ty tak myślisz?- Marszczy brwi

-O niczym, wracamy?- Sprawdzam godzinę w telefonie- Dzisiaj jest kolejna kolacja 

-Zapomniałam o tym- Pokręciła lekko głową- Wracamy 

-Ja pierdole, ty o wszystkim zapominasz- Przewróciłam oczami 

-To akurat nie prawda- Zarzuciła włosy na plecy- Pamiętam każdego swojego zjebanego byłego 

-Niezły mi wyczyn- Ruszyłam do samochodu 

-I mówi to ta, która miała jednego chłopaka- Po raz kolejny tego dnia przewracam oczami

***

William- to cały czas chodziło mi po głowie

Poprawiłam swój czarny kombinezon z kopertowym dekoltem. Wyprostowałam włosy, zrobiłam mocniejszy makijaż. Gotowa zeszłam na dół gdzie zastałam rodziców, mój ojciec ubrany był w czarny garnitur, matka za to założyła bordową, obcisłą sukienkę za kolana.

-Pomóc coś?- Zapytałam grzecznie

-Najbardziej pomożesz, jak nie przyniesiesz znowu wstydu rodzinie- Obrzuciła mnie wzrokiem- Znowu odstajesz od nas wyglądem

Zacisnęłam mocno usta. Czemu ona nie może być znowu kochającą matką?

-Dzisiaj będzie nie tylko rodzina Scott'ów ale i nasi wspólni przyjaciele- Ojciec zmierzył mnie wzrokiem- Zachowuj się wreszcie dobrze 

-Dobrze- Trochę brakowało żebym przewróciła oczami
Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi

Ja pierdole, chce stąd wyjść

-Otworzę- Powiedziała Matka, ruszając do drzwi

Wzięłam głęboki oddech po czym na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech.
Czasem trzeba udawać

Do salonu jako pierwsza weszła moja matka obok niej wysoki, postawny mężczyzna, który miał około czterdziestu lat, tuż za nim niska blondynka, która wiekowo była podobna do swojego męża, na samym końcu wszedł wysoki brunet o niebieskich oczach, chłopak przeczesał palcami włosy a jego wzrok padł na mnie.

Czy to już pora umierać?

-Carlos- wyciągnął ku mnie dłoń

-Aurora- ścisnęłam delikatnie jego dłoń

Patrzył mi się w oczy, uśmiechając szczerze

Dobra, kurwa nie polubimy się

W końcu puścił moją dłoń a ja mogłam grzecznie przywitać się z jego rodzicami.

Po kilku minutach w naszym salonie pojawili się również Victoria i William wraz z rodzicami, przywitałam się ze wszystkimi prócz William'a

-Nie ładnie się tak nie przywitać maluchu- Usłyszałam szept koło swojego ucha

-Cześć- Odpowiedziałam- Już się przywitałam

William zaśmiał się cicho patrząc mi w oczy

Rozpływam się

***

Siedzieliśmy przy stole już dobrą godzinę, a Carlos dalej opowiadał o swoich sukcesach, jakiś zjebany

My friend's brotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz