Trzeci dzień przerwy świątecznej nie różnił się praktycznie niczym od innych dni. Bynajmniej tylko poranek wyglądał tak jak każdy inny. Z samego rana wyszłam z moim psem Milo na spacer który skończył się tym że cała przemoknięta wróciłam do domu. Później po wypiciu kawy i wzięciu gorącej kąpieli w wannie poszłam do sklepu po małe zakupy na dzisiejszy dzień. Lista zakupów była prosta. Mleko, płatki czekoladowe bo ostatnio się skończyły, masło oraz pomidory. Dodatkowo wzięłam jeszcze ogórka i kilka plastrów sera bo kto wie może się przydadzą. Ruszyłam do kasy i ustawiłam się w kolejce. Patrzyłam jak ludzie wykładają swoje zakupy na pas gdy moją uwagę przykuł chłopak który bezczelnie wepchnął się przed jedną ze staruszek stojących w kolejce przy kasie obok. Czułam jak krew w żyłach zaczyna mi się gotować, jak ja nie lubię takiego zachowania. Nie wiele myśląc podeszłam do chłopaka.
-Miałbyś trochę kultury i nie wpychał się przed starszą kobietę.- Powiedziałam na co chłopak odwrócił się w moją stronę przez co przyjrzałam mu się uważniej, był to słynny Ares Rey. Cudownie. Patrzyłam na jeszcze chwilę na chłopaka, o mój boże był cholernie wysoki, ma chyba z dwa metry.
-Ta kobieta i tak nic nie widzi a mi się spieszy.-Odpowiedział spokojnie chłopak co sprawiło że jeszcze bardziej się zdenerwowałam.
-To nie jest powód by się wpychać. Okazałbyś trochę kultury starszym.-Jak on mógł być taki bezczelny i nie kulturalny. -Chodź widzę że nie każdego w domu uczą kultury.-prychnęłam a następnie zauważyłam jak w oczach chłopaka tworzą się małe iskierki.
-Słuchaj kurwa, nie wiem kim jesteś więc się odpierdol bo i tak nie odstąpię miejsca tej pani a tobie radzę wrócić na koniec kolejki, przecież się nie wepchniesz prawda? Warknął a następnie zapłacił kasjerce i wyszedł ze sklepu po czym odpalił papierosa i ruszył w tylko jemu znanym kierunku. A ja zdałam sobie sprawę że straciłam swoje miejsce w kolejce.
-Przecież się nie wepchnę prawda?-Pomyślałam.
W drodze do domu myślałam o całej tej sytuacji. Może nie potrzebie zwracałam mu uwagę? Zastanawiałam się w kółko.
Za każdym razem gdy zrobiłam coś dobrze dopadały mnie wyrzuty sumienia i myśl że może jednak nie było to odpowiednie. Była to jedna z moich wad z którymi usilnie starałam się walczyć. Od śmierci mamy gdy w domu zabrakło kobiecości stałam się bardziej zakompleksiona i, to nie tak że tylko tak to sobie powtarzam. Po prostu wiem że tak jest i dzięki temu umiem się przyznać że mam kompleksy i z każdym dniem mam coraz więcej siły by z nimi walczyć.
Weszłam do domu który jak się okazało był pusty. Pewnie mój tata poszedł z Miło na spacer więc korzystając z okazji że jestem sama i mogę w spokoju pomyśleć wyjęłam z kuchennej szafki listę którą przygotowywałam zawsze gdy wraz z moim tatą organizowaliśmy święta w naszym domu. Wzięłam kartkę, długopis oraz kilka flamastrów po czym zaczęłam sporządzać listę dań , w końcu wigilia już za kilka dni.
Byłam w trakcie pisania dziewiątej potrawy gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Odłożyłam długopis na małym stoliku w salonie a następnie wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Otworzyłam drzwi a moim oczą ukazał się listonosz Toby który był dobrym przyjacielem mojego taty.
-Witaj Toby. Co cię do nas sprowadza?-Zapytałam wesoło uśmiechając się do listonosza.
-Tak się składa droga Emily że mam list, wierz dla kogo?-Powiedział a następnie również szeroko się uśmiechnął.
-Pewnie do taty.-Odpowiedziałam pewna siebie na co Toby posłał mi jeszcze większy uśmiech.
-Kochana tym razem list jest do ciebie, proszę o to on.-A następnie podał mi czarną kopertę z napisem Emily Lorence. Spojrzałam na nią zastanawiając się kto może być jej nadawcą.
CZYTASZ
Ice on the heart
Novela JuvenilNastoletnia Emily Lorence po traumatycznym przeżyciu próbuje funkcjonować tak jak przed tragicznym wypadkiem jej mamy. Jednak dziewczyna po mimo wieku dalej wspomina historie sprzed kilku lat a zapomnienie o śmierci jej matki Elizabeth Lorence utrud...