Wbiegłam do domu będąc od razu przywitana przez Lucasa, powiedział że Harry ma się dobrze, więc trochę mi ulżyło. Pobiegłam do pokoju Harrego siadając na podłodze koło jego łóżka, zmartwionym wzrokiem patrzyłam na jego zmęczone oczy.. było mi go żal i to bardzo żal, biedaczek nie zasłużył na to. W pewnym momencie usłyszałam krzyk z kuchni, to był Lucas, kogo mogłam się spodziewać? Poszłam do kuchni widząc swojego brata siedzącego na blacie z zmęczonym miną kiedy w końcu się odezwał - pójdziesz do sklepu i kupisz makaron? - zapytał zmęczonym głosem. Kiwnęłam głową i ubrałam bluzę biorąc pieniądze od Lucasa. Poszłam do sklepu martwiąc się o Harrego, na szczęście moja klasa miała jeszcze lekcje i miałam spokój od Millie na cały dzień - co za ulga- pomyślałam wybierając makaron z półki, oczywiście była kolejka, czego można było się spodziewać? Westchnęłam rozglądając się po sklepie. Po jakiś pięciu minutach w końcu stałam przy kasjerce która w ciszy skasowała makaron i podała cenę, zapłaciłam i wyszłam szybkim krokiem, w pewnym momencie drogi usłyszałam kaszel, znajomy kaszel - Harry?- pomyślałam i potrząsnęłam Głową patrząc w dal - Lucas idioto dlaczego on do cholery jest na dworze?- warknełam sama do siebie i pobiegłam w jego stronę mocno go przytulając - Harry, dlaczego jesteś na dworze?...- zapytałam zmartwionym tonem głaszcząc jego włosy, odpowiedział cicho przytulając się do mnie. Wzięłam go na ręce i poszłam do domu martwiąc się, co się dzieje z Lucasem. Doszłam do budynku w którym znajdowało się mieszkanie i cicho westchnęłam powoli wchodząc po schodach kiedy poczułam jak rękaw bluzy jest mokry - Harruś? Wszystko w porządku?..- zapytałam słysząc jego cichy szloch - hej, będzie dobrze...- powiedziałam przedłużając ostatnią głoskę. Weszłam na górę dysząc ze zmęczenia , Harry trochę ważył. Weszłam do mieszkania i odchrząknęłam niosąc Harrego do łóżka i nakrywając go kołdrą po chwili idąc do kuchni zastając Lucasa który ledwie siedział na krześle. Westchnęłam zaczęłam gotować makaron i patrząc co jakiś czas na Lucasa. Oderwałam się od kuchni i wzięłam koc nakrywając go żeby zasnął , a sama po ugotowaniu usiadłam na fotelu zmęczona czytając książkę w ciszy. Kiedy usłyszałam cichy kaszel Harrego, wstałam i poszłam w jego stronę, by zobaczyć co się dzieje. - Harruś, co się dzieje?- zapytałam cicho siadając koło niego i delikatnie głaszcząc go po dłoni, dając mu całusa w czoło patrząc na niego zasmucona, nie odpowiedział mi był zbyt zmęczony widziałam to, wstałam i poszłam znów do kuchni biorąc leki i idąc spowrotem do Harrego, i dając mu syrop na kaszel delikatnie go odkrywając i rozpinając jego koszule nocną by nasmarować jego klatkę piersiową maścią. W krótce znów zasnął, więc wyszłam z pokoju i przymknęłam drzwi delikatnie pocierając skronie, patrząc na zegarek. Zaraz miałam dodatkowe zajęcia. Westchnęłam i wzięłam plecak z książkami wchodząc do Lucasa i całując go w czoło po chwili wychodząc z mieszkania i je zamykając. Pobiegłam do szkoły spiesząc się i po około dwóch minutach byłam już przed głównym wejściem. Przetarłam czoło i weszłam do środka kierując się do sali, w której odbywały się zajęcia, nie było zbyt wielu osób, około dziesięć. Zajęcia zleciały szybko lecz nudno, w zasadzie za bardzo nie słuchałam, tylko wpatrywałam się w okno przez praktycznie cały czas. Kiedy usłyszałam dzwonek, niemal natychmiast zaczęłam się pakować i pobiegłam spowrotem do domu. Słońce zaczynało powoli zachodzić a dziś miałam zabrać Harrego na spacer po plaży, tak lekarz kazał, więc tak zrobię. Wbiegłam do klatki i pobiegłam na górę do mieszkania otwierając drzwi, Lucas już nie spał tylko siedział w salonie przeglądając raczej recepty, przywitałam się i pobiegłam do Harrego otwierając drzwi i powoli podchodząc do łóżka. Uśmiechnęłam się lekko kiedy otworzył swoje jasno niebieskie oczy. Powiedziałam mu żeby się ubrał w jakieś cieplejsze rzeczy i wyszłam z pokoju by mógł się na spokojnie przebrać. Po około dziesięciu minutach weszłam spowrotem, był już ubrany. Chwyciłam go za rękę i powoli zaczęłam wychodzić z pokoju, żegnając się z Lucasem wychodząc z mieszkania. Potem były schody, najgorszy wróg Harrego jak czasem się śmiał, złapałam go za dwie ręce powoli zaczynając schodzić po schodach, spotkaliśmy sąsiadkę która z ciepłym uśmiechem nas powitała. Po około piętnastu minutach męki schodzenia po schodach, byliśmy na dole. Otworzyłam drzwi wciąż trzymając Harrego za rękę i skierowałam się w stronę plaży, mieliśmy jakieś pięć minut drogi by dotrzeć do niej, ale z Harrym dotarliśmy tam w dziesięć - dobry czas- zaśmiał się cicho Harry kiedy weszliśmy na plażę. Słońce powoli wtapiało się w horyzont, dając niebu różowo pomarańczowy kolor, wyglądało to pięknie
/ Ludki przepraszam was za tak długie czekanie, ale nie miałam jakoś weny... Postaram się częściej puszczać rozdziały chodź może być ciężko :') \ _Sad_vibes_Chan_ skronie, pamiętasz?
CZYTASZ
lato w którym odeszła Emily
Fiksi RemajaEmily, nie wysoka czternastolatka z dwójką braci, Jest dręczona w szkole ale pomimo tego wciąż jest tą szczęśliwą, mimo wszystko