Miała mało przestrzeni do jakichkolwiek ruchow. Prawdopodobnie znajdowała sie w bagarzniku. Nie dała rady przestać płakać choć bardzo tego chciala. Jechali dość długo. Próbowała krzyczeć ale nic z tego. Nie dawała rady. Myślała o tym żeby tylko nikt jej nie próbował zrobić krzywdy. Po dość dłuższym czasie samochód gwałtownie zahamował. Juz dawno nie byla tak przerażona jak w tamtej chwili. Jedyne co slyszala to szmer wysiadajacych ludzi z pojazdu. Po chwili poczula chlodne powietrze. Wyciągnęli ja. Jeden z nich wziął ja na ręce. Nawet nie probowala się szarpać, bo wiedziała, że to i tak nie ma większego sensu. Po paru minutach drogi została położona na jakimś materacu. Mężczyzna odwiazał jej oczy odkleił taśmę z ust i rozwiązał nogi i ręce. Nie widziała jego twarzy, ponieważ byl w kominiarce. Znajdowała sie w ciemnym pomieszczeniu, które przypominało więzienną cele. Jedyne co sie znajdowało w tym pokoju to materac w samym rogu pomieszczenia. Facet, który ja tu przyniósł zaraz wyszedł z pokoju zamykając na klucz od zewnątrz. Byla pełna obaw i strachu. Po co ona jest potrzebna? Czym sobie na to zasłużyła? Miała mętlik w głowie. Ciagle płakała. Nie miała na nic sił. Jeszcze ten dobijający ból głowy. Nic nie dawało jej spokoju. W końcu zasneła.
Daniel:
-Hej. Nie ma jeszcze Zuzi?- zapytał sie ze zdziwieniem Bartka.
-Nie jeszcze jej nie ma. Przecież miala przyjść z tobą.- odpowiedzial mu ze zdziweniem.
- No tak ale napisałem jej smsa żeby dotarła sama. Podałem jej dokładny adres gdzie ma sie kierować.
- Zadzwoń do niej. Może się źle poczuła i została w domu.
- Masz rację. Zadzwonię do niej.
Chwile później:
- I co? Odebrała?- pyta Bartek.
- Nie. Ma wyłączony telefon. Czy ona może być na mnie zła?
- Pojechać do niej z tobą?
- Byłbym wdzięczny.
Kwadrans później byli na miejscu. Daniel stał przed drzwiami i miał nadzieję, że otworzy mu Zuzia. Jednak otworzyła mu jej mama.
- Dzień dobry- przywitał sie.
- Dobry wieczór- odpowiedziala mu mama Zuzi- co cie tu sprowadza?
- Szukam Zuzi. Mieliśmy iść razem na imprezę. Jest może w domu?
- Nie, niestety wyszla około godzinę temu.
- Dobrze, dziękuję. Dobranoc.
W tamtej chwili zaczął sie martwić o nią. A co jeśli ktoś ją porwał? A co jeśli coś jej się stało? Obwiniał sie cały wieczór.