-Halo Daniel! Slyszysz mnie? Obudz się. Stary, nie rób jaj.
-Co się stało?- zapytał Bartka.
-Znalazłeś telefon Zuzki, po czym zemdlales.
- Zawiez mnie do szpitala.
-Po co?
-Spójrz na tył mojej głowy. I ty sie jeszcze kurwa pytasz po co?
-Dobra. Dasz rade sam podejsc do samochodu?
-Tak. Masz jakis ręcznik?
-Nie, nie przewidziałem, że zemdlejesz mi w srodku lasu.
-Racja. Tego nie dało się przewidzieć.Zuzia:
Co dalej ze mna bedzie? Co on zamierza mi zrobic? Po co jestem mu potrzebna? Zuzia ciegle zadawala sobie te pytania. Przez chorobę nie miała sił na nic. Głowa nie przestawała bolec na minutę. Wrecz przeciwnie. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Zgrzyt zamka w drzwiach przeraził ją jeszcze bardziej niz zazwyczaj. Ten sam facet otworzyl jej drzwi i powiedział, ze jest wolna. Bała sie ruszyc z miejsca, wiec on podniósł swoj glos i wrzasnal:
-Wynos sie suko! Słyszysz?! Rusz dupe i spierdalaj stąd.
Zuza przerazona jak najszybciej wybiegla z mieszkania. Miala na sobie zaledwie za duzy rozciagniety T-Shirt, dresowe spodnie i stare, schodzone trampki. Wybiegla z bloku i od razu skojarzyla miejsce w ktorym sie znajduje. Byly to okolice jej starej szkoly podstawowej na drugim koncu jej miasta. Zastanawialo ja tylko jedno. Dlaczego tak dlugo jechali w jedna strone? Czy chcieli ja zmylic? Czemu ten facet wypuscil ja tak po prostu?
Wracala do domu ponad dwie godziny. Nie wiedziała do konca jak do niego dotrzeć. Az w końcu udalo jej sie. Stanela przed drzwiami swojego ukochanego domu i zadzwonila dzwonkiem. Otworzyla jej zaplakana mama, ktorej od razu rzucila sie na szyje i sie rozplakala.