Obudziła się. W pomieszczeniu było dość widno. Podniosła sie z niewygodnego materaca po czy zauważyła obok siebie torbę z kilkoma niezbednymi rzeczami do przeżycia jednak z niczego nie skorzystała. Bolała ją każda kość, była cała poobijana i podrapana. Nie miała pojęcia czy może wstać z materaca, nie wiedziała czy nagle ktoś nie zaatakuje jej jak zrobi malutki krok po skrzypiacych panelach. Jednak coś ja zmusiło do tego aby jednak wstała. W prawdzie nie miała dużo do stracenia, bo i tak wygladała jak wielka kupa nieszczęścia. Najpierw stanęła na materacu rozglądajac aie po pomieszczeniu. Spojrzala na samą siebie z obrzydzeniem po czym szybko wrociła do rozgladania się po pokoju. Jej wzrok przykuły czarne ściany. Zrobiła pierwszy krok. W tym momencie ogarnął ja strach lecz nie wróciła do punktu wyjścia. Spokojnym rychem dostawiła drugą nogę. Zrobiła koleny malutki kroczek po czym usłyszała, że ktoś wszedł do domu. Wystraszyła się i spowrotem wróciła na materac. Po chwili w pokoju rozległ się zgrzyt zamka w drzwiach. Otworzyły się. Stał w nich wysoki dobrze zbudowany meżczyzna. Nigdy wcześniej go nie widziała. Spojrzał na nia swoimi duzymi brązowymi oczami nic nie mowiac i spowrotem zamknał drzwi.
Daniel:
Cała noc nie spał. Myślał o niej. Myślał o tym co mogło jej się stać. Postanowił, że zadzwoni do Bartka i jeszcze raz pojadą do domu Zuzi.
Godzinę później:
Stali pod jej domem, lecz nikt nie otwierał. Ruszyli w stronę lasu, który znajdował sie w pobliżu. Po dłuższych poszukiwaniach jakichkolwiek śladow chcieli się poddać. Usiedli na pieńkach wyciętych drzew i zapalili po papierosie. Mieli się zbierać, bo robiło się ciemno, gdy nagle Daniel znalazł jej telefon. Ogarnęło go przerażenie. Nigdy wcześniej się tak nie czuł. Zakręciło mu się w głowie, stracił równowagę i zemdlał.