Dwa dni później
Grace nie odezwała się do mnie słowem od momentu,w których wysiadłam z samochodu. Przez rozmowę,którą odbyła z jednym ze swoich rodziców zrozumiałam,że kazali jej wybrać pomiędzy nimi i pieniędzmi,a mną. Wybrała ich i pieniądze. Szkoda o tym rozmawiać. Mam dzisiaj spotkanie z mamą w kawiarni. Niby chce sprawdzić jak się czuję. Przyznam wszystkim racje. Jest mi ciężko. Byłam dwa tygodnie nieprzytomna,więc muszę wrócić do normalnego funkcjonowania. Codziennie z tym walczę. Nikomu oprócz mojej mamy i Grace nie mówiłam. Jak widać nie wszyscy zostają w naszym życiu.
Davis zabronił mi przychodzić do pracy,więc siedzę w jego - podkreślam jego - mieszkaniu i mogę robić co mi się podoba. Nie wiem,o której godzinie wróci,ale chciałabym coś zrobić na obiad czy kolacje,aby nie siedzieć tak bezczynnie. Nie lubię takich sytuacji. Ktoś mnie utrzymuje,a ja po prostu siedzę. Nawet mam pomysł,lecz muszę dowiedzieć się,o której wraca.
Godzina 11.30. Siedzę w taxi. Mama zabroniła iść mi pieszo na miejsce naszego spotkania. No okej niech jej będzie,ja się nie wtrącam. Ubrałam się w jasne jeansy,biały top oraz krótką,białą marynarkę w paski. Białe adidasy i czarną,małą torebkę. Włosy przeczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Wszystko byłoby fajnie,gdybym miała co na to założyć. Niestety mój płaszcz i jakakolwiek kurtka spłonęła w moim byłym mieszkaniu.
Można zastanowić się co ubrałam. Otóż otworzyłam szafę,która znajdowała się przy wejściu i wisiało tam parę rzeczy. Dla mnie był to strasznie ryzykowny ruch. Iść w męskim płaszczu,który należy do Davisa bez jego wiedzy czy marznąć w tej marynarce. Oczywiście wybrałam opcję numer jeden. Cristina by mnie ukatrupiła,gdybym nie miała na sobie nic ciepłego. Także jestem w taxi w płaszczu Davisa.
Dojechałam na miejsce. Zapłaciłam taksówkarzowi i wyszłam z samochodu. Weszłam do kawiarni. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i po chwili dostrzegłam moją mamę rozmawiającą przez telefon. Śmiała się, więc może rozmawiała z Lukiem jej nowym mężem. Ruszyłam w jej kierunku. Gdy mnie zobaczyła zakończyła rozmowę i schowała telefon do kieszeni. Uśmiechnęła się do mnie, gdy ściągałam płaszcz. Przyglądała mi się, więc trzeba zacząć rozmowę.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz? - zapytałam podejrzliwie.
- Patrzę na swoją piękną córkę,która układa sobie życie na nowo. - odparła po chwili.
Przepraszam bardzo jakie życie na nowo? Nie kupiłam mieszkania,ani samochodu. Spaliło mi się mieszkanie i tyle w temacie.
- Myślałam,że zadzwonisz. - zjadałam ciasto, którego ona nie chciała. - Wczoraj. - dodałam.
- Nie musiałam. - odetchnęła. - Wiedziałam,że jesteś bezpieczna. Tyle mi wystarczy.
Łącząc wszystko w jedność.
Moja mama cały czas się do mnie uśmiecha.
Davis mówił,abym się o nią nie martwiła.
Pojechał gdzieś,a później wrócił.
Nie dzwoniła do mnie.
Chciała się dzisiaj spotkać.
Był u niej wczoraj lub z nią rozmawiał przez telefon. Boże gorzej być chyba nie może.- Możesz rozjaśnić swoją myśl? - trzeba ciągnąć temat jak najdłużej.
- Fajna marynarka. Gdzie kupiłaś? - podchwytliwe pytanie. Trzeba być szczerym w życiu.
- Nie mam bladego pojęcia. - przekręciłam głowę na bok.
- Płaszcz też fajny. Taki uniwersalny. - jest jakiś dla niej problem?
- No mi też się podoba. - sarkastycznie. - Możesz mi powiedzieć jak to się stało,że umówiłyśmy się pod pretekstem mojego zdrowia wiedząc,że nie o to ci chodziło?
CZYTASZ
Three Ways
Novela JuvenilLizzie Harris - studentka kończąca prawo,magisterkę. Mieszka w Seattle ze swoją najlepszą przyjaciółką,tak naprawdę ma praktycznie tylko ją. Jej rodzice rozwiedli się,gdy kończyła liceum,a co mogła zrobić Lizzie chcąc zapomnieć o tym wszystkim? W je...