Chapter 5: I'll be standing right next to you*

135 15 0
                                    

*Będę stał tuż obok ciebie



Oczywiście, że o nim śniłam. Tak, jak prawie każdej nocy, bo nic nie mogłam poradzić na to, że byłam zakochana. Tak po prostu zauroczona nim całym. Czasami podejrzewałam u siebie lekką obsesję na tym punkcie. Ale naprawdę malutką, przysięgam. Pewnie właśnie dlatego ogromnym zaskoczeniem był sam fakt, że zaczął się do mnie odzywać.


***


[wspomnienia]


- Dlaczego on? - jęknęłam, słysząc imię chłopaka, który zdobył serce Evelyn.

- A myślisz, że ja wiem?

- Jeszcze jedną kolejkę?


***


- Miłość jest do bani.

- Czemu tak uważasz?

Siedzieliśmy z Louisem na placu, czekając na resztę chłopaków. To znaczy - ja czekałam na Nialla, a Lou, będąc dobrym kolegą, dotrzymywał mi towarzystwa skazując się tym samym na moje wieczne marudzenie.

- A ty tak nie sądzisz? - zapytałam.

- Nie. Po pierwsze miłość to bardzo głębokie uczucie, którego nie da się opisać słowami. A po drugie, jeśli jest odwzajemniona to daje tyle możliwości...

- Rozmarzyłeś się.

Nie odpowiedział, posyłając mi jedynie uśmiech.

- Brzmisz, jakbyś... przez to przechodził. - zauważyłam.

- Dlaczego twierdzisz, że miłość jest...

- Zła? Bo wszystko psuje! Możesz planować życie a tu jeb, jakiś niby aniołek zleci z nieba, jebnie cię tą strzałką miłości i nagle zachowujesz się jak siedmiolatek! Czy to jest fajne?

- A nie o to w tym chodzi?

- Nie. Miłość to akceptacja, szacunek, zaufanie, tolerancja, oddanie, a nie niespodziewana papka zamiast mózgu.

- Może i masz rację. Ale przyznaj, że gdyby nie ta papka, to człowiek cholernie by się w życiu nudził.

- Dokończymy tę rozmowę potem? Wszyscy już przyszli.


***


- Idę. - oznajmiłam, schodząc z boiska.

- Czemu? - zapytał Niall.

- Bo jest ciemno, poza tym moja mama pewnie dostaje zawału.

- Odprowadzę cię.

- Jeśli chcesz.


***


- Lubisz niebo nocą?

- Lubię, jeśli siedzę w ciepłym pokoju.

Chłopak spojrzał na mnie, marszcząc brwi. Kiedy zobaczył, jak trzęsę się z zimna, od razu zdjął bluzę ze swoich ramion.

- Czemu nie mówisz, że ci zimno?

- Teraz już nie będzie. Dziękuję. - uśmiechnęłam się, zakładając ciepły polar.

- Nie ma problemu. Dziewczyny zawsze mi mówią, że mam ładne perfumy.

Może jednak trochę zabolały mnie te słowa, ale przecież jestem tylko w nim zakochana.


***


- Zatrzymaj. Oddasz mi później.

- Okej. Dzięki za bluzę i spacer.

- Liczę na powtórkę.

- Cześć, Niall.

- Dobranoc, Julio.

Mówiąc to spojrzał mi w oczy. Były piękne, naprawdę piękne. I nie mówię tego tylko dlatego, że to ten Niall, który nieświadomie niczego włada moim sercem. W błękitnych oczach, które teraz wydawały się granatowe, można było dostrzec odbijające się gwiazdy.

- Gapisz się. - zauważył.

- Chciałbyś. Pa!

Leżąc w łóżku wciąż widziałam te oczy. Oczy, które śniły mi się kolejną noc.



***



[ kontynuacja listu ]


Bo od zawsze moim marzeniem było być blisko ciebie. Wspólna rozmowa była nadzieją, ale milczenie większą. Przecież nie każdy potrafi iść w niekrępującej ciszy, prawda? Sądzę, że to raczej wyzwanie. Nie wszyscy je podejmują. Wiesz czemu? Na pewno, jesteś inteligentną osobą. Więc może dlatego każdy mój ruch był przemyślany? Chociaż... moje życie było obłudą. Wciąż nią jest. Ale dalej cię kocham, mimo że nie ma nas. Jestem ja i jesteś ty. Banalnie można by rzec "tak blisko, a tak daleko". Niestety, to prawda. Kochanie...?





___________________________


Wyjątkowo nie udany, wybaczcie :(




Dear... - Niall HoranWhere stories live. Discover now