Chapter 6: Who's gonna be the first one to fall asleep at night?*

118 15 0
                                    

*Kto będzie pierwszy, który zaśnie w nocy?



Jest już połowa lipca, a ja zdążyłam zaprzyjaźnić się z Niallem i Louisem, pokłócić się z nimi oraz z mamą. Aktualnie nie odzywam się tylko do mamy. Z chłopakami mam już dobry kontakt.

Jak każdego wakacyjnego wieczoru poszłam na stary plac zabaw. Kiedy znalazłam się na miejscu wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów.

- Leander!

- Boże, Tomlinson, czy ty zawsze musisz nazywać mnie po nazwisku? - usiadłam na ogrodzeniu, szykując się do skoku.

- Czekaj, Julio! Złapię cię i uciekniemy razem!

- Lou, czy on coś brał?

- Nie, może być trochę podpity. - wzruszył ramionami, spoglądając na Nialla.

- Piliście beze mnie?


***


Nie lubiłam chodzić do klubów czy barów, dlatego zaproponowałam chłopakom, abyśmy po zakupieniu alkoholu wrócili na plac.

Wiesz, gdzie była moja stara szkoła, więc zapraszam. Nie przyjmuję odmowy, Eve! x


Będę niedługo :)


Uśmiechnęłam się do ekranu komórki, po czym schowałam ją do kieszonki w spodniach. Upiłam łyk piwa rozkoszując się smakiem. Nigdy nie widziałam sensu w szybkim piciu jakiegokolwiek trunku.

- Evelyn przyjdzie.


***


Siedzieliśmy we czwórkę na wilgotnej trawie, która już dawno przemoczyła nam ubrania. Nie dbaliśmy jednak o to. Liczyła się dobra rozmowa i alkohol, który powoli zaczął dawać mi się we znaki. Śmiałam się głośniej z coraz mniej składnych zdań chłopców. Widziałam, jak przyjaciółka powoli zasypiała, więc postanowiłam, że będziemy się już zbierać.

- My już idziemy. - powiedziałam, ciągnąc za sobą ledwie przytomną Evelyn.

Wiedziałam, że jej rodzice nie przyzwyczajeni do widoku swojej córki w takim stanie będą zszokowani i zapewne dostanie jakąś bezsensowną karę. Postanowiłam, że przenocuję ją u siebie.

- Gdzie idziemy? - spytała.

- Do mnie. Daj mi swój telefon.

Po poinformowaniu rodziców Evelyn, gdzie ta będzie się znajdować, oddałam komórkę przyjaciółce.

- Poczekajcie, odprowadzimy was!


***


- Ej, a co wy na to, żeby pojechać pod namioty? - zapytał Niall.

Byliśmy już niedaleko mojego domu.

- Porozmawiajmy o tym jutro. Nie sądzisz, że teraz nikt nie jest w stanie? - odpowiedziałam.

- Nie będę się kłócił, ale...

Upici faceci to nieznośni faceci. Zapamiętać i nigdy więcej nie proponować Niallowi alkoholu.


***


Obudziłam się przed przyjaciółką i od razu sprawdziłam swoją komórkę. Miałam nową wiadomość.

N: Nie wiem, co mówiłem wczoraj. Jeżeli powiedziałem cokolwiek, co cię uraziło - przepraszam. x

Uśmiechnęłam się, odpisując.

J: Niall, wczoraj się całowaliśmy, powiedziałeś, że jestem wyjątkowa i mnie kochasz. Chcesz o tym zapomnieć?! DUPEK!

Tylko trochę się z nim podroczę, obiecuję.

N: O kurwa. Jocelyn, nie chciałem, nie bierz tego do siebie...

J: W końcu nie Julio, mamy postęp! Może częściej będę cię wkręcać, co ty na to? ;)

N: TO BYŁ ŻART?!

J: Jak najbardziej. A tak na poważnie to mówiłeś coś o namiotach x

N: Niech tylko spotkam cię na ulicy!

J: Groźba?

N: Obietnica ^^

J: Idę dalej spać, pa x

N: Śpij póki możesz ;)


***


[ kontynuacja listu ]


Wszystko zawsze było zabawą. Nie braliśmy życia na poważnie, jak każdy młody człowiek. Ale ja... Moje uczucia zawsze były i będą. Każdy twój uśmiech kocham. Każdą zmarszczkę pod oczami, kiedy się uśmiechasz, też kocham. Każdą łzę kocham. Nawet twoje najmniejsze palce u stóp kocham. Ale tobie nigdy nie wystarczyła ta miłość. Twoim pragnieniem było "coś więcej" - w rzeczywistości było zupełnie na odwrót. Może tego nie wiesz? Jeśli nie - to prawda. Bolesna, okrutna prawda. Jak ta, że to nie mi dane było spać u twojego boku. Ale gdyby tak się stało, wiedz że to mnie dane byłoby widzieć, jak usypiasz przede mną. I kiedy wyobrażam sobie ten widok, stwierdzam, że byłby najpiękniejszym. Ale tego już nie wiesz, czyż nie, kochanie?


Dear... - Niall HoranWhere stories live. Discover now