27

2K 64 11
                                    

Londyn zdecydowanie mnie nie rozpieszczał. Pogoda była okropna. Deszczowo, burzowo i pochmurnie. Im bliżej byłam spotkania z Vivienne, tym bardziej się stresowałam. Co jeśli nie przypadnę jej do gustu? Moje myśli wciąż krążyły w tym samym kierunku, a Max wcale nie poprawiał sytuacji, wciąż żartując z tego, że w ogóle się na to zgodziłam. Jego zdaniem Vivienne po prostu chciała być miła za to, że przypilnowałam jej córeczki, gdy zgubiła się w padoku. Jego zdaniem zaoferowała mi pracę z litości. I to nie dawało mi spokoju, pomimo że Pietra zaprzeczała jego zdaniu. Oliwy do ognia dodawały jeszcze plotkarskie konta na instagramie, mówiące moich rzekomych udogodnieniach przez kontakt z Lando. Szczerze mówiąc, gdybym spojrzała na moją sytuację życiową z perspektywy zwykłego człowieka, obserwującego moje życie, sama bym siebie hejtowała. W nieco ponad miesiąc moje życie przewróciło się do góry nogami. Tylko przez to, że zamieszkałam w Monako i poznałam nowych ludzi. Znajomych Lando. W sumie, mieli rację, że to wszystko dzięki niemu. Jakkolwiek to nie brzmi.

– Mel, jak po sesji? – zawołała z salonu Pietra, gdy tylko przekroczyłam próg mieszkania.

Odetchnęłam głęboko, ściągając w korytarzu buty i skórzaną kurtkę. Nie miałam pojęcia jak jej odpowiedzieć. Właśnie wróciłam ze zwyczajnej sesji zdjęciowej, z której fotografie miały trafić do mojego portfolio, jeśli tylko Vivienne je zaakceptuje i przyjmie do swojej agencji. A o tym miałam dowiedzieć się dopiero za dwa dni, poprzez post na instagramie. W mojej głowie wciąż powtarzały się słowa asystentki Vivienne „jeśli Vivienne spodobają się wyniki sesji, twoje zdjęcia zostaną udostępnione na instagramie naszej agencji najpóźniej dwa dni po sesji, a jeśli jej się nie spodoba, jestem pewna, że powiadomi cię o tym osobiście". Miałam okropnie złe przeczucie.

– W porządku – odparłam niemrawo, siadając na kanapie w salonie, najdalej od Max'a, który obejmował Pietrę ramieniem. Nie miałam w planach narażać się na jego durne dogryzki. Nie miałam na to totalnie humoru.

– Ugh, Lando skończył trzynasty. Oby do Austrii zdążyli z poprawkami – odetchnął Max, nie odwracając wzroku od telewizora, na który od razu spojrzałam. Max Verstappen wygrał, Alonso drugi, a Hamilton trzeci.

Ja i Norris nie zamieniliśmy słowa odkąd wyleciałam z Monako. Czyli dobre kilka dni. Nawet nie zdążyłam mu napisać głupiego „powodzenia", tuż przed zaczęciem się wyścigu, bo wtedy byłam dopiero w połowie sesji.

– Będzie dziś w Londynie? – zapytała blondynka, przeczesując włosy swojego chłopaka dłonią.

– Mhm, wpadnie do nas późnym wieczorem. Jutro musi być w Woking – mruknął.

***

Problem tkwił w tym, że Lando wcale się u nas nie pojawił. Cała nasza trójka wyczekiwała od niego choć sms'a z wiadomością, że jest już niedaleko, ale do tego nie doszło. Max kręcił się po mieszkaniu, co chwilę zerkając na telefon, a ja i Pietra tylko się temu przyglądałyśmy. P z nudów posprzątała całe mieszkanie, a ja upiekłam brownie. Ulubione ciasto Norris'a. Było już grubo po północy, gdy Pietra poszła spać w sypialni, Max zaczął streama w moim tymczasowym pokoju, wciąż mając nadzieję, że Lando w końcu zapuka do naszych drzwi, a ja leżałam w salonie, przeglądając media społecznościowe. Co czwarta dziewczyna z mojego liceum była w ciąży i wstawiała słodkie fotki ze swoimi narzeczonymi. Boże. Odetchnęłam głęboko. Ja miałam zamiar trzymać się od takiego życia z daleka.

Zmarszczyłam brwi, gdy zaczęły przychodzić mi powiadomienia o oznaczeniu w jakimś poście. Było to bardzo rozmazane zdjęcie z klubu, na którym widoczny był Carlos ubrany w niebieską koszulę, obejmujący jakąś brunetkę, gdy obok niego stał Norris, nachylony nad uchem innej, szczupłej brunetki. Miał na sobie białą koszulę, a ta dziewczyna, której twarzy nie było widać, bo stała tyłem do obiektywu, była ubrana w różową sukienkę na ramiączka. Więc dlatego do nas nie przyjechał. Miał nas głęboko w poważaniu, bo wybrał się do klubu z Carlos'em i dwoma „towarzyszkami". Warknęłam pod nosem, czując napływającą złość. Nawet nie zadzwonił. Ba! Mógłby chociaż napisać wiadomość do mnie, bądź Max'a, że go nie będzie. Że ma inne plany. A on nie odezwał się do nas słowem.

– Max! – zawołałam głośno i podniosłam się z kanapy. Ludzie w komentarzach pod tym zdjęciem myśleli, że to ja. Ale do cholery to nie byłam ja.

– Czego?! – odpysknął, gdy otworzyłam drzwi od pokoju, pokazując się pierwszy raz na streamie. Spojrzałam niepewnie na kamerkę, a potem na ekran, który przedstawiał odwróconego w moją stronę Max'a i mnie w tle. Przełknęłam ślinę, zerkając na Fewtrell'a, który w szoku sie we mnie wpatrywał. – Streamuję, Melanie – powiedział spokojnie, sugerując wzrokiem na drzwi, przez które zdążyłam wejść.

– Dźwięk – mruknęłam cicho, wskazując palcem na mikrofon. Jego wzrok padł na telefon w mojej dłoni. Był zaintrygowany. Wyłączył szybko dźwięk, więc podeszłam do niego, pokazując mu swój telefon, który od razu przejął z moich rąk. – Norris świetnie się bawi z Carlos'em. Niepotrzebnie na niego czekaliśmy – wzruszyłam ramionami, oblizując wargę.

– Ten pieprzony kanciarz. Bawi się z jakąś dziunią w klubie, a powinien siedzieć tu teraz ze mną – wymamrotał, bacznie przyglądając się zdjęciu. – Jutro sobie z nim o tym pogadam – westchnął i oddał mi telefon.

– Nie pisał do ciebie? – zapytałam, na co jedynie pokiwał głową na nie. – Cymbał – parsknęłam i wyszłam z pokoju.

Położyłam się z powrotem na kanapie w salonie, gdy przyszła do mnie wiadomość od Amelie.

Ams

Cooo rooobisz

Czekam aż Max skończy stream, a później idę spać
A co tam?

Mam chęć na drinka
W naszym ulubionym klubie...

Masz rano zajęcia, Ams

Dopiero o 11:30
Wrócimy wcześnie
Obiecuję!!
Po prostu za tobą tęsknię...

Westchnęłam, patrząc na zegarek. Było już kilka minut po pierwszej. Wiedziałam, że Max specjalnie będzie przedłużał stream, żeby zrobić mi na złość, więc czemu nie skorzystać z okazji i wyjść się zabawić? W szczególności, że również tęskniłam za Amelie.

Ams

Bądź tam za pół godziny

Kocham cię słońce

Energicznie wstałam z kanapy i tym razem zapukałam do drzwi pokoju, w którym przebywał Max.

– Ja pierdolę, Melanie. Ile razy będziesz tu włazić? Co tym razem mi pokażesz? Jak Lando sika w kiblu? – westchnął, przewracając oczami, gdy weszłam do środka. Jego kamerka i mikrofon były wyłączone.

– Nie wiem, czy chciałabym to widzieć – zmarszczyłam brwi, podchodząc do walizki, z której jeszcze nic nie wypakowałam. – Wychodzę – mruknęłam, wyciągając z walizki czarną, obcisłą sukienkę z długim rękawem i srebrnymi cyrkoniami. Była idealna na tą porę roku. Zabrałam jeszcze czarne szpilki i złapałam za klamkę od drzwi, gdy Max odkaszlnął, przykuwając moją uwagę.

– Uważaj na siebie. Jak coś to dzwoń – wymamrotał, unikając mojego wzroku.

Awww.

– Aww, Maxie się o mnie martwi – zaśmiałam się słodkim głosikiem.

– Nie wkurwiaj mnie, Harris. Lando by mnie zabił, gdyby coś ci się stało, gdy mieszkasz pod moim dachem – przewrócił oczami.

– Wmawiaj to sobie, Maxie. Wiem, że w głębi duszy mnie lubisz – oznajmiłam pewnie, wychodząc z pokoju.

– Nienawidzę cię, Melanie! – warknął głośno, na co się zaśmiałam.

Przebrałam się szybko w sukienkę, poprawiłam makijaż i włosy, po czym od razu wyszłam z mieszkania, zgarniając jedynie torebkę na telefon i portfel.

Cóż mogę powiedzieć, miał to być jeden drink.


Uwielbiam relację Max'a z  Melanie...

Ride or Die | Lando NorrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz