13

2K 61 1
                                    

Po długiej i wyczerpującej rozmowie z Amelie, która trwała dobre dwie godziny, dosłownie zasnęłam z telefonem w ręku. Opowiadałam jej o wszystkim co mnie spotkało odkąd wyjechałam z Anglii. Amelie była w nieziemskim szoku i uznała, że to za dużo wiadomości na raz, jak na jej blond czuprynę. Dlatego uznałyśmy, że porozmawiamy jak odwiedzi mnie w Monako, czego nie mogłam się doczekać.

Ze snu wybudziło mnie delikatne pukanie do drzwi.
Warknęłam pod nosem i ruszyłam do drzwi, poprawiając bluzę, która mi się podwinęła. Otworzyłam z grymasem drzwi, a przed nimi stał Lando.

– Obudziłem cię? – zapytał zmęczonym głosem Norris.

Stał przede mną z dłońmi schowanymi w kieszenie swoich czarnych dresów z Palm Angels, które od jakiegoś czasu były jego ulubionymi. Jego twarz wyglądała jakby przeżył pięć załamań nerwowych w ciągu ostatnich kilkunastu minut, co całkiem mnie martwiło.

– Uh, tak. Zasnęłam jak gadałam przez telefon z Amelie – powiedziałam, próbując się rozbudzić, przez szerokie otwieranie oczu albo pocieranie ich pięściami. Nie bardzo mi to szło.

– Okej, to nie przeszkadzam – powiedział, przełykając ślinę i odwrócił się.

Zrobiło mi się go ogromnie szkoda. Tak okropnie potoczyły się dla niego kwalifikacje, że cholernie musiał to przeżywać. Ale nie wiedziałam, że aż tak, żeby przychodzić do mnie.

– Lan, nie wygłupiaj się i wpychaj swoje seksowne dupsko do mojego pokoju w tym momencie – zarządziłam, próbując ukryć swój uśmieszek, gdy zauważyłam na jego twarzy cień rozluźnienia.

Szatyn przewrócił oczami i potulnie wszedł do środka, siadając na samym rancie łóżka. Widziałam, że czuł się niekomfortowo. To był pierwszy raz, kiedy widziałam go w takim stanie i nie miałam bladego pojęcia jak go pocieszyć.

– Chcesz obejrzeć jakiś film, iść na spacer albo pograć? – zapytałam, zakładając dłonie na swoje biodra. Norris w końcu oderwał wzrok od podłogi i spojrzał mi prosto w oczy, co sprawiło, że o mało nie dostałam palpitacji serca. Jego zielone oczy były załzawione i choć zaciskał szczękę, żeby nie uronić choć jednej łzy, nie udało mu się.

– Lan... – wyszeptałam i objęłam go swoimi ramionami. Nie wiedziałam co mam dalej zrobić. Siedziałam mu na kolanach, głaszcząc go po plecach, gdy ten obejmował moje ciało z całej siły i wypłakiwał litry łez w moją bluzę, cicho szlochając.

Nie mam pojęcia ile tak siedzieliśmy, ale w końcu jego głos się unormował, a uścisk poluzował. Mimo to, ja wciąż nie przestałam go głaskać. Odetchnęłam głęboko, patrząc na jego twarz. Jego sine, podkrążone oczy, blada cera, suche usta i roztrzepane włosy sprawiały, że coraz bardziej martwiłam się o jego stan psychiczny.
Wiedziałam, że zmagał się z wieloma prywatnymi skandalami, ale to co się działo w tym sezonie w McLarenie dodawało oleju do ognia. Wieczne porażki, błędy, niekompetentny bolid, a do tego nowy kierowca. To na pewno nie było dla niego łatwe, w szczególności, że jego najbliższy przyjaciel z McLarena, został rezerwowym kierowcą dla RedBull'a. Został tam kompletnie sam. Był zagubiony. A ja chciałam mu pomóc. Chciałam w końcu być dla niego dobrą przyjaciółką, na jaką zasługiwał.

– Mel? Wiem, że tam jesteś – usłyszałam głos Charles'a, który w tym samym czasie z całej siły pukał do drzwi. Nie chciałam, żeby Lando się obudził. Wyglądał jakby od dawna nie spał. Odsunęłam jego ręce z mojego ciała i delikatnie popchnęłam na łóżko. Mruknął jedynie coś pod nosem, ale dalej spał. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam do drzwi, które od razu otworzyłam, ukazując przez sobą szeroko uśmiechniętego Charles'a w białej koszuli. Cieszyłam się, że nie można było zobaczyć łóżka z miejsca, w którym stał Charles.

– Taka z ciebie niezdara, że oblałaś się wodą? – zaśmiał się, pokazując palcem na ogromną plamę na mojej bluzie.

Wymusiłam uśmiech na swojej twarzy i pokiwałam głową.

– Zbieraj się. Kelly i Kika nie mogą się doczekać aż przyjdziesz, aniołku – znów to powiedział. Aniołku. Znów przeszły mnie przez to dreszcze.

– Nie mam ochoty, Charles – pokiwałam głową z zamiarem zamknięcia przed nim drzwi, ale mnie powstrzymał, marszcząc brwi.

– Zrobiłem coś złego? – zapytał, trzymając ręką drzwi. – Naprawdę mi na tobie zależy, Mel. Chciałbym cię lepiej poznać, bo czuję, że coś może z tego wyjść. Bez przerwy chodzisz mi po głowie, aniołku.

Za każdym razem jak to powtarzał mój żołądek robił fikołka. Zaparcie chciał mnie uświadomić, że jest mną zainteresowany. Ale skoro był mną zainteresowany, to czemu w środku nocy przyprowadził do swojego pokoju jakąś dziewczynę?
Uznałam, że przestanę zgrywać głupią.

– Gdybym bez przerwy chodziła ci po głowie, to tamtej nocy raczej nie wróciłbyś do swojego pokoju w towarzystwie innego aniołka, prawda?

Zatkało go. Jego usta co chwilę otwierały się i zamykały. Stał tak kilka sekund, patrząc mi prosto w oczy i nie wiedział co powiedzieć.

– Byłem naprawdę pijany, Mel.

To była jego wymówka?

– Co to ma do rzeczy? – zapytałam z kpiącym uśmiechem. – Byłeś ze swoją ex przez dwa lata. Rozumiem, że musisz nacieszyć się życiem singla i bajerować wszystkie dziewczyny jakie tylko na ciebie spojrzą, naprawdę – dodałam, na co Charles przełknął ślinę. – Ale ja nie chcę w tym uczestniczyć. Możesz się do mnie odezwać jak się zdecydujesz czego chcesz, bo nie mam zamiaru z tobą sypiać i udawać szczęśliwą, wiedząc, że w każdym momencie możesz ze mną skończyć, bo znajdziesz kogoś lepszego – powiedziałam dosadnie.

Leclerc pokiwał w zrozumieniu głową, patrząc się w podłogę.

– Przyjaciele? – zapytał po chwili ciszy z nutą niepewności w głosie.

– Przyjaciele – odparłam, co wywołało uśmiech na jego twarzy.

– Nie będę ci przeszkadzał, Mel. Przepraszam – powiedział, odsuwając się na kilka kroków. – Ale pamiętaj, że w każdej chwili możesz wpaść – dodał, zanim zamknęłam drzwi.

Odetchnęłam głęboko i wróciłam do środka. Czułam się lżej. Teraz przynajmniej wiedziałam na czym stoję. Charles chciał się tylko zabawić. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Zdjęłam z siebie mokrą bluzę, zostając w samym staniku. Podeszłam cicho do walizki obok łóżka, żeby założyć inną, gdy głos Lando rozprzestrzenił się po pomieszczeniu.

– Mel? – wymruczał, podnosząc delikatnie głowę. Jego oczy ledwo trzymały się otwarte.

– Śpij – odpowiedziałam, chcąc wrócić do szukania jakieś bluzy, gdy jego dłoń pociągnęła mnie na łóżko. Objął mnie swoimi ramionami i położył głowę na moich piersiach.

– Lando, daj mi się ubrać – wymamrotałam, próbując wydostać się z jego uścisku, ale to jedynie sprawiło, że objął mnie mocniej.

– Jakbym nigdy nie widział cię nago – mruknął śpiąco, a ja przewróciłam oczami, bawiąc się jego włosami. Nawet nie otworzył oczu. – Więc przestań marudzić i zróbmy sobie drzemkę – od razu dodał.

I tak właśnie się stało.

Ride or Die | Lando NorrisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz