Rozdział 5

5.1K 304 46
                                    

Venus nie była w stanie przestać się uśmiechać, kiedy w końcu przyszła ostatni fragment koronki w gorsecie sukni. Cofnęła się, przechyliła delikatnie głowę i wreszcie odetchnęła. Suknia była gotowa. Była naprawdę zadowolona, bo chyba jeszcze nigdy nie spodobał jej się żaden projekt, tak bardzo jak ten.

Tak jak sugerowała na początku, postanowiła zrobić zdobiony gorset, który obszyła naprawdę delikatną koronką, by suknia nadal wyglądała na lekką i elegancką. Nie chciała przesadzać z dodatkami, bo uznała, że złoty kolor w zupełności wszystko nadrobi.

Brunetka sięgnęła po telefon i napisała wiadomość do Samaela, że będzie mógł odebrać zamówienie jeszcze dzisiaj, a następnie ściągnęła kreację z manekina i zabrała się za pakowanie.

Venus interesowała się modą odkąd tylko pamięta. Uwielbia to, że ze zwykłego prostego skrawka materiału, można stworzyć co tylko zechce. Samego szycia nauczyła ją babcia. Kiedy Venus miała osiem lat, jej babcia zawsze sadzała ją sobie na kolanie i pozwalała prowadzić materiał pod igłą w czasie gdy ona naciskała pedał maszyny, regulując prędkość tak, by wnuczka nie zrobiła sobie krzywdy.

Po kilkunastu minutach zapakowała suknię, odłożyła pudełko na stół i zabrała się za sprzątanie pracowni, bo przez ostatni tydzień nie przywiązywała wagi do porozrzucanych ścinków materiału na ziemi i nitek, które uwielbiały przyklejać się pod buty. Kobieta niemal pisnęła, gdy ktoś gwałtownie otworzył drzwi. Zerknęła przez ramię w tamtą stronę i zastygła w bezruchu, obserwując jak Samael wchodzi do środka. Venus powoli wstała i lekko zdezorientowana, spojrzała na zegar.

"Niecałe piętnaście minut..."

- Dzień dobry, panie Morel. - Mruknęła, wyrzucając resztki materiału do kosza. - Widzę, że ma pan dzisiaj napięty grafik.

- Dzień dobry. - Pochwycił jej spojrzenie. - Dlaczego pani tak myśli?

- Napisałam do pana niecałe piętnaście minut temu. - Brunetka zmrużyła oczy.

- Byłem niedaleko.

- Niedaleko. - Powtórzyła podejrzliwie.

- Insynuuje coś pani? - Samael przechylił delikatnie głowę.

- Nie. Jakżebym śmiała. - Powiedziała z przesadzoną dramaturgią w głosie. - Dobrze w takim razie, przejdźmy do rzeczy. - Venus podeszła do stołu i sięgnęła po podłużne pudełko. Wzięła głębszy wdech, gdy Samael podszedł zdecydowanie bliżej niż było to konieczne, jednak postanowiła to zignorować i otworzyć karton.

- Mogę? - Zapytał, mężczyzna. Brunetka zrobiła mały krok w bok, by Samael swobodnie mógł przyjrzeć się kreacji.

Mężczyzna dotknął delikatnej koronki i powoli zaczął sunąć palcami po każdym detalu. Venus zerknęła na jego twarz, zauważając malutki zalążek uśmiechu, kiedy bacznie skanował suknię.

- Jest idealna. - Przyznał. Ich spojrzenia się spotkały. Venus uśmiechnęła się delikatnie i wyjęła zeszyt.

- Cieszę się, że się spodobała. Jeśli chodzi o cenę, to tu mam cennik każdego produktu wykorzystanego do tego zamówienia, jeśli miałby pan jakieś wątpliwości co do...

- Uczciwości? - Zapytał ze słyszalnym zaskoczeniem.

- Tak. - Odpowiedziała niepewnie. - To coś złego?

- Ależ skąd. Po prostu mnie pani zaskoczyła. - Brunetka podała mu zeszyt. - To nie jest konieczne. Proszę podać kwotę, żebym mógł wypisać czek. - Venus uniosła brwi.

- Pięćset dolarów. - Mruknęła. Samael zerknął na nią znad książeczki czekowej. - Ale czy... - Venus nie dokończyła, kiedy brunet wypełnił dokument, złożył na pół i jej go wręczył.

Before i started loving you [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz