Rozdział 17

5.8K 368 147
                                    

Venus nie była w stanie zmrużyć oka przez całą noc. Cały czas zastanawiała się czy samolot Samaela bezpiecznie wyląduje, mimo, że przed sobą miał jeszcze siedemnaście godzin lotu. Naprawdę starała się, nie zaprzątać sobie tym głowy, ale z zaskoczeniem odkryła, że było to cholernie trudne. Martwiła się i nie była w stanie się tego wyprzeć.

Panna Holmes zeszła na śniadanie. Przywitała się z Charlotte i usiadła na wysokim krześle, by jej spojrzenie odnalazło wazon z przeogromnym bukietem ciemno – fioletowej gipsówki. Venus rozdziawiła delikatnie usta i posłała Charlotte pytające spojrzenie.

— Na mnie nie patrz. Już tu stał, kiedy przyszłam. — Mruknęła z rozbawieniem. — Ale niechcący zauważyłam liścik.

Venus stając na palcach sięgnęła po zagrzebany między gałązkami bilecik i z zaciekawieniem zaczęła czytać:

Pomyślałem, że możesz poczuć się nieswojo w pustym domu, więc stwierdziłem, że twoje ulubione kwiaty powinny odrobinę pomóc. Oczywiście poprosiłem Charlotte, żeby została w rezydencji na noc jeśli będziesz tego potrzebowała ( choć domyślam się, że nie będziesz chciała robić jej problemu) Jeśli coś by się działo, albo po prostu chciałabyś porozmawiać, samolot ląduje o drugiej w nocy naszego czasu. Odbiorę.

S.M

Venus nie była w stanie zapanować nad uśmiechem, który bezprawnie wkradł się na jej twarz i dopiero wymowne chrząknięcie Charlotte, sprowadziło ją na ziemię. Brunetka pochwyciła znaczący uśmieszek kucharki i mruknęła:

— Co? — Charlotte uniosła dłonie w geście obronnym.

— Ależ nic. Trochę inaczej się uśmiechasz, to wszystko. — Venus zmarszczyła brwi w niezrozumieniu.

— Niby jak się uśmiecham? — Charlotte zaczęła nucić pod nosem, kompletnie ją ignorując. — Słyszysz? Jak się uśmiecham?

— Ciekawiej. — Mruknęła zdawkowo. — Chcesz, żebym została?

— Nie, nie chcę robić ci... — Venus zamilkła i spojrzała na wiadomość od Samaela. Wzięła głęboki wdech. — Cholerny wróżbita. — Wymamrotała pod nosem.

— Co? — Zapytała z rozbawieniem Charlotte.

— Nic. Nie musisz zostawać. Poradzę sobie.

— W razie gdyby co się działo, to dzwoń nawet w nocy. — Venus przytaknęła.

— Dziękuję. — Odłożyła liścik na blat wyspy. — Jeśli chcesz, to możesz wyjść dzisiaj wcześniej. — Charlotte, zerknęła podejrzliwie w stronę Venus. — Po śniadaniu jadę na małe zakupy, potem do pracowni, a na koniec do Hope. Nie będziesz miała dla kogo gotować i będziesz się nudzić.

— Jeśli pan Samael... — Venus machnęła dłonią.

— Kto mu powie, bo ja na pewno nie. — Panna Holmes poruszyła zabawnie brwiami. — Chyba, że chcesz iść ze mną na zakupy. — Oczy Charlotte rozbłysły, by po chwili odpowiedziała:

— Ale jeśli się dowie, zepchnę wszystko na ciebie. — Wskazała na nią oskarżycielsko palcem. Venus przyłożyła dłoń do serca i dramatycznie skinęła.

— W takim razie daj mi dziesięć minut i jedziemy. — Venus zeszła z krzesła, by iść się szybko przebrać, a dopiero potem zjeść coś w drodze.

— Nie weźmiesz go do pokoju? — Zapytała Charlotte, wskazując na bukiet.

— W kuchni ładniej wygląda. — Mruknęła, uśmiechając się nerwowo.

Before i started loving you [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz