Rozdział 27

3K 254 27
                                    

Samael z ciężko bijącym sercem obserwował, jak Charlotte próbuje uspokoić roztrzęsioną Venus. Niestety, dziewczyna była w takim amoku, że każda próba kończyła się fiaskiem. W najgorszych snach nie sądził, że jego czyny obudzą w niej przeszłość, przed którą uciekała i przed którą on zapragnął ją chronić. Nie sądził, że to on będzie tym, który ponownie ją zniszczy.

— Niech pan coś zrobi... — Mężczyzna drgnął na nagłą prośbę, Charlotte. Uniósł wzrok, by odnaleźć spojrzenie kobiety. Trzymała Venus w ciasnych objęciach, jednak nie była w stanie jej uspokoić.

— Venus, proszę... — Zdobył się na te dwa słowa, robiąc krok w głąb pokoju, jednak pospiesznie przystanął, gdy zaczęła płakać głośniej. Nie mógł się nawet do niej zbliżyć.

— Venus. — Charlotte w końcu objęła jej twarz dłońmi. — To Samael. Dlaczego...

— Nie chcę... — Wyszeptała kręcąc głową. — Nie chcę, żeby mnie dotykał. — Samael przymknął oczy. — Nie chcę go...— Wydusiła przez płacz.

— Ale... — Charlotte zamilkła, kiedy brunetka mocniej zacisnęła dłonie na jej bluzce.  — Musisz się uspokoić i...

Samael wziął w płuca bolesny wdech i nie mogąc dłużej znieść świadomości, że to on jest powodem jej łez – wyszedł z sypialni. Pospiesznie zszedł do holu, próbując zapanować nad rosnącą złością. Wziął z komody, kluczyki do samochodu i gdy już trzymał dłoń na klamce...

— Zostawi ją pan tak? — Zapytała spanikowana, Charlotte.

— Nie chce mnie widzieć. — Nie zdołał spojrzeć na dziewczynę.

— Gdzie pan jedzie? Nie wiem co mam robi...

— Ja też nie wiem co mam robić. — Podniósł głos, odwracając się w jej stronę. — Charlotte nie wiem. Daj mi pomyśleć. — Odetchnął, widząc jak dziewczyna robi krok w tył.

— Nie wiem co między wami zaszło i szczerze nie chcę wiedzieć, ale jeśli znowu ma to związek z pańską żoną, to powinien pan w końcu przestać zachowywać się jak tchórz...

— Charlotte!

— Kiedy dowiedział się pan o ciąży, Venus nie odstępowała pana na krok, mimo, że nie chciał pan jej pomocy, a teraz kiedy ona potrzebuje wsparcia po prostu pan wychodzi...

— Nie masz prawa oceniać mojej relacji z Venus. Niczego nie wiesz...

— Tylko, że to pan jako  pierwszy zaczął okazywać jej swoje "uczucia" — Nakreśliła cudzysłów nad ostatnim słowem. — A kiedy ona zrobiła to samo i zaczęła je odwzajemniać. Pan nagle ucieka. Nie muszę wiedzieć co jest między wami, ale pańskie zachowanie od razu wszystko klaruje. Gdybym wiedziała, że zamierza pan być takim tchórzem, to nigdy nie zadzwoniłbym, żeby pan wracał, kiedy Venus dowiedziała się o przerwaniu leczenia swojej kuzynki. — Syknęła, ruszając na piętro.

— Nie masz o niczym pojęcia... — Dziewczyna przystanęła w połowie drogi i zerknęła na niego.

— Śmiało niech pan do niej jedzie. — Samael zacisnął zęby. — Wątpię by panu odpowiedziała.

— Charlotte! — wrzasnął, nie mogąc nad tym zapanować.

— Prawda w oczy kole? — syknęła. — To Venus pana potrzebuje! To ją może pan stracić, a nie kawałek marmuru — Samael zacisnął dłonie w pięści z taką siłą, że klucz od samochodu boleśnie wbił się w jego skórę. — Mam gdzieś czy pan mnie zwolni czy pozwie, ale niech pan jedzie do niej ze świadomością, że jest cholernym tchórzem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 09 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Before i started loving you [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz