Zachęcam do dawania gwiazdek i pisania swoich przemyśleń na temat rozdziałów. Daje mi to niesamowitą motywację.
*
W ciągu miesięcy wiele spraw uległo zmianie. Dante myślał, że jest przygotowany na jej powrót. Jakież było zaskoczenie, gdy okazało się, że wcale nie był na to gotowy. Wiele godzin spędzał na zastanawianiu się jak przebiegnie ich spotkanie po roku. Czy dziewczyna dalej po tym wszystkim będzie na niego patrzeć tym samym wzrokiem co rok temu.
Chłopak poczuł suchość w gardle na widok swojej przyjaciółki. Miał ochotę podejść i wyrwać ją z ramion Conrada, ale wiedział, że nie mógł. Dlatego po prostu stał. Bethany patrzyła na niego swoimi zielonymi oczami, a chłopak nie wiedział jak się zachować. Cofnął się o krok z zamiarem wrócenia do domu i zaszycia się w swoim pokoju z butelką whisky, do momentu powrotu ojca. Jednak nie chciał wyjść na tchórza w oczach Conrada, dlatego porzucił ten pomysł i podszedł do nastolatków.
Jego pierwsza miłość stała na wyciągnięcie ręki, a on chciał tylko przeklinać swój los za to, że wróciła. Wróciła, ale jego miłość jakby się ulotniła. Poczuł uścisk w żołądku na ten fakt.
Stała i wyglądała przepięknie. Założyła soczewki na co Dante w duchu się skrzywił. Przecież tak uroczo wyglądała w okularach. Na jej małym nosie, szkła zawsze wyglądały jakby zaraz miały się zsunąć.
Chłopak rzucił ostatnie, przelotne spojrzenie na Conrada, przez co chłopak poruszył się niespokojnie. Jednak wzrok Dantego znowu powrócił do dziewczyny, która niegdyś była posiadaczką jego serca.
- Bethany Blake - powiedział Dante z uśmiechem na ustach. Wspomniana dziewczyna uniosła psotnie brwi na dźwięk jego słów, a on po raz kolejny tego dnia zapragnął cofnąć się rok w tył i pokierować swoim życiem zupełnie inaczej. Bethany jakby cieszyła się jego widokiem. Był tym faktem zdziwiony, biorąc pod uwagę fakt, że nie pamiętał nic z ich ostatniej rozmowy. A jej wiadomości po ich wymianie zdań wskazywały, że jednak nie było to coś miłego. - Nie przywitasz się? - zapytał w końcu chłopak i rozłożył swoje ramiona, dając równocześnie dziewczynie możliwość przytulenia się.
Bethany niewiele myśląc podbiegła do blondyna i przytuliła się do niego. Poczuła zaciskające się ramiona na jej talii, gdy ona zarzuciła mu ręce na szyję. Ściskała swojego najlepszego przyjaciela, jeżeli dalej można było w taki sposób nazywać ich relację. Lecz nie czuła tej euforii, wisiało nad ich głowami masa niedopowiedzeń i półsłów.
Dante za to czuł wszystko, za bardzo, za dużo i za mocno. Nie czuł się gotów na jej powrót, a tak bardzo przez całe wakacje wmawiał sobie, że da radę. Obiecywał w duchu, że będzie trzymał dziewczynę na dystans. A skończył z nią w ramionach, gdy nawet nie minęła minuta ich spotkania.
- Czyli nie jesteś na mnie zły? - zapytała z nadzieją w głosie i popatrzyła w jego zielone oczy. Chciała, żeby powiedział jej, że nie, nie był zły. Że tamte słowa to były kłamstwa, że będzie między nimi jak dawniej. Ale niestety wypalił tylko:
- Porozmawiamy o tym jeszcze, dobrze? - zapytał i odsunął się od dziewczyny, na co ta skrzywiła się mimowolnie. Wiedziała, że Dante umiał odpuścić i poczekać na lepszy moment.
Nastolatkowie jakby zapomnieli o obecności Conrada z tyłu, a on przecież wszystko widział. Nie przemawiała przez niego typowa zazdrość, jednak coś zgoła innego. Bał się, że jego sekrety w tej chwili wyjdą na jaw.
Podszedł do nich przeklinając w duchu, że nie zdążył ich skłócić. Mógł przecież uczynić coś, żeby nie dopuścić do tej sytuacji. Widział po nich, że nawet niedopowiedzenia i uraza jest za mała, żeby cokolwiek między nimi się zepsuło. Zacisnął powieki i niechętnie wyciągnął dłoń i zacisnął ją na nadgarstku Bethany.
Bethany gwałtownie uniosła głowę w kierunku Conrada, gdy poczuła jego stanowczy uścisk.
- Dante - zaczął ostro Conrad. Bethany chciała wiedzieć o co panom poszło, że zwykła wymiana zdań była dla nich taka ciężka już na samym początku. Przecież Conrad miał bardzo neutralny stosunek do słów Dantego, które wypowiedział w jej urodziny, a skwitował je krótkim: "Pewnie się najebał". - Co tam u Summer? - zapytał brunet, na co blondyn się skrzywił. - Chociaż teraz bujasz z Carlą, nie? Co tam u niej?
- Raczej dobrze. Dawno z nią nie rozmawiałem. - uciął Dante, zwrócił się w stronę Bethany - A co do imprezy to już ci współczuję zbierania go z podłogi - od razu pożałował tych słów, przecież nie musiał jej tego mówić przy obecności jej chłopaka, mógł poczekać, ale procenty krążące w jego żyłach, przyćmiły pracę mózgu.
- No tak, bo ciebie nie ma kto zbierać z podłogi - sarknął Conrad.
Podczas gdy Dante z Conradem wymieniali srogie uwagi, Bethany zauważyła jedno. Coś było nie tak, a ona za wszelką cenę dowie się o co panom chodzi.
- Przyjdziesz na imprezę, Dante? - zapytała blondyna Bethany i równocześnie ucięła ich głupie zaczepki.
- Jeżeli twój chłopak nie będzie miał nic przeciwko - odpowiedział Dante spoglądając na Conrada.
Dante zdawał sobie sprawę, że najprawdopodobniej chłopak się nie zgodzi. Conrad miał za dużo do stracenia, a fakt, że Bethany będzie na niego obrażona był jego najmniejszym problemem.
- Tobie chyba nie potrzeba zaproszenia do picia, co? - wyrzucił z siebie Conrad.
Ale Bethany zrobiła coś co całkowicie zaskoczyło Dantego i zarazem Conrada.
- To moja impreza, więc masz zaproszenie - powiedziała Bethany całkowicie psując plan Conrada. - A my mamy do pogadania - wskazała na Dantego.
Conrad wbił wzrok w swoją dziewczynę i już chciał ją skarcić, powiedzieć, że Dante nie może przyjechać, ale chłopak go ubiegł.
- Jeżeli tak bardzo chcesz to przyjdę.
CZYTASZ
The Exchange Girl
Teen FictionBethany miała wszystko o czym marzyła każda dziewczyna w jej wieku. Przystojny chłopak, oddany przyjaciel i bogatych rodziców. Bethany jednak żyła w kłamstwie, którego jej reputacja mogła nie przeżyć. Dziewczyna wróciła z wymiany uczniowskiej. Po r...