- Niestety, tatuś ma na ciebie jakieś większe plany niż szybka śmierć. - powiedział. - Wiesz, ja z chęcią zobaczył bym cię w kałuży krwi, ale na razie to musi poczekać. - powiedział jak gdyby nigdy nic, po czym podał mi rękę.
Nie byłam pewna czy chce mu podawać swoją, bo kto wie co mu tam na bani siedzi, ale po szybkim namyśle stwierdziłam, że mam dość swojej „kąpieli" i że cała moja złość i strach względem chłopaka musi poczekać.
Dylan sprawnym ruchem wyciągnął mnie z wody i nakazał iść za nim. On już nawet mnie nie wiązał, ani nie zakładał niczego na oczy. Chyba wiedział, że i tak nic nie zrobię.
Przynajmniej na razie nic nie zrobię.
Mam cholerną ochotę dowiedzieć się o co tu chodzi.Wolnym krokiem wędrowałam za mężczyzną. Wiedziałam, że swoim tępem chodu irytuje Dylana, ale tak po prostu, za to wszystko co się stało przed chwilą miałam ochotę go pod denerwować. Czy było to mądre z mojej strony? Ani trochę.
Ale jakoś słowa Dylana o wielkich planach jego ojca na mnie i zapewnieniach że nie umrę, sprawiły, że poczułam się pewniej.
- Dylan. - odezwałam się. Nie miałam jeszcze pomysłu na tą konwersacje, ale czułam potrzebę porozmawiania z kimkolwiek. Nawet, jeśli miał być to właśnie on.
Gangusek ewidentne mnie ignoruje...
W zasadzie o czym ja chce z nim rozmawiać. O pogodzie? A może o tym czy herbatka mu dziś smakowała?
Mentalnie walnęłam się w czoło za to, że zachciało mi się rozmawiać z kimś takim.
- Ashley. - powiedział wciąż hardo idąc przed siebie.
To imię..
Stanęłam w miejscu jak słup. Moje nogi tak jakby nagle wrosły się w ziemię. Nie słyszałam tego imienia już od dawna. Nie chciałam go pamiętać, nie chciałam pamiętać swojego dawnego imienia.Ashley.
Wszystko z tym imieniem było nie tak. Niosło ze sobą tyle ciężkich wspomnień...
[***]
- Gratulujemy, ma pani tę prace. - powiedział miły, kobiecy głos.
Cieszyłam się jak nigdy dotąd. Właśnie dostałam swoją pierwszą prace. Nie byle jaką prace. Bo była to robota sekretarki w jednym z największych firm w tym kraju.
Starałam się ukryć swoje podekscytowanie, bo mogłoby to zostać uznane za nie profesjonalne, ale prawda była taka że całe ręce trzęsły mi się z szczęścia, a na twarzy powoli nie umiałam ukryć już uśmiechu.
Więc uśmiechnęłam się do kobiety i wyszłam z niewielkiego biura. Kobieta powiedziała mi, że zaczynam prace od następnego poniedziałku, a dziś był czwartek. Mam jakieś 4 dni na przyzwyczajenie się do tej informacji, oswojenia się z nią i ochłonięcia.[***]
Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak dokładnie będzie to wszystko wyglądać. Nie wiedziałam, czym naprawdę zajmuje się ta firma. Byłam pewna, że firma AngelView po prostu zajmuje się budową nowych hoteli w całym kraju, a nie jakimiś porwaniami, morderstwami i całym innym gównem.
- Stoisz jak byś zobaczyła ducha, Ash. - patrzył na mnie jak na ostatnią kretynkę. Może i faktycznie nią jestem.
- Nie mów tak. - powiedziałam cicho, ale na tyle głośno żeby usłyszał.
- Jak? Ash? - zadał pytanie wgłąb ciemności która nas otaczała. - Czyli wolisz Ashley. - stwierdził. - I dlatego właśnie będę mówił na ciebie Ash. - powiedział cwaniacko.
CZYTASZ
FALLEN
RomanceCzy to nie przerażające, jak jeden błąd, jedna sytuacja, pozornie głupia i nie istotna, ciągnie za sobą koszmarne konsekwencje? Takie sytuacje nazywane są ,,efektem motyla", ale dlaczego? Motyle są piękne i takie delikatne... kompletnie nie pasują...