12 ,,gdzie jest Jo?"

2 0 0
                                    

– I jak, gotowa na pierwszy trening? - głos Dylana był zbyt entuzjastyczny jak na moje. Czyżby przestała przeszkadzać mu moja obecność? Czy może po prostu cieszy się, że przez nich będę zmuszona robić paskudne rzeczy?

– Zacznijmy już. - chciałam mieć to już za sobą, a to dopiero początek. Czeka mnie cała seria takich „nauk" w wyborowym towarzystwie.

– Jak sobie życzysz. - klasnął w dłonie i podszedł do brązowego, drewnianego stolika. Wyciągnął pierwszą lepszą broń i rzucił nią we mnie. Ledwo udało mi się ją złapać, przez co uderzyłam się w moje nie do końca zagojone palce. Syknęłam cicho.

– Nie sądzisz, że to trochę głupie z twojej strony dawać mi nabitą broń? Z łatwością mogłabym cię teraz postrzelić. - emanowałam pewnością siebie.

– Dziewczynko, ty jej nawet poprawnie trzymać nie umiesz. - zaśmiał się. No faktycznie, może i miał racje. – Prędzej dostrzelisz sobie swoje i tak już pokiereszowane palce niż zrobisz mi krzywdę.

Słysząc to, odsunęłam jedną rękę, która faktycznie była za blisko spustu. Nie powiem, że nie. Zrobiło mi się trochę głupio, a cała moja pewność uszła razem z głośnym śmiechem chłopaka.

– Czyli nie boisz się, że cię postrzelę? - zapytałam głupio. Znałam jego odpowiedź, po co ja pytam?

– Ani trochę.

– Nawet, jak już nauczysz mnie trzymać broń? - kontynuowałam pogrążanie samej siebie. Po prostu szukałam słabego punktu, punktu w którym przyzna mi racje.

– Mniej gadania, więcej pracy sekretareczko.

Wziął swoją broń do rąk i wycelował w jakiś worek nie daleko nas. Pomieszczenie ogólnie było nie za ciekawe. Sufit podpierany był dwoma, grubymi słupami z metalu. W całym pomieszczeniu pełno było kurzu i jakichś rozwalonych worków z jak mniemam cementem. Czy oni na prawdę strzelają do cementu? Chyba nie chce wiedzieć do czego używany jest ten cement potem.

– Widzisz? Tak się to robi. - powiedział zadowolony z siebie i swojego małego pokazu umiejętności. – Teraz twoja kolej.

Wszystko fajnie, tylko... ja kompletnie nie patrzyłam na to co on robi. Odleciałem na chwilę zwracając uwagę na otoczenie wokół mnie, a nie na to, na co powinnam.
Potrząsnęła głową by trochę przywrócić się do rzeczywistości. Wzięłam parę głębszych wdechów, stanęłam stopami twardo na ziemi i wycelowałam w swojego przeciwnika w postaci worka. Ręka wylądowała na spuście i bez zastanowienia nacisnęłam. Z zamkniętymi oczami oddałam trzy strzały. Wyobraziłam sobie w tamtym momencie, że wszystkie te strzały były idealne i w sam środek. Uchyliłam powieki. Zobaczyłam tam nie naruszoną torbę z cementem oraz trzy małe dziurki w ścianie. Stojący za mną Dylan ryknął śmiechem na cały głos.

– I to tym chciałaś mnie zabić? - dusił się z śmiechu tak, że o mało nie przewrócił się. Czułam się bardzo nie komfortowo, bo w mojej głowie oddałam idealne strzały. Ale rzeczywistość była inna i trzeba było się z nią pogodzić... No i ukrócić chichoty tego durnia.

– Zamiast się śmiać, mógłbyś mi pomóc.

– Poprawiłaś mi humor. - miałam wrażenie, że on za raz na prawdę się udusi. Tylko co wtedy? Dzwonić na pogotowie, czy dać mu umrzeć w taki sposób? – Więc po pierwsze. Jak będziesz zamykać oczy, to za miast przeciwnika postrzelisz sobie kolano. Po drugie. Nie możesz okazywać przerażenia, bo ta druga osoba to wykorzysta.

Zanotowane.

No więc, jeszcze raz sekretareczko.

Padło znów parę niecelnych strzałów. Jednej z kul udało się nawet zahaczyć o brzeg worka, ale to wciąż nie wystarczające by zadowolić ganguska. Definitywnie nie nadaje się do czegoś takiego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 19, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

FALLENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz