2. Stary przyjaciel

276 12 8
                                    

[Perspektywa Harumi]

Obudziłam się dopiero w szpitalu, chociaż jak szybko otworzyłam oczy tak szybko je zamknęłam, wszędzie dookoła było jasno i biało po chwili zaczęłam przyzwyczajać się do świata. Usłyszałam rozmowę 2 lekarzy.

- Pacjentka ma stłuczone żebra i naruszone kilka narządów nie mamy 100% pewności, że z tego wyjdzie.

- Rozumiem będziemy ją stałe monitorować.

Czy się tym przejęłam nie zupełnie nie, było mi to już obojętne moje życie było mi obojętne mój brat mnie nienawidzi a ostatnio również mam takie wrażenie, że rodzicom na mnie nigdy nie zależało od jakiegoś czasu ich stosunek a zwłaszcza ojca przy ludziach jest taki suchy i bez uczuć bo w domu a zresztą nie ważne, no cóż mówi się trudno. Po chwili jednak w progu staną chłopak o czerwonych włosach i niebieskich oczach nie przypominałam sobie żebym go znała więc odruchem było pytanie.

- Kim jesteś? - Chłopak wyglądał jak mój stary przyjaciel z domu dziecka, ale to było chyba nie możliwe.

[Perspektywa Xaviera]

Wcześniej słysząc rozmowę lekarzy wszedłem do jej sali przyglądając się dziewczynie nic się nie zmieniła dalej miała długie blond włosy i te piękne zielono-szmaragdowe oczy, w które mogłem wpatrywać się dniami i nocami jednak z zamyślenia wyrwało mnie pytanie dziewczyny.

- Kim jesteś? - dziewczyna była wyraźnie zakłopotana.

- Naprawdę mnie nie pamiętasz? Nazywam się Xavier Foster. Miło cię znów zobaczyć Harumi. Jak się czujesz?

- Nie najlepiej

- Co się stało, że trafiłaś do szpitala z stłuczonymi żebrami? - zapytałem jednak dziewczyna nie odpowiedziała tylko spuściła głowę wpatrując się w podłogę - W porządku nie będę naciskał muszę już iść odwiedzę cię jutro do zobaczenia Harumi.

[Perspektywa Harumi]

Xavier chwilę później wyszedł a ja zostałam sama na resztę dnia pomimo tego że mój ojciec pracuje w tym szpitalu to ani razu mnie nie odwiedził, ale to chyba nawet lepiej.

Następny dzień:

Wstałam około 7 było mi strasznie zimno chociaż wszystkie okna były zamknięte po chwili pielęgniarka przyniosła mi śniadanie było strasznie suche i bez smaku jednak musiałam je zjeść, bo jak bym go nie zjadła to ta pielęgniarka wepchała by mi je siłą. Po 2 godzinach przyszedł do mnie Xavier.

- Cześć Harumi jak się dzisiaj czujesz? - zapytał z dość wymuszonym uśmiechem coś było nie tak był przygnębiony.

- Szczerze gorzej niż wczoraj jest mi strasznie zimno czuję się jak bym była w jakiejś zamrażarce. - Powiedziałam prawdopodobnie nieświadomie trzęsąc się z zimna wtedy chłopak rozejrzał się po sali i zauważył koc, który był złożony i położony na stoliku dosyć daleko ode mnie wziął go podszedł do mojego łóżka i przykrył mnie po samą szyję wcześniej wspomnianym kocem.

- dzięki ci za to - powiedziałam i wtuliłam się w ciepły materiał.

- Harumi możesz mi podać swoją rękę? - zapytał a ja wystawiłam swoją rękę w jego stronę a on nasunął na mój nadgarstek bransoletkę z małym fioletowym kamieniem. - Dzięki niej poczujesz się lepiej ale zakładaj ją tylko wtedy kiedy będziesz się czuła bardzo źle. - Miał rację, kiedy puścił moją rękę poczułam energię Przeszywającą moje ciało.

- Dziękuję Xavier jest przepiękna.

- Cieszę, że ci się podoba- powiedział już z bardziej szczerym uśmiechem na twarzy. Posiedział zemną jeszcze chwilę po czym pożegnał się i wyszedł. Cieszyłam się, kiedy do mnie przychodził wtedy nie czułam się taka samotna. 

Tydzień później.

Xavier przychodził do mnie codzienne jednak dzisiaj przyszedł z kimś na korytarzu słyszałam rozmowę Xaviera i jakiś 2 chłopaków.

- Eh Xavier, gdzie my idziemy? - Ewidentnie chłopak był zniecierpliwiony.

- Musicie kogoś poznać - odezwał się Xavier.

- Ciekawe kogo!? Twoją dziewczynę!? - ten chłopak był coraz bardziej zdenerwowany.

- Burn uspokój się Xavier musi mieć powód, że zaciągną nas aż do szpitala żebyśmy kogoś poznali to nie może być byle jaka osoba. - Drugi chłopak był zaś nad wyraz spokojny. Wtedy do sali wszedł Xavier i 2 wcześniej wspomnianych chłopaków jeden miał czerwone włosy podobnie do Xaviera i złoto-żółte oczy a drugi biało niebiesko szare ciekawie ułożone włosy oraz ciemno-niebieskie oczy.

- Harumi poznaj to Burn a to Gazell. - Powiedział wskazując który to który.

- Miło mi was poznać nazywam się Harumi. - oznajmiłam wyciągają rękę w stronę chłopaków. Rękę podał mi tylko Gazell wtedy zauważył moją bransoletkę od Xaviera a jego wzrok stał się taki trochę z złością i trochę z zaniepokojeniem przyglądał się chwilę ozdobie na moim nadgarstku a potem spojrzał na Xaviera i po chwili puścił moją rękę nie wiedziałam o co chodzi więc nie poruszałam tego tematu.

- Nudno tu idę kupić sobie coś do picia a ty Xavier porozmawiaj z swoją dziewczyną. - powiedział po chwili ciszy Burn z chytrym uśmiechem i wyszedł.

- To nie jest moja dziewczyna!? - Krzykną Xavier.

- Wybacz Harumi, ale Burn nie ma dobrych manier. - Powiedział bardzo spokojnym głosem Gazell.

- CO TY POWIEDZIAŁEŚ LODÓWKO!? - Wydarł się Burn wracając się do sali.

- JAK TY MNIE NAZWAŁEŚ TY TULIPANIE!? Jak ja ci zaraz! - I wtedy ten spokojny i opanowany Gazell tak się wkurzył, że wybiegł z sali goniąc tego biednego chłopaka, którym oczywiście okazał się nasz kochany Burn.

- Biedny ten nasz tulipan, ale to trzeba im przyznać, że razem wyglądają uroczo. - Powiedziałam nie mogąc powstrzymać śmiechu.

- Boże z nimi tak zawsze poczekaj momencik Harumi. - Powiedział po czym wybiegł za chłopakami z mojej sali można było tylko usłyszeć krzyki Xava - BURN! GAZELL! Przestańcie zachowujecie się jak małe dzieci! - Xavier ciągle na nich krzyczał a mi aż łezka poleciała po policzku z śmiechu.

=========================================================

Przepraszam że tylko 897 słów ale ostatnio 

nie mam weny do pisania.❤️

Miłego dnia/wieczoru/nocy w zależności kiedy to czytasz.💕

Poprawiłam kolejny rozdział.🎉

Boskie rodzeństwo | IEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz