Rozdział 4

377 29 57
                                    

JK'a zbudził dźwięk skrzypiec, przebijający się z łatwością przez ściany. Najwyraźniej Tae-hyung skorzystał z jego przyzwolenia. Wywołało to u niego uśmiech. Nie otwierając jeszcze oczu, wsłuchiwał się w melodię. Podobała mu się. Była lekka i słodka. Przepełniały ją emocje. Mężczyzna grał czysto i płynnie. Nie znał się na tym aż tak, ale chyba był dobrym skrzypkiem. Nawet Bam słuchał z zaciekawieniem, unosząc co jakiś czas ucho. Nie potrafił nazwać utworu, ale nie zaprzątał sobie tym głowy. Po prostu pozwolił się przenieść jego magią do innego świata.

Na zegarku już wybiła dziesiąta. Siedzieli wczoraj do późna, dlatego tak długo zabawił w łóżku. Odkrył, że na telefonie ma dwie wiadomości. Jedną od Tae-hyunga (wymienili się numerami) i drugą od Jimina.

Na tą pierwszą zerwał się do siadu. Przetarł twarz i wziął oddech. Zestresował się, otwierając jej treść. 

Jeśli będę ci przeszkadzał, to daj znać. 

Przygryzł wargę, by nie szczerzyć się jak idiota.

Pomimo początkowego napięcia, druga część wczorajszego spotkania przebiegła tak sympatycznie, że praktycznie zapomniał, czego się tak obawiał. Poszli na spacer, zjedli jeszcze pizzę z zamrażalnika Tae i pograli na PS5. To była całkowicie inna wigilia od tych, które znał, ale dawno tak dobrze się nie bawił. Rozmowy były przyjemne i niewymuszone, choć jeszcze zachowywali się niezręcznie. Właściwie to... miał jakieś dziwne przeczucie.

Pożegnali się trochę po drugiej w nocy. Tae jeszcze raz mu podziękował i życzył dobrej nocy. Był bardzo... hipnotyzujący. Pod wieloma względami. Mężczyzna tak bardzo go sobą zaintrygował, że nie mógł go wyrzucić z głowy również przy zasypianiu. Rozpamiętywał każdy moment, a już szczególnie te, gdy spotykały się ich spojrzenia. Podejrzanie długie spojrzenia. Czy tego chciał czy nie, dreszcze przebiegały po jego plecach, a żołądek wywijał fikołka. 

Zastanawiał się, co odpisać. Kilka razy wstukiwał i kasował zdania. W końcu udało mu się na jakieś zdecydować. Nacisnął "wyślij"

Nie przeszkadzasz. Bardzo miła pobudka. Co to za utwór?

Jak na komendę skrzypce zamilkły. Zacisnął palce na telefonie. To go na maksa podekscytowało. Czekał jak na szpilkach. Szybko wyświetlił wiadomość zwrotną. Dostał podziękowanie i odpowiedź na pytanie. Niestety tytuł z niczym mu się nie skojarzył. Nazwa była francuska. Wpisał ją w wyszukiwarkę i serce mu się zatrzymało. Odłożył telefon i aż się spocił.

Potrzebował rady przyjaciela. Przerzucił się na wiadomości od Jimina.

Żyjesz? Szykować wino?

Stwierdził, że nie jest w stanie streścić w kilku zdaniach wczorajszego dnia. Był w takich emocjach, że coś rozsadzało go od środka. Zapytał się, czy mogą się spotkać.

Umówili się w ich ulubionej kawiarni w centrum, przy rynku. Na szczęście była otwarta. Wziął szybki prysznic, zapakował na wynos po kawałku sernika i ruszył z Bamem na miasto.

Dzień był mroźny, ale słoneczny. Śnieg chrzęścił sucho, a ulice były opustoszałe. Mimo przyjemnej pogody, cały był spięty. Spacer zajął mu nie więcej niż pół godziny. Wchodząc do lokalu otrzepał buty i odnalazł Jimina przy ich stałym stoliku przy oknie. W radiu grały świąteczne melodie, a w powietrzu unosił się zapach pomarańczy i cynamonu. Na razie byli sami. 

- No... umieram z ciekawości - przywitał go przyjaciel, już mając swoją kawę. Pierwszy raz przyszedł wcześniej od niego. Chyba wyczuł powagę sytuacji - Mam nadzieję, że ta opowieść będzie tego warta, bo Yoongi bardzo chciał mnie zatrzymać w łóżku. Masz sernik, więc będę łaskawy - uśmiechnął się, by wiedział, że żartuje.

Serc naszych wina [Taekook, Yoonmin]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz