Czekając czterdziestą minutę był już naprawdę zestresowany. Nie mając czym zająć głowy, analizował ich spotkanie zdanie po zdaniu, co właściwie tylko pogorszyło sprawę. Zadawał sobie pytania, na które nie potrafił odpowiedzieć. Czy zachowywał się dostatecznie dojrzale? Czy nie mówił za dużo? Czy Tae miło spędził ten czas?
Umówili się na zaraz po przesłuchaniu, ale i tak drążyły go obawy.
W momencie, w którym drugi raz pomyślał o pocałunku, pierwszy raz w życiu zastanowił się nad tym, czy w ogóle jest dla innych... atrakcyjny. Nikt nigdy go nie podrywał, prócz może kilku nieśmiałych dziewczyn, ale nie uważał tego za mocny wyznacznik. Pani Kim często nazywała go słodziakiem, lecz to jakoś dodatkowo go przybiło.
Tae-hyung bardzo mu się podobał. Właściwie to wygląd odegrał tutaj pierwszą rolę, dopiero potem odkrywał, że facet skrywa bardzo miłą i wrażliwą osobowość. A jak było w drugą stronę?
Może zapyta Jimina? Chyba powinien się na tym znać z męskiego punktu widzenia...?
Wyciągnął telefon i ale szybko go schował.
Głupek, pomyślał o sobie. Skoro Tae zgodził się z nim wyjść, to znaczy, że chyba było okej. Za rękę dał mu się chwycić. W policzek też dostał całusa. To było dopiero ich pierwsze, oficjalne spotkanie. Przecież nie wszystko zaczynało się od fizyczności...
Za bardzo przejmował się tym, że jest niedoświadczony. Skoro wizja bycia razem okazywała się realna, to chcąc nie chcąc zaczynało go to dręczyć. Może przez to, że Tae-hyunga zszokowało, że nawet się nie całował? W jego wieku raczej miało się takie rzeczy za sobą. Czy będzie potrafił go chociażby w tym zadowolić? Zaczerwienił się potężnie, obracając w rękach gorący kubek z winem. Obawiał się, że będzie musiał dostosować się do tempa i że w którymś momencie nie nadąży.
Co wcale nie oznaczało, że tego nie chciał. Choć nigdy tego nie robił, drugie usta kusiły go nad wyraz intensywnie. Jakby miał pod ręką narkotyk, od którego nie będzie potrafił się oderwać. Jak coś mogło być jednocześnie tak pociągające i przerażające zarazem?
To nie było przelotne zauroczenie. Czuł to tak przejmująco, że wysysało z niego powietrze. Pchało prosto w pożar, którego nie umiał okiełznać. Jego ciało reagowało za niego.
Drzwi teatru w końcu się uchyliły i wyszedł z nich Tae-hyung. Nawet nie zapiął płaszcza, a szalik luźno zwisał mu z ramion. Odetchnął tak głęboko, że z jego ust wydobył się duży kłębek pary. Minę miał cholernie poważną. Czyżby się nie udało?
Zmartwiony JK poderwał się z miejsca i poleciał zapłacić. Nie chcąc nawet reszty, ubrał się w biegu i wyszedł na mróz. Tae ocknął się dopiero wtedy, gdy mu pomachał ręką przed twarzą.
- I? Jak poszło? - zapytał JK cały w nerwach. Nie zakładał tej opcji, więc był naprawdę zdziwiony.
- Dostałem się - bąknął mężczyzna, a jego oczy były wielkie jak spodki.
JK chyba pomylił smutek z niedowierzaniem. Nie mógł powstrzymać wybuchu śmiechu.
- To dobrze? - dopytał go, chcąc pozbyć się wszelkich wątpliwości.
Tae pojaśniał, jakby dopiero to do niego dotarło. Uśmiech wykrzywił jego wargi.
- JK... - Tae spojrzał na niego, zakrywając usta złożonymi dłońmi - Nie mogę uwierzyć...
W tej świątecznej scenerii, gdzie dalej prószył śnieg, nad ich głowami błyszczały lampki, a z witryn sklepowych bił ciepły blask, Tae wyglądał wręcz bajecznie ze swoim szczęściem. JK miał ochotę porwać go w ramiona, ale się powstrzymał. Podszedł do niego i zapiął mu płaszcz oraz otulił szalikiem.
CZYTASZ
Serc naszych wina [Taekook, Yoonmin]
Fanfic[zakończone, 18+] Jungkook od lat mieszka sam w wielkiej kamienicy. Pewnego dnia dostrzega, że w oknach obok jego mieszkania pali się światło. Uradowany, przywita nowego sąsiada serią niefortunnych zdarzeń. Okaże się również, że z nowym sąsiadem m...