.+*Rozdział 3*+.

14 5 0
                                    

      Wtedy była już sobota 15 lipca i niby zachowywałem kamienną twarz, ale w głębi duszy cieszyłem się, że to właśnie w tej szkole magii mam szansę się uczyć. Wiem, że mnie na pewno przyjmą. Z mojego rozmyślania wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zszedłem na dół i otworzyłem je, a za nimi stał listonosz.

-Dzień dobry. Pan Alexander Swift? – zapytał mnie.

-Tak, to ja – odpowiedziałem.

-List do pana.

-Dziękuję, do widzenia – powiedziałem biorąc kopertę.

-Do widzenia.

        Wróciłem do mojego pokoju i otworzyłem list. Na kopercie było napisane: ,,Do Alexandra Swifta". Tak mam na imię – Alexander, ale nie lubię swojego imienia i wolę jak mówią na mnie Alex. Wracając, na kartce było napisane:

Drogi Alexandrze Swift.

Mamy przyjemność poinformować Pana, że otrzymaliśmy pańską wiadomość, o tym, iż chciałby Pan dołączyć do Akademii Magii Lauxarths. Bardzo nam z tego powodu miło.

31 lipca odbędą się egzaminy pisemne, a egzaminy praktyczne 14 sierpnia.

Pierwszy egzamin jest z wiedzy z podstawówki, obrony przed czarną magią oraz o rzeczach, których do tej pory dowiedział się Pan o swoich mocach.

Oba odbędą się o 12:00. Wyniki obu egzaminów będą ogłoszone 21 sierpnia.

Z wyrazami szacunku

Pani Dyrektor

Oliwia Gold.

P.S. Książki można kupić przez Internet. Trzeba się tam zalogować; hasło to: *************** (tu niby jest to hasło). Reszta wyjaśniona na naszej stronie.

       Od razu po przeczytaniu listu, napisałem do Sebastiana z pytaniem, czy dostał list.

Ja: Hej Sebastian. Dostałeś list?

Sebastian: Tak, mama mi go rano dała, a ty?

Ja: Niestety nie

Sebastian: Eh szkoda

Ja: Żartowałem. Oczywiście, że dostałem

Sebastian: To super. Nie mogę się doczekać egzaminów

Ja: A Isabel i reszta?

Sebastian: Wszyscy których ci ostatnio przedstawiałem

Ja: To super. Masz książki?

Sebastian: Tak, mam

Ja: A mógłbyś mi pożyczyć?

Sebastian: Jak chcesz to możemy się spotkać i mogę ci pożyczyć bo ja mam w domu kilka. W sumie to mogę ci nawet oddać.

Ja: Ok to super. Możesz dzisiaj o 13? Mógłbym przyjść pod twój dom

Sebastian: Ok, to do 13

Ja: To nara

        Do trzynastej miałem jeszcze godzinę, bo była dopiero 11:59, ale Sebastian mieszkał trochę daleko ode mnie, dlatego musiałem wyjść za jakieś pół godziny. Kiedyś mi mówił swój adres, więc wiem gdzie mieszka. Jako iż nie miałem za bardzo co robić, stwierdziłem, że wreszcie zjem śniadanie. Nie śpię od ósmej, ale wciąż nic nie jadłem. Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie coś do jedzenia. Moich rodziców nie było w domu bo byli w pracy. Mama i tata ufali mi na tyle, że zostawiali mnie samego w mieszkaniu odkąd miałem tylko osiem lat. Prawie zawsze byłem sam, ponieważ Aria co trochę gdzieś jeździ i wraca późno. Teraz akurat od 26 czerwca do 17 lipca jest na jakimś obozie, ponieważ przyjechała do Polski tydzień przed obozem, bo przecież nie zostałaby sama w Ameryce (ciocia mieszkająca w Polsce po nią przyleciała). Rodzice nie raz namawiali mnie, żebym jeździł z siostrą, ale nigdy mnie jakoś to nie interesowało, ponieważ jak już mówiłem nie przepadam za ludźmi. Kiedy już zjadłem była 12:25, więc wziąłem plecak, żeby potem schować do niego książki. Jak na razie był w nim tylko telefon. Wyszedłem na podwórko, zabrałem swój rower i pojechałem. Po drodze minąłem Muzeum Bursztynu, przy którym tydzień temu poznałem Willow, Adriena, Sandrę i Isabel. Na myśl o Isabel zrobiło mi się ciepło w środku. Tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem tego, że przede mną jest rondo, na którym było pełno samochodów. Na szczęście zdążyłem wyhamować i nikomu nic poważnego się nie stało. Oprócz tego, że wjechałem na chodnik, spadłem z roweru i obdarłem sobie kolana. Zdenerwowałem się i żywopłot, na którym wtedy miałem opartą głowę i ręce, trochę na tym ucierpiał, ponieważ zaczął się palić. Szybko się podniosłem jak gdyby nigdy nic i pojechałem słysząc za sobą krzyki ludzi.

W Blasku Ognia. Tajemnice MagiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz