Perspektywa Hailie:
Jak zawsze wstałam o równej 6⁰⁰, i wzięłam szybki prysznic, weszłam do mojej garderoby i sięgnęłam po mój ładnie wyprasowany mundurek i go starannie założyłam.
Zszedłam do kuchni po cichu żeby żadnego z barci nie obudzić, oczywiście oprócz Dylana, Will'a i Vincenta, którzy pewnie byli już dawno obudzeni.
Tak jak mówiłam że ta trójka nie śpi, właśnie do kuchni wszedł Will, zapewne z swojego porannego biegu.
-Hej malutka, jadłaś śniadanie?-powiedział kierując się w stronę blatu na którym leżał blender.
-Jeszcze nie, właśnie miałam już sobie robić-odpowiedziałam po czym lekko się uśmiechnęłam.
-A co chcesz na śniadanie?-dopytał jednocześnie krojąc mango.
-Hmmm...-zamyślałam się- może jajecznica z bekonem?
-Okej, zaraz zacznę robić- odpowiedział wrzucając i mieląc w blenderze owoce.
Po około 10 minutach moje śniadanie było już gotowe, spojrzałam na nie z wielkim błyskiem w oczach.
-Wygląda przepysznie- powiedziałam kierując wzrok na Will'a.
Zaśmiał się lekko pod nosem i wyszedł z kuchni mówiąc szybkie "smacznego".
Kiedy zjadłam swój posiłek, odłożyłam talerz z widelcem do zmywarki.
Posiedziałam chwilę jeszcze robiąc coś na telefonie, było spokojnie, a równo o 7⁰⁰ wparowali bliźniacy kłócąc się o jakąś laskę.
-A zakład że pierwszy się z nią prześpię?-zapytał drwiąco Tony.
-Spoko o ile?-powiedział Shane z jakimś swoim zadziornym uśmieszkiem.
-Oo...-zamyślił się chwilę-5 stów.
-Dobra-rzucił
-Dobra-powtórzył Tony.
Dopiero po tej chwilowej rozmowie zauważyli że jestem w kuchni.
-Hej mała, jadłaś coś?-zapytał klepiąc mnie po głowie Shane.
-Tak Will mi jajecznicę zrobił-odpowiedziałam odrywając wzrok od telefonu.
-To dobrze-powiedział Tony rzucając mi przelotne spojrzenie.
-Mhm..-mruknęłam.
Gdy była 7³⁰ o dziwo wszyscy byli już wyszykowani i nawet Dylan zdążył, chociaż jako ostatni się obudził.
-Mała dziś jedziesz z Tonym -powiedział Shane biorąc kluczyki z blatu.
-Okej- nie cieszyłam się za bardzo że jadę z Tonym ale no, mówi się trudno.
Kiedy wychodziłam z rezydencji, zobaczyłam młodszego bliźniaka jak zakłada kask biorąc do ręki drugi, zapewne dla mnie.
-Pośpiesz się Hailie!-krzyknął z daleka.
Podbiegłam pod garaż biorąc od niego kask i wkładając go na głowę, jeszcze upewnił się czy dobrze leży i nie spada to kazał mi wsiąść na motor, jak kazał tak zrobiłam, wsiadłam i złapałam się w jego pasie i ruszył z piskiem opon.
Jechaliśmy po pustej drodze, przez jakieś 5 minut był spokój i nic nie jechało, ja z Tonym byłam zajęta rozmową o jakiś pierdołach.
Nawet nie pamiętam kiedy ale przed nami zapewne pijany kierowca wjechał w nas i film się urwał.
Perspektywa Vincenta
Jak zwykle pracowałem w ciszy co chwilę odbierając telefony.
Zaczyna to być już męczące.
Jak odbierałem jeden z telefonów, usłyszałem głos znajomej mi osoby, nie tylko mi ale także Hailie.
-Dzień dobry czy tu Vincent Monet?-zapytała.
-Tak, w czym mogę pomóc?-zapytałem pytaniem na pytanie.
-Potrzebujemy zgody na operację niejakiej Hailie Monet, jest w stanie krytycznym i potrzebujemy zgody opiekuna prawnego, a słyszałam że to właśnie pan- powiedziała spokojnie, jedyne co umiałem to wydusić z siebie krótkie "tak" i zapytać w jakim szpitalu jest.
-Jest w szpitalu **** na ulicy ****- świetnie na samym końcu miasta, ale czego się nie robi dla siostry.
-Dobrze za jakieś 30 minut będe-powiedziałem po czym się rozłączyłem.
W głowie się zastanawiałem.
Jak to się stało.
Kto to.
Czy to była moja wina.
Nie znałem ma żadne z nich odpowiedzi.
Nie myśląc już o tym wybiegłem z domu do garażu nie myśląc że jestem w kapciach i czarnym dresie z rozczochranymi włosami wsiadłem do auta i go odpaliłem i pojechałem do szpitala w którym znajdowała się Hailie.
Jak dotarłem zaprakowałem na jakimś losowym miejscu i wbiegłem do szpitala.
-Dzień dobry w którym pokoju znajduje się Hailie Monet?-zapytałem recepcjonistkę.
-Kim pan jest dla pacjentki?-zapytała, a ja szybko odpowiedziałem że bratem- parter, pokój 22- powiedziałem szybkie "dziękuje" i pobiegłem do sali.
Nie mogłem wydusić słowa gdy zobaczyłem ją zobaczyłem całą osiniaczoną i podpiętą do tych sprzętów.
Miałem ochotę płakać ale się powstrzymałem bo do sali wszedli reszta braci.
Nie odzywaliśmy się do siebie tylko obserwowałem jak Will zasiada koło naszej siostry łóżka i łapię ja delikatnie za rękę.
Spędzilyśmy w szpitalu jakieś chyba dwie doby.
Will ciągle płakał, Shane zresztą też, Tony wypalił cztery paczki papierosów.
A Dylan już nawet groził lekarzą i oferował kupę kasy.
Ja też nie byłem w dobrym stanie, wypaliłem kilka papierosów które zabrałem Tonemu, ze stresu zacząłem się drapać po nadgarstkach przez co miałem ślady.
Nic nie jadłem i nie spałem.
-Will, myślę że powinieneś się przespać-powiedziałem lodowato ale z troską.
-A ja myślę że powinieneś coś zjeść i przestać się drapać po nadgarstkach-nigdy mi jeszcze nie odpyskował, ale przesiedziałem ten argument cicho ale po chwili dodał- no ale na serio powinieneś przestać się drapać, spójrz na swoje ręce.
Spojrzałem na swoje ręce a potem przeleciałem wzrokiem resztę która miała zmartwione spojrzenia.
-Odsterowuje mnie- to-mruknąłem po czym wyszedłem z sali i skierowałem się do łazienki.
Kiedy do niej wszedłem zobaczyłem że na zlewie leży lekko zakrwawioną żyletkę.
Pomyślałem że może ją do kosza wyrzucę ale postanowiłem sobie ją schować do etui.
Hejoo zaczęłam nową książkę o RM, specjalnie zrobiłam o Vincencie o jest tego bardzo mało a on moim zdaniem jest bardzo ciekawą postacią.
Bayoo❤️
CZYTASZ
••Jak ukryć nadkarstki?•• Vincent Monet
FanficVincent Monet, poważny, bezuczuciowy, zimny i lodowaty mężczyzna, na pozór.. Tak naprawdę, ma emocję, zaczął je tylko bardziej brać do siebie kiedy jego siostra trafiła do szpitala. Vince kiedy biegnie przez korytarz szpitala, wpada na przystojneg...