Perspektywa Vincenta
Minął tydzień odkąd Hailie jest w szpitalu a ja jeszcze nic nie jadłem ani chociaż na minutę się zdrzemnąłem.
Właśnie teraz leżałem w łóżku próbując się nie rozpłakać, bo akurat do mojego pokoju zapukał Will.
-Hej Vincent, zejdziesz na kolację, chyba długo nic nie jadłeś-powiedział otwierając drzwi, odpowiedziałem szybkie "nie" -masz coś zjeść. Już.
Zdziwiłem się bo jeszcze nigdy na mnie głosu nie podniósł.
-Ughh... Okej-wymamrotałem.
Zszedłam na dół do kuchni zakładając czarną bluzę.Zasiadłem do stołu kiedy ujrzałem wielką porcję francuskich tostów patrzyłem się na nie z obrzydzeniem, wziąłem jednego do ręki próbując go w siebie wcisnąć.
Już wiem jak się czuła Hailie..
Zjadłem jednego gryzą i odłożyłem na talerz.
Właśnie wszedła cała czwórka do kuchni kiedy trudziłem się tylko z jakimś tostem.
-Hej Vincent, dlaczego nie jesz-zapytał Shane.
-Ja... Jem przecież tylko przed chwilą zacząłem-mruknąłem pod nosem.
-Haha dziadek Vince bawi się w naszą małą Hailie-zadrwił Dylan.
-Pamiętaj kto ma dostęp do waszych kąt bankowych-moje usta zgięły się w ten głupi zadziorny uśmieszek Dylana.
Już nikt potem się nie odezwał a ja w spokoju poszedłem do mojej sypialni.
Kiedy zasiadłem do biurka na którym leżał mój telefon i laptop, zauważyłem że jest kilka nieodebranych połączeń od szpitala.
Natychmiastowo oddzwoniłem.
-Halo, słucham?-powiedziałem.
-Dzień dobry, niestety muszę pana poinformować iż Hailie Monet ma małe szanse na przeżycie, bardzo mi przykro robimy wszystko co w naszej mocy żeby ją uratować ale jest mała szansa, przepraszamy.
-S-słucham?-zaśmiałem się bo nie wierzyłem w to co właśnie usłyszałem- n-nie ona musi żyć..
To ostatnie powiedziałem do siebie bo już dawno się lekarka rozłączyła.
Usłyszałem jak cała czwórka wyjeżdża z naszej rezydencji.
Popłakałem się, nie robeczałem się, potrzebowałem sobie ulżyć.
Wtedy mi się przypomniało o żyletce w moim etui.
Wyciągnąłem ją z prawie prędkością światła i poszedłem z nią do łazienki po czym zamknąłem drzwi na klucz.
(TW! SH)
Podwonąłem swój lewy rękaw od bluzy i przyłożyłem ostrze do skóry zastanawiając się czy warto, jednak zdecydowałem że muszę sobie ulżyć nie zwracając uwagi na szkody.
Zacząłem robić sobie głębokie nacięcia na nadgarstku, na początku syknąłem z bulu ale po chwili z bulu bardziej się cieszyłem.
Robiłem sobie coraz głębsze nacięcia uważając na żyły żeby ich nie podciąć.
Po chyba 30 minutach miałem całe przed ramienie w głębokich cięciach.
Ale co najlepsze, ulżyło mi.
Dopiero teraz zauważyłem że byłem cały we łzach, nie miałem zamiaru tak długo patrzeć na moją rękę ponieważ usłyszałem wyłączanie silnika.
Szybko wziąłem bandaże z apteczki w szufladzie i wytarłem krew, po czym owinąłem bandażem rękę i spuścił rękaw swojej bluzy.
Żyletkę umył i schował z powrotem do etui i udawałem że się nic nie stało.
(KONIEC TW!)
Odkluczyłem łazienkę i z niej wyszedłem tylko po to żeby zastać w mojej sypialni Will'a siedzącego na jego łóżku.-Płakałeś.-powiedział stanowczo.
-Nie-rzuciłem strając nie patrząc mu w oczy.
-To popatrz mi w oczy-wstał i wziął mój podbródek w stronę jego twarzy skierowanej w górę- teraz mów prawdę.
-N-Nie płakałem-powiedziałem łamiącym się głosem.
-Vincent-zatrzymał się na chwilę- mnie nie okłamiesz, teraz prawda.
-Dobra, płakałem-tu się zastanawiałem się chwilę- ale nie powiem dlaczego bo też będziesz, a nie chce żebyś no... Wiesz nie jestem w stanie mówić o tym głośno
-Czy to chodzi o malutką?-na samą myśl o tym mi i jemu zebrały się łzy w oczach.
Lekko pokiwałem głową na tak i opowiedziałem mu o tym co lekarka mi powiedziała, po tym jak skończyłem zobaczyłem go całego w łzach.
-Tylko proszę obiecaj mi coś-zacząłem- nie rób sobie nic to nie twoja wina.
-Mhm..- mruknął niezadowolony.
Chciałem żeby uniknął tego co ja teraz zacząłem.
Powiedziałem żeby powiedział reszcie jaki jest stan Hailie bo ja nie miałem już siły na to wszystko i chciałem iść "spać", oczywiście że wcisnąłem mu kit, ale żeby się nie martwił.
Była godzina 23³⁰ a ja nadal nie spałem, ostatnio miałem bezsenność.
Godzina 3⁰⁰ nadal nie śpię.
5⁰⁰ nadal nie śpię.
W skrócie nie spałem całą noc.
Dwa rozdziały w jednym dniu \(•o•)/
Przepraszam za jakikolwiek cringe w tej książce, pamiętajcie zanim się przyczepicie to wiedzcie że to jest moja wersja VincentaZapraszam też do drugiej książki jak ktoś lubi bkdk ❤️
Komentarze ---------------------->
Opinie ------------------------------->
Pomysły ---------------------------->
Uwagi ------------------------------->
Bayooo❤️✨🕊️
CZYTASZ
••Jak ukryć nadkarstki?•• Vincent Monet
FanfictionVincent Monet, poważny, bezuczuciowy, zimny i lodowaty mężczyzna, na pozór.. Tak naprawdę, ma emocję, zaczął je tylko bardziej brać do siebie kiedy jego siostra trafiła do szpitala. Vince kiedy biegnie przez korytarz szpitala, wpada na przystojneg...