1. Achhhh... poniedziałki

14 1 1
                                    

          -Darlene, proszę powiedz, że dziś w szkole jest Anna! - krzyknęłam zdyszany głosem.
         - Chyba nie ma. - odpowiedziała obojętnie.
         - Nie żartuj! To co ja będę robić cały dzień?!
         - Przecież masz jeszcze mnie i Britte! - w sumie ma racje. Ale jednak za 5 minut historia. I co ja będę robić kiedy Kolumb będzie pytał z pracy domowej?! Przecież ja na pewno mam ją źle!
          - Proszę, niech mnie nie pyta!
         - Powodzenia! Po ostatniej kartkówce w której napisałaś, że... - tu jej przerwałam, już wiedziałam o co jej chodzi...
         - Nie kończ!
         - Oj daj spokój! Hehehe! - niezręczne, przyznam.
Zadzwonił dzwonek. W międzyczasie odmówiłam 10 zdrowasiek. Nauczyciel wszedł do klasy. Cisz jak makiem zasiał. Na twarzach ludzi było widać strach. Nie dziwie się im, sama nic nie umiem.
         - Kogo nie ma? - odezwał się Kolumb, dręczyciel, złodziej uśmiechów - nauczyciel historii...
         -April i Anny. - mruknęła klasa.
         - Dobrze, to kto przeczyta nam pracę domową? Może ktoś jest chętny?
Jedynie kto się zgłosił to John (czyt. Kujon).
          Aha czyli to mam źle. I to. No cóż, nie ma to jak historia...
          - Wszystko dobrze. No to zapiszcie temat ze strony 120.
Wow coś łatwo poszło... Nie pytał nikogo z ostatniej lekcji. Jak dobrze, że już za dwa tygodnie wakacje. Odpocznę i może pojadę do Polski...? Już marzę od dwóch miesięcy za pierogami babci i hasaniu po łąkach z rodzicami...
           Na szczęście to nie jest trudny temat. Oleje naukę na jutro... No bo po co uczyć się o jakimś Henryku czy innym Józku co se rządził w tym i tym wieku? No po co?
           - Jaka teraz lekcja, kochanie? - spytał mnie największy kretyn tej szkoły o imieniu Carol...
           - Prosiłam cie, żebyś tak do mnie nie mówił! My się nawet nie lubimy! Dosiadłem się do mnie raz na angielskim i ty to nazywasz związkiem...! Żenada. - Mam nadzieje, że go to zabolało i się odczepi. A dobrze wie, że mam chłopaka, menda jedna! Uff... dzwonek.
           -Britta jak myślisz w co dziś gramy na wf? Ja chce w kosza, ale pewnie te ulubienice pana wybiorą siatkówkę...
           -Pewnie ćwiczymy ręczną, a z resztą i tak nie ćwiczę. - odpowiedziała nawet nie zastanawiając się odpowiedzią na moje pytanie.
            - A czemu tym razem nie ćwiczysz? Nie masz stroju, boli cię brzuch, czy jesteś po chorobie? - znając życie wybierze odpowiedź drugą.
            - To drugie. Wuefista i tak nie ogarnia biologi. Haha. - Tu jej musze przyznać rację, chłop jedyne co zna to części ciała, ale o budowie kobiet nic nie mówi...
            - Idziemy po lekcjach do starbunia?
            - Jeszcze pytasz?! Czasami mam wrażenie, że mrożone latte po szkole to rytuał!

Dziki zachódOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz