Dziki zachód

5. Sądy

     Gdy wyszłam ze szpitala rodzice starali is śnie kłócić i nie rozmawiać o rozwodzie, z czego się w sumie cieszyłam. Starałam się spotykać jak najwiecej z przyjaciółkami. Po paru tygodniach rodzice znowu zaczęli rozmawiać o rozwodzie. Trochę panikowałam, ale starałam się to zaakceptować. Zaczęło się najgorsze, czyli obrady sądowe. Większość z nich przepłakałam, ale starałam się to ukrywać. Musiałam czasami odpowiadać na jakieś pytania i tak dalej... W końcu zapytano mnie z jakim rodzicem chce zostać. Nie chciałam odrzucić taty, ale jednak wolałam zostać z mamą. Powiedziałam, że chce zostać z mamą. Widziałam smutek w oczach taty i poczułam się źle. Wiedziałam, że znów będę tego bardzo żałować.
     Gdy wróciliśmy do domu, mama kazała mi się spakować i powiedziała, że to ostatnia noc w tym domu. Weszłam do pokoju i rozejrzałam się po moich zielonych ścianach, na których wisiały obrazki w kwiaty. Usiadłam przy moim białym biurku i zapaliłam lampkę nocną. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej walizkę, do której zaczęłam pakować swoje ubrania. Bezowa sukienkę, niebieski T-Shirt, i tym podobne...
     Spakowałam tablet, laptopa, i pare książek. Pomyślałam, że skoro już większość rzeczy spakowałam to postanowiłam się umyć i pójść spać. Położyłam się po raz ostatni w moim łóżku, pod moją zieloną kołdrą, przy oknie z widokiem na naszą okolice. Włączyłam sobie słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Gdy zrobiłam się zmęczona położyłam się spać.
      - Maya, Maya wstawaj!
      Obudził mnie głos mamy. Otworzyłam oczy i spytałam jej się co robi.
      - Chciałam cie tylko poinformować, że jutro rano mamy lot do Polski. Pojedziemy zamieszkać u cioci Ewy.
      CO?! JEDZIEMY DO POLSKI?! TERAZ JUŻ NIE ZASNĘ! Bardzo lubiłam jeździć do mojej Polskiej babci i jeść...PIEROGI. Ale jednak kocham Kanadę i trudno będzie mi się z nią rozstać z dnia na dzień.
       - Mamo, ale jak to?! Do Polski?! Powiedz, że żartujesz.
       Mama wyszła z pokoju bez słowa.