Rozdział 6.

86 8 0
                                    

Oczami Maxa.

Co mam zrobić jak mi o tym powiedziała, widziałem że jest smutna z sposobu że musi mnie odrzucić. Gdyby wiedziała wcześniej że jestem tym diabłem któremu jest obiecana o by tak nie  było, a teraz mnie znienawidzi no trudno przeżyje to i pójdę po nią i odbiorę to co moje. Mam to gdzieś że Aurora będzie mnie nienawidzić ale ja już tak dłużej nie mogę muszę mieć ją koło siebie cały czas.

- Bądź w domu z rodzicami i to nie jest prośba

- Dobrze będziemy

- Muszę zabrać tatę

Żeby upomnieć się o swoją własność, a on bardzo chętnie ze mną pójdzie. Nic trzeba się udać do piekła do ojca nie ma co.

- Dobra to ruszamy do piekła

Pomyślałem o piekle i odrazu tam byłem.

Piekło

Piekło zawsze było takie same, wszędzie ogień, demony latające, chodzące i tak dalej. Jak demony mnie widziały to odrazu mnie unikały albo z szacunkiem robiły ukłon.

Szedłem do zamku ojca, wszedłem do środka trochę go poszukałem, w końcu go znalazłem w jego sali tronowej. Ojciec odrazu podniósł się z tronu i do mnie podszedł by mnie przytulić, miło było dawno tego nie robił.

- Witaj ojcze

- Witaj synu co cię do mnie sprowadza?

- Znalazłem dziewczynę która była mi obiecana

- Czekaj w tej rodzinie co rodziło się samych chłopców?

- Tak ma teraz osiemnaście lat

- Widziałeś się z nią?

- Tak ale powiedziała że nie może być ze mną bo jest przyrzeczona diabłowi, ale jak to mówiła było w jej oczach smutek

- Czekaj jak to powiedziała że nie może z tobą być. A powiedziałeś jej że jesteś diabłem jej przyrzeczonym życia

- Nie, zna tylko moje imię i czym się zajmuje. Uprzedzając twoje kolejne pytani, chciałem jej powiedzieć ale wkrótce. Więc mam do ciebie prośbę, żebyś tam ze mną poszedł i upomniał się o moją własność

- Dobrze synu pójdę z tobą. A czemu sam nie pójdziesz?

- Bo mi nie uwierzy że jestem diabłem, a tak będzie tylko mnie znienawidzi, trudno przeżyje jakość to. Wolę żeby mnie nienawidziła niż żyć bez niej

- Dobrze synu kiedy chcesz tam być?

- Teraz to czeka na nas z rodzicami

- Dobrze to chodźmy 

Pomyśleliśmy o Aurorze i jej domu i odrazu przenieśliśmy się do niej.

Aurora i jej rodzice odrazu wstali z kanapy jak nas tylko zobaczyli, w ich oczach widzieliśmy strach o córkę, ja byłem schowany za ojcem czekałem aż powie że przybyliśmy po nią.

- Witam wiecie kim na pewno jestem

- Zaczynam się domyślać, Szatan

- W czym zawdzięczamy wizytę?

- Przybyliśmy po waszą córkę, tak jak wasza przodkini nam to obiecała, więc przybyłem z synem dla którego jest obiecana

- Co skąd wiedzieliście że już ma osiemnaście lat?

- Bo mój syn już ją spotkał i sama mu powiedziała

- Aurora to prawda?

- Spotkałam tylko Maxa o którym wam mówiłam

Postanowiłem się wyłonić za pleców ojca.

- Witaj piękna

- Co Max ty jesteś tym diabłem?!

- Tak miałem ci powiedzieć jak we mnie się zakochasz ale jak powiedziałaś ze nie możemy, być razem bo jesteś obiecana diabłowi to wziąłem sprawy w swoje ręce 

- Nienawidzę cię za to że mi prawdy nie powiedziałeś 

- Trudno przeżyje twoją nienawiść do mnie ale za to pójdziesz ze mną

- Nigdzie nie pójdę z tobą a nawet jak byś podniósł mnie to będę krzyczeć i przeklinać na ciebie, nigdy ci tego nie wybaczę że mi prawdy nie powiedziałeś 

- Przeżyjesz dziewczyno a my mieliśmy umowę z waszym przodkiem więc niestety musisz iść z nami

- Nigdzie nie pójdę

- Pójdziesz albo sam cię wezmę

- Nie pójdę 

Uciekła do swojego pokoju, ale ona mnie wkurza i jak mam jej nie kochać. Kocham ją całym  sercem ale na razie muszę być twardy, poszedłem za nią do pokoju.

- Aurora odtwórz te cholerne drzwi albo się przeniosę do ciebie

- Nie odtworzę 

- Otwieraj i to już 

- NIE!!!

- Dobra sama tego chciałaś 

Pomyślałem o Aurorze i jej pokoju i odrazu byłem w jej pokoju, była wściekła jak mnie zobaczyła.

- Co tu robisz do cholery nie zapraszałam cię

- Idziesz ze mną, przyszedłem po ciebie  wiesz ile na ciebie czekałem, nie masz pojęcia jak długo, same stulecia musiałem na ciebie czekać. Teraz już nie mam zamiaru czekać na ciebie

- I co mnie to obchodzi nigdzie z tobą nie idę i koniec

I co ja mam zrobić z uparciuchem, podszedłem do niej i przerzuciłem ją przez ramię i wyszedłem z jej pokoju na dół.

- Postaw mnie na ziemię i to już 

- Nie ma mowy księżniczko

- Nienawidzę cię i to bardzo

Weszliśmy do salonu a mój ojciec i rodzice Aurory jeszcze rozmawiali, jak nas zobaczyli to odrazu wstali z kanapy.

- Postaw mnie 

- Nie!!!
- Prędzej po moim trupie

- Co tu się dzieje, gdzie ją zabierasz!?

- Do siebie do domu 

- Nigdzie z tobą nie pójdę

- Pójdziesz bo mnie kochasz tak jak ja ciebie

- Nie kocham cię 

- Już synu możemy iść?

- Tak ojcze
- Pożegnaj się z rodzicami bo długo ich nie zobaczysz

- Co nigdy ci tego nie wybaczę

Słyszę jak Aurora zaczyna płakać jest mi smutno ale już mi przeszło.

- Tak możemy już iść

- Do widzenia córeczko i uważaj na siebie

- Kochamy cię najbardziej na świecie 

- Ja was też kocham najbardziej na świecie, uważajcie na siebie.

I pomyślałem o swoim mieszkaniu i przenieśliśmy się do niego. Aurora zrobiło się słabo jak ją postawiłem na ziemię.

- Nie zbliżaj się do mnie już i  nawet nie próbuj mnie dotykać. Powiedz gdzie jest tylko mój pokój





Diabeł Lucyfer i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz