Rozdział 8.

37 1 0
                                    

Następnego dnia.

Myślałam że oszaleje nie mogłam długo zasnąć w łóżku, jak ja go nienawidzę go za to co zrobił. Leżałam jeszcze nie chciało mi się wstawać z łóżka i zejść na śniadanie nie chciałam go widzieć to już wolę głodować niż go widzieć przenigdy.

- Jak ja chcę wrócić do domu. Tęsknie za rodzicami, muszę dać znać Kindze co się stało.

Zaczęłam szukać telefonu ale go nie znalazłam, już wiedziałam kto mi go zabrał. Wkurzyłam się na niego i to bardzo jak miałam znać Kindze i rodzicą. Wyszłam z pokoju i zeszłam  na dół, znalazłam go w jadalni jak jadł śniadanie jakby nic się nie stało. Nie wytrzymałam i krzyknęłam na niego.

- Gdzie jest mój telefon do cholery!!

- Nie mam go jeśli o to ci chodzi!

- Jasne już ci wierzę.

- Nie musisz mi wierzyć. Przeprosisz mnie jak znajdzie się twój telefon.

- Pff, nigdy cię nie przeproszę. Tak jak ty mnie nie przeprosiłeś więc ja nie będę.

- Pojedziemy do twoich rodziców po twoje rzeczy i tam będzie na pewno twój telefon.

- Dobrze ale nie odzywaj się do mnie już więcej.

- Jak sobie życzysz.... - A teraz zjedz śniadanie.

Usiadłam przy stole i zaczęłam pomału jeść, Max usiadł na swoim miejscu nie patrzyłam na niego. Ale czułam jego wzrok na sobie.

Skończyłam jeść i wstałam z krzesła, Max też wstał, i ruszyliśmy do wyjścia. Odtworzył mi drzwi od samochodu, wsiadłam do środka i zamknął za mną drzwi, okrążył samochód i wsiadł do środka. Odpalił samochód i ruszył, jechaliśmy w ciszy, chciałam włączyć radia a Max chyba też pomyślał o ty samym bo dotknęliśmy się przypadkiem przy radiu nie powiem podobało mi się, przeszedł mnie przyjemny dreszcz, szybko zabrałam rękę. Max włączył radio, a ja patrzyłam przez okno zamyślona.

Max nie wytrzymał i odezwał się ale ignorowałam go.

- Kochanie naprawdę przepraszam cię nie chciałem cię okłamywać.

- ...... . - nie mam ochoty z nim gadać.

- Bałem się że mnie odtrącisz jak powiem ci prawdę.

- ......? - jak się bałeś.

- Wiem że jesteś mi przeznaczona i jestem wdzięczny za to twojej prababce że obiecała mi cię. Odkąd się dowiedziałem że już się urodziłaś, 18 lat temu szukałem cię wszędzie. poczułem jak się urodziłaś i już wtedy się w tobie zakochałem, wiedziałem wtedy że zrobię wszystko dla ciebie, jesteś dla mnie wszystkim. Bez ciebie bym umarł nawet jak byś mnie zostawiła to bym się zabił, Jesteś dla mnie wszystkim słyszałaś. Zrobię wszystko żebyś mi wybaczyła, zapracuję na twoje zaufanie.

Nie uwierzyłam w to co usłyszałam aż łzy mi poleciały, wzruszyłam się tym wyznaniem i to bardzo.

- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałeś jak się czujesz i swoich uczuciach.

- Naprawdę się bałem że mnie odrzucisz.

- Dobrze dam ci szansę ale na zaufanie i na moje uczucia musisz zapracować i to ciężko.

- To czyli randki i jeszcze raz randki, kochanie.

- Tak ale te randki będzie aż 200 czyli codziennie po jednej.

- Aż tak dużo..... - Ale dam radę, wiem że spieprzyłem.

Zobaczymy co z tego wyniknie trochę się boję to sam syn Szatana. Jego ojca nie polubiłam i to od razu a Max jest inny, chociaż że jest diabłem.

I jak mam go nie kochać chociaż i tak będę na niego krzyczeć bo zasłużył sobie za to że mnie okłamał, wiem że się bał że go odrzucę i tak dalej ale i tak nie powinien. Dlatego dałam mu 200 randek, zobaczymy co zrobi i wymyśli.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 24 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Diabeł Lucyfer i jaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz