Rozdział 7

828 25 28
                                    

Z góry przepraszam, za to, jak bardzo długo mnie nie było. Miałam wiele prób, aby wrócić i wam coś napisać, ale dalej to nie był ten odpowiedni moment. W tym miesiącu (maj) moje życie się posypało i nie miałam na nic siły, ani chęci, jednak pod koniec tego miesiąca, coś się zmieniło, co dało mi siły, aby iść dalej. Nie wiem jak, nie wiem co, ale dało radę i wrzuciłam wam rozdział, nie jest idealny, ale już zaczyna się dziać, a chyba lubimy, jak zaczynają się akcje?

Zapraszam was do tego, aby głosować na rozdział, albo chociaż komentować, co wam się spodobało, a co nie.

Uwierzcie, że to daje motywacje i wsparcie!

Z góry dziękuje za głosy, każdemu z was i mam nadzieje, że podoba wam się to, co piszę.

Do następnego 🤍

#BTFwatt

****

Harper

Moje oczy pulsowały, tak szybko, że przez chwilę myślałam, że gałki mi wylecą z orbit. Ręce drżały, a oddech przyśpieszył, natomiast nogi, były tak miękkie, że jedyne co czułam i kontrolowałam w tym momencie, to mój własny umysł i aby nie powiedzieć niczego, czego bym żałowała. Sam fakt jednak, że nie ważne co by teraz wydostało się z moich ust, byłoby szczere do bólu. Zostawił nas, a ja jedyne co czułam, to żal i gniew. Może i w jakimś procencie nienawiść też, ale jednak, nie mogłam tak tego nazwać, ani czuć.

Minęło parę sekund, aż nie odezwał się ponownie, wtedy, jak na wznak otrząsnęłam się i lekko pokręciłam głową, prostując się jak u wojska. Spojrzałam na niego dokładniej i wtedy zauważyłam, że wyglądał zupełnie inaczej. Bardziej dojrzale. Jego włosy pociemniały, rysy twarzy o wiele bardziej się wyostrzyły, a jego zarost? Był lekko przycięty, ale był widoczny. Jego sylwetka o wiele większa, jak i jego mięsnie. Musiał ćwiczyć, nie było opcji, że nie. Jednak to co zostało bez zmian, to jego oczy i blizna nad lewą brwią, którą zrobił w wieku ośmiu lat, gdy pomagał mi zejść z drzewa, ale spadł i się uderzył. To mu zostało na zawsze.

- Nie przywitasz się? – zapytał zaciekawiony.

Jego głos mnie drażnił, dosłownie. Wszystkie wspomnienia wróciły, jak na pstryknięcie palca, a najgorsze wspomnienie, to to w którym odchodził. Był wtedy inny. Oschły. Teraz? Z wyrazu twarzy taki sam, ale czy w środku coś by się zmieniło?

Uniosłam brew i prychnęłam z pogardą wystawiając środkowy palec, a następnie ubrałam buty idąc w stronę drzwi. Już je otwierałam, gdy masywna dłoń mi zamknęła drzwi przed nosem.

- Nie zachowuj się, jak dziecko Haruś.

I to wystarczyło, aby się odwróciła i spojrzała na niego z pogardą, tak jak on wtedy na nas.

- Haruś? A kto ci dał prawo, aby tutaj wracać i udawać, jakby nigdy nic się nic nie wydarzyło? Rodzice ci może i wybaczyli, ale nie ja. – spojrzałam w jeden punkt, jak zahipnotyzowana. – Byłam dzieckiem Luke.

- A teraz jesteś prawie dorosła, gdybyś wtedy była na moim miejscu to-

- I tak bym nie zostawiła rodziny, tak jak ty. Są rzeczy ważne i ważniejsze, ale nie każdy to rozumie. – wzruszyłam ramionami. –  A teraz puść te drzwi i pozwól mi wyjść.

Już miał puszczać drzwi, lecz jego uwagę przykuło coś innego. Zerknął na moją dłoń, po czym moje oczy też ta wylądowały. Nie wiedziałam, że w nią też się zraniłam. Myślałam, że zmyłam wszystko, a jednak zostało coś jeszcze.

Beyond The Future |18+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz