🌖

39 4 1
                                    

Zatrzasnąłem drzwi, i zamknąłem zamek. Oparłem się plecami o scianę i zacząłem rozmyślać. Nie chciałem mieć wrogów, na pewno nie takich, co trzymają taką siłę jak on. Zniszczyłbym wszystko, gdyby moje dłonie nie były tak kruche. Odepchnąłem się delikatnie od ściany i zrobiłem kilka kroków do pokoju. Patrzę w lustro. Widzę nikogo. Pan Słowacki? Tak to szło? Sło-wacki. No gejowe, strasznie gejowe. Z każdym krokiem robionym w stronę pokoju, jest coraz gorzej. Powietrze jest cięższe, nogi słabną, kolana odmawiają posłuszeństwa. Ciało od zimna zaczyna się trząść. Blada skóra jest jeszcze cieńsza i kruchsza. Nie wiem co począć. Po wyczerpującej wędrówce, bo każdy krok się dwoił, dotarłem znowu do tapczanu. Usiadłem na nim, od razu uderzając się w dłoń. Po co mi uwaga, jeśli mogę mieć siniaki i krwotoki. Kocham życie. I kim jest nasz ulubiony pan Słowacki? Mężczyzna mówił o wulgarnych listach. Nie pamiętam nic. Nie wiem po co miałbym igrać z takim ogniem jak on. Wolał bym być od razu po jego stronie i trzymać z najsilniejszymi, niż cokolwiek innego. Pewnie pan ,,ciągle negatywna opinia" byłby dobrym przyjacielem.

Ble. O czym ja w ogóle myślę.

To dziwne. Za dziwne.

Pustka - Słowackiewicz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz