47

177 27 10
                                    


Yunjin lubiła organizację wesel. Było to pewnego rodzaju oderwanie od stania za barem i dołączenie do wiru kreatywnego myślenia w towarzystwie swoich sióstr. Oglądanie, jak wszystko, co zaplanowały na papierze, staje się rzeczywistością, było niesamowicie satysfakcjonujące. Jednak najlepszą częścią tej pracy były szerokie uśmiechy oraz łzy wzruszenia w oczach pary młodej i ich bliskich. Ich podziękowania i ciepłe słowa sprawiały, że Huh wiedziała, dlaczego to robi.

Jednak kiedy siedziała twarzą w twarz z państwem Park i Nakamura miała dość. Wyglądali jak każdy inny klient – rozpierała ich radość i z uśmiechem przeglądali katalogi, decydując, w jakie klimaty chcieliby pójść z weselem ich dzieci. Jedyną różnicą było to, że Yunjin wszystko wiedziała i każde ich słowo przyprawiało ją o ból brzucha i zbierającą się w ustach gorycz.

– Zdecydowali się już państwo na kolory przewodnie? Gdy to ustalimy, będziemy mieli już prawie wszystko – powiedziała życzliwe Minju, uśmiechając się do siedzącej naprzeciwko nich czwórki.

– Myśleliśmy, żeby oprócz bieli były też elementy różu i złotego – odparła pani Park.

– Klasyczny wybór, bardzo fajnie – przytaknęła żywo kobieta – Do zrobienia, oczywiście. Życzyli sobie państwo fontanny, prawda?

– Niestety nie przyjdą na czas – wtrąciła się Yunjin.

Kłamała. Właściwie to nie wiedziała nic o żadnych fontannach, ale stwierdziła, że póki Jungwon nie dał jej jasnych sygnałów co do tego, czy przyleci, stwierdziła, że będzie działać na własną rękę.

– Och – westchnęła mama Nakamury.

– Poczekają chwilę państwo? Musimy to sprawdzić.

Huh słyszała sztuczną życzliwość w głosie siostry, a jej równie fałszywy uśmiech oznaczał jedno – była na nią zła. Nie spodziewała się, że jej przytaknie, dlatego była gotowa na konfrontację.

Opuściły biuro Minju i skierowały się do tego Yunjin. Gdy szły korytarzem, panowała pomiędzy nimi niezręczna cisza, która zakończyła się wraz z zatrzaśnięciem drzwi.

– O czym ty mówisz Yunjin? Jakie "nie przyjdą na czas"? Nic mi o tym nie wiadomo.

– Wymyśliłam to, okej?

– Po co? – zmarszczyła brwi.

– Dobra, słuchaj, bo się zdziwisz – usiadła na swoim biurku i odetchnęła głośno – Ten ślub to ustawka.

– Co? – wytrzeszczyła oczy.

– Jay i Kazuha to tylko przyjaciele, którym rodzice ustawili zaręczyny i ślub. Sami mi o tym powiedzieli. To nie jest normalne.

– A jaki związek z tym ma nasza firma? I ty.

– Taki, że to nie jest odpowiednie i nie chcę, żeby ktoś brał ślub z przymusu. Chcę im pomóc Minju.

– To, co oni robią, jest ich życiem. Naszym obowiązkiem jest zorganizowanie dla nich wesela, za które płacą niemałe pieniądze.

– Nie rozumiesz, że tak się nie robi? – stęknęła.

– Nie rozumiesz, że to nie twój problem? Jeśli nie chcą wesela, to niech ogarniają to sami, a nie znaleźli sobie naiwną, głupiutką Yunjin, która zrobi to za nich. To nasza praca i ją wykonamy, nie obchodzi mnie nic innego.

Huh poczuła głęboki zawód palący jej klatkę piersiową. Nie chodziło nawet o to, że jej siostra nazwała ją naiwną, bo wiedziała, że tak nie jest. Chciała po prostu pomóc. Najbardziej jednak rozczarowało ją to, że Minju całkowicie nie przejmowali ludzie, a praca i pieniądze, jaką otrzymają.

– Jak możesz tak mówić? Ich pieniądze są ważniejsze niż oni?

– Szczerze? Absolutnie tak. Nie znam ich i nie będę ich poznawać, ponieważ są moimi klientami. To, że ty bujasz się z nimi po mieście, nie daje Ci prawa do kręcenia przy weselu.

– No oczywiście. Wiesz co? Zawsze taka byłaś i jesteś. Nie ważne czy to klienci, czy rodzina. Nie przyszłaś na moje zakończenie, bo zadzwonili z pracy, chociaż miałaś wolne i mogłaś odmówić. To zawsze Seth bierze wolne pod ciebie i robi wszystko, żebyście zrobili cokolwiek, bo z własnej woli nie wyjdziesz z tego zasranego biura. Tylko on się stara, jest na każde twoje skinienie. Na własne wesele też nie przyjdziesz? Czy może się spóźnisz, bo nie wypełniłaś jeszcze wszystkich papierów? To, że stawiasz pracę ponad ludzi, mówi o tobie wiele. To nie ja jestem głupia i naiwna, tylko ty nie masz empatii.

Wiedziała, że zarzuciła jej poważne rzeczy, ale tak naprawdę w każdym jej słowie była prawda. Minju zawsze stawiała zarobek i pracę ponad swoją rodzinę, znajomych, nawet narzeczonego. Do ich wesela zostało niewiele czasu, a ona, zamiast odpocząć i zająć się własnym wyjątkowym dniem nadal prowadziła spotkania z klientami.

Twarz starszej zrobiła się cała czerwona, ale zanim cokolwiek odpowiedziała, zacisnęła tylko wargi i wyszła, zostawiając otwarte drzwi. Każdy w emocjach zatrzasnąłby je z impetem, jednak ona nawet w takich momentach znajdowała w sobie opanowanie.

Yunjin westchnęła cicho i przetarła twarz, zastanawiając się, co zrobić. Stwierdziła, że wracanie na spotkanie nie ma sensu, ponieważ Kim i tak zrobi wszystko po swojemu. Do jej zmiany w barze zostało jeszcze pół godziny, ale i tak ruszyła w tamtym kierunku, nie wiedząc gdzie się podziać.

Teren przed hotelem był pełen życia. Muzyka dobiegająca zza baru, rozmowy ludzi i śmiech dzieci. Wszystko wydawało się takie szczęśliwe, więc dlaczego czuła się winna?.

– Yunjin, hej!

Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy dostrzegła energicznie machającego do niej Australijczyka. Siedział na jednym z barowych stołków i popijał wodę z butelki, a tuż obok siedział jego chłopak. Zauważyła tę różnicę, że Jake był jak dziecko, wszędzie musiał zajrzeć, chciał wszystko wiedzieć, był głośny i podekscytowany, a Heeseung był jego zupełnym przeciwieństwem. Spokojny i cichy, często powstrzymujący młodszego przed głupimi bądź pochopnymi decyzjami. Pomimo różnic naprawdę do siebie pasowali i tworzyli balans. Tylko Heeseung potrafił uspokoić Sima i na odwrót, tylko Jake wywoływał w starszym tak wiele sprzecznych emocji.

– Hej – uśmiechnęła się lekko, podchodząc bliżej – Jak tam? Wyspani?

– Mhm – przytaknął – Macie tutaj dobre śniadania. Wstaje wcześniej specjalnie dla nich.

– Cieszę się – zaśmiała się cicho, widząc jego uradowaną minę – Gdzie Jay i Kazuha?

– Kazuha śpi, a Jay powiedział, że idzie się przejść i złapać powietrza.

– Jego łapanie powietrza średnio mu wychodzi, bo pali fajki – dodał Heeseung.

– Ach, faktycznie, coś mija się z celem – przytaknęła – Zaraz zaczynam zmianę. Życzycie sobie coś?

– Czekałem na ciebie, bo robisz najlepsze drinki – uśmiechnął się Sim – Więc tak, życzę sobie.

– Jasne Jake – parsknęła – Moijto? Piłeś ostatnio.

– Poproszę.

Chociaż jej dłonie działały automatycznie, robiąc to, co na co dzień, jej umysł był w zupełnie innym miejscu. Chciała chwilę oddechu. Nie chciała kłócić się z siostrą. Chciała być teraz z Kazuhą, aby móc ucałować ją na dzień dobry. A to było niepoprawne.

Wszystko, co do niej czuła było niepoprawne.

☆☆☆

dzień dobry słoneczka, pozdrawiam was z super trzęsącego się pociągu

mission: divorce| kazujinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz