Rozdział II - Dostaję w prezencie własne sznurówki

107 7 3
                                    

Otworzyłem oczy i dostrzegłem Faith wpatrującą się we mnie z pomieszaniem zdziwienia i zniesmaczenia. Usta wydęła w niejasnym grymasie, a ręce splotła na piersi.
-Na ile straciłem przytomność? - spytałem próbując się podnieść.
-Ojejku, to musiało być bardzo długo, skoro nie zdążyłem jeszcze do ciebie podbiec, ty antagonistyczny zdrajco! - usłyszałem pełen wyrzutu krzyk Kylana. Przyjaciel zmierzał wściekły w moją stronę.
-Wcale tego nie żałuję - powiedział wymierzając we mnie palcem kiedy stałem już na nogach - Co się z tobą dzieje? - przeniósł wzrok na nieudzielającą się dotychczas Faith - Takie jak ty kiedyś palono na stosie.
Dziewczyna tylko zaśmiała się, jakby Kylan opowiedział jej jakiś żałosny żart. Mój kumpel jeszcze raz spiorunował nas oboje wzrokiem i odszedł dziarsko w kierunku Paula. Faith pokręciła głową i uśmiechnęła się pod nosem.
-Pewnie wyglądałem pociągająco kiedy obrywałem piłką w nos- próbowałem zażartować. Uniosła tylko brew i rzuciła zbywające ,, Taaaa ".
-Nielsen, skończyłeś już przedstawienie?-  skwitował podrażniony Grander. Nienawidziłem kiedy ktoś miał do mnie wyrzuty. A ten tu wyraźnie je do mnie żywił. I nie tylko on...
Spuściłem głowę, co trener uznał najwidoczniej za znak do kontynuowania gry. Skinął głową i dmuchnął w gwizdek, którego dźwięk omal nie rozerwał mi uszu. Tym razem napastnikami miała być para chuderlawych chłopaków. Jeden z nich niepewnie chwycił piłkę i spoglądając na swojego kompana ruszył biegiem w kierunku potencjalnych nabywców siniaków. Na szczęście nie byłem to ja, więc wykorzystałem to żeby porozmawiać z Faith. Czując jej narastajęcą niechęć do mnie, spróbowałem ratować sytuacje. Może to była moja ostatnia szansa w życiu aby zyskać jej zaufanie.
-Co robisz dziś wieczorem? - wystrzeliłem, ale od razu ugryzłem się w język.
Genialnie. Jack + 15 do głupkowatości. Spojrzała na mnie z lekkim zmieszaniem i zdezorientowaniem. Chciałem wyjaśnić, ale mnie ubiegła.
-Jestem dzisiaj zajęta - odwróciła wzrok.
Dlaczego mnie to nie zdziwiło? Albo jestem tak głupi, albo buzują mi hormony na widok pięknej, intrygującej, tajemniczej, boskookiej... O czym to ja mówiłem? A tak. Obstawiam, że po prostu jestem idiotą. Do tego o 19 mieliśmy iść z Kylanem na premierę ,, Wichrzycielstwo zombie 2 " w 3D. Ciekawe, ile zajmie mi przekonanie go, żeby mi ,,wybaczył".
Do końca W-Fu nie odzywałem się do nikogo. Faith po prostu odeszła, zostawiając na mojej twarzy tumanowaty uśmiech.
Na ostatniej lekcji usiadłem tak jak zwykle w jednej ławce z Kylanem. Nie odzywał się do mnie. Przez cały czas starałem się nie zerkać na Faith, ale kiedy nagle poczułem na sobie czyjeś spojrzenie, odwrociłem się w jej kierunku. Spoglądała na mnie nieobecnym wzrokiem marszcząc brwi, jakby się nad czymś zastanawiała. Było w tym coś przerażającego. Powoli zacząłem przyzwyczajać się do jej zamyślonej miny. A może pomyślała sobie, że jestem całkiem spoko gościem i da mi drugą szansę? Przekreśliła moje nadzieje kręcąc nagle głową. Zaczerwieniła się. Szkoda jedynie, że nie było to zawstydzenie, tylko gniew...
-Stary - zaczął nagle Kylan - przepraszam cię, ale chcę tylko twojego dobra.
Zaskoczony zaistniałą sytuacją nie mogłem nic z siebie wydusić. Kylan mnie przeprasza? Kiedy to do mnie dotarło, o mało nie wybuchnąłem śmiechem. On nigdy mnie nie przeprosił. Nawet wtedy, kiedy zniszczył moje dziesiąte urodziny skacząc na tort i krzycząc ,, Zombie atakują, kryć się! " brudząc wszystko i wszystkich wokół . (Kylan ma bzika na punkcie zombie - kiedyś o tym opowiem)

Nawet wtedy, kiedy przeciąłem sobie rękę i przez niego omal nie umarłem z bólu, bo specjalnie zamiast wody utlenionej podał mi sok z cytryny z solą... Na samą myśl ciarki mnie przechodzą. A teraz, chciał pierwszy raz w życiu przeprosić za coś, za co ja powinienem. Czekam jeszcze tylko na wylądowanie UFO w moim pokoju z paczką pikantnych tacos w ręku.

-Ej! -zawołał machając mi przed twarzą zeszytem- mówię poważnie! Ona jest... emmm. . dziwna. Czuję to. A wiesz że ja zawsze wyczuwam kłopoty - powiedział z naciskiem. Było to oczywiście lekkie zakłamanie rzeczywistości, ale jeśli zamierzał się ze mną pogodzić bez sięgnięcia po mocniejsze środki ( szczoteczka - ja - toaleta - środki czyszczące-nieprzyjemna sytuacja ) to zaniechałem próby sprostowania.
-Rozumiem- odparłem uśmiechając się szeroko. Kylan odwzajemnił mój gest pokazując swoje idealne uzębienie.

IcePassengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz