XVIII

166 23 11
                                    

Słońce wisiało nisko na niebie, rzucając ciepły złoty blask nad wzgórzami i bujnymi lasami otaczającymi królestwo L'Manburg. Chłodna bryza szeleściła przez liście, niosąc ze sobą zapach przygody i niepewności. Książę w karocy wraz ze swoim kamerdynerem oraz sługą, jechali w ciszy, nie odzywając się do siebie za bardzo. Sama droga była bardzo wymagająca ze względu na dość nagłe zmiany klimatowe pomiędzy Las Nevadas, a L'Manburgiem.

Gdy jechali przez wielki łuk, który oznaczał wejście do L'Manburga, niegdyś tętniące życiem ulice wydawały się teraz ciche i napięte. Tętniące życiem sztandary, które zazwyczaj zdobiły budynki miasta, wisiały na pół masztu. Serce księcia było ciężkie w jego klatce piersiowej, gdy prowadził swojego rumaka w stronę pałacu. Na wejściu przywitał go doradca jego ojca, który nie wyglądał chwilowo najlepiej. Miał ciemne worki pod oczami i wyglądał na czymś mocno zmartwionego.

- Witam, wasza wysokość. Mam niestety złe wieści dla księcia. Zdrowie króla w ostatnich dniach pogorszyło się. Obecnie Król nie jest w stanie wstać z łóżka. - powiedział starszy mężczyzna, co od razu zaniepokoiło księcia jak i jego najbliższych towarzyszy. Bez większego zastanowienia pobiegł w stronę komnaty swojego ojca, w której obecnie ten leżał. Kiedy tylko wszedł do pomieszczenia, żołnierze stojący w pomieszczeniu pokłonili mu się, a następnie usiadł przy jego boku, od razu chwytając jego dłoń w swoje.

- Wiadomo, co mu jest? - zapytał cicho, aby przez przypadek nie obudzić spokojnie obecnie śpiącego rodzica.

- Król narzekał na ból gardła, więc zaprosiliśmy do zamku lekarza. Nasz lekarz jednak nie był w stanie przyjechać ze względu na swoje prywatne powody, więc przysłał swojego ucznia. Na początku wszystko było dobrze, ale później król był coraz słabszy, aż parę dni temu władca nie był w stanie się podnieść. Obecnie większość dnia król śpi, mało je, mało pije. - odpowiedział doradca, stojąc przy księciu, który ze zmartwieniem patrzył na pogrążoną w śnie twarz swojego ojca.

- Nie byłoby problemu, jakbym popatrzył na napar, jaki pije król? Znam się trochę na ziołach. - powiedział Karl, patrząc to raz na doradcę, a raz na swojego przełożonego, który od razu pokiwał głowa na jego słowa.

- Ufam mu. Idź to sprawdź. Na razie z mojego rozkazu ojciec ma nie pić i nie jeść czegokolwiek co nie zostało potwierdzone nietrującym przez Karla. - rozkazał książę, patrząc na wszystkich w pomieszczeniu. Starszy mężczyzna wraz z byłym aniołem wyszli z pomieszczenia, zostawiając księcia oraz jego kamerdynera samych wraz ze strażami, którzy pilnowali wejścia, aby nikt nieproszony nie wszedł do pomieszczenia. - Znajdź tego ucznia, i przyprowadź go do mnie. Coś mi nie pasuje w tej całej sytuacji. - powiedział do Tobiego, który od razu lekko się ukłonił, zaraz po tym wychodząc z pomieszczenia, aby znaleźć osobę, którą książę chciał teraz zobaczyć.

W czasie, w którym młodzieniec po prostu czekał, aż jego jedyny rodzic w końcu się obudzi, dostał informację, że napary, jakie dostawał jego ojciec, były robione z maku, który faktycznie jest popularnym lekarstwem na kaszel, oraz bóle jamy ustnej i gardła. Dopiero w bardzo dużych ilościach powoduje on senność oraz nudności. Cała jednak sytuacja nadal wydawała się księciu dość podejrzana. Jego ojciec nie należał do osób, które łatwo chorowały, a jak już zdarzyła się taka okazja, to wystarczyło parę dni, aby ten był całkowicie zdrowy.

- Karl, zostań tutaj i pilnuj zdrowia mojego ojca. W każdej chwili może się tu pojawić królestwo Arktyki, aby zawrzeć ten rozejm. Pójdę w zastępstwo ojca, a wy pilnujcie tego pomieszczenia jak oka w głowie. - zażądał książę, zaraz po tym wychodząc z pomieszczenia wraz ze swoim kamerdynerem oraz doradcą władcy. - Masz jakieś informacje co do tego ucznia? - zapytał tym razem bezpośrednio swojego kamerdynera, który ze smutkiem pokręcił głową.

Sauveur // DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz