'5'

25 3 107
                                    

-Twój ojciec jest mordercą?!

Powiedział zaskoczony rudzielec przyglądając się brunetowi, który pobladł.

-Możesz się nie drzeć? Chyba że chcesz by cała szkoła się o tym dowiedziała.

Luca wyglądał na zirytowanego, ale również na. zestresowanego.

-Okey, wybacz. Możemy rano do niego pójść?

Luca westchnął cicho i skinął głową, patrząc na niego.

-Dobra, jutro o 9 przed bramą szkoły. Nie spóźnij się.

Mówiąc to chłopak wstał i zostawił Noe'go i Adelaide samych. Adelaida wróciła na swoje miejsce w bibliotece a Noe wrócił do swojego pokoju w akademiku.

Coś w zachowywaniu Luci mu nie pasowało, chłopak był...chłodny. Jakby w ogóle nie chciał spotykać ze swoim ojcem.

***

Chłopcy spotkali się o dziewiątej i Luca w ciszy zaczął ich prowadzić w stronę swojego rodzinnego domu. Noe przyglądał mu się zmartwiony, ale nie wiedział, jak ma zacząć tą rozmowę.

Po 30 minutach zatrzymali się przed niedużym jednorodzinnym domem. Brunet zapukał w drzwi, patrząc na nie obojętnym wzrokiem, gdy mężczyzna w średnim wieku otworzył im.

-Dzień dobry, w czym mogę po- co ty tutaj robisz?! Dobrze wiesz, że nie masz wstępu do tego domu.

Sorin patrzył na swojego syna z.... odrazą w oczach. Próbował zamknąć im drzwi przed nosem, ale brunet przytrzymał drzwi, patrząc na swojego ojca.

-Nie przyszedłem tutaj dla ciebie. Mój przyjaciel chciał z tobą porozmawiać więc przestań robić przed nim przedstawienie i wpuść nas.

Mężczyzna popatrzył na niego i po chwili ciszy, wpuścił ich do środka, zamykając za nimi drzwi.

-Więc, o co chodzi?

Zapytał, wpatrując się w Noe'go, udając, że Luci tam nie ma.

Chłopak odchrząknął cicho i wyjął telefon z kieszeni, włączając go i pokazując mu zdjęcie Adelaidy.

-Adelaida Savin, chodził z nią Pan do szkoły. Co mógłby pan o niej powiedzieć?

Czarnowłosy nic nie mówił aż prychnął cicho i spojrzał na młodzieńca.

-Była dziwadłem. Zawsze trzymała się na uboczu, nie miała żadnych przyjaciół, nie chodziła na żadne spotkania szkolne i jedyne co robiła to się uczyła. Były też plotki, że wolała dziewczyny.

Powiedział chłodno, odrywając wzrok od zdjęcia dziewczyny.

-A co powiesz na temat jej morderstwa?

Zapytał nagle Luca, patrząc na niego chłodnym wzrokiem.

-Wiem tylko że ktoś z uczniów podobno to zrobił. Ktoś taki jak ty, synu.

-Ktoś taki jak on?

Wtrącił niebieskooki, nie rozumiejąc ich rozmowy. Sorin skupił na rudowłosym swoją uwagę na co Luca pobladł jeszcze bardziej.

-Oh, nie wiesz? Ktoś taki jak on, czyli pedał? Nie wiedziałeś? Mój syn jest gejem i zniszczył tym całą rodzinę. Jeśli to wszystko to wynoście się, bo nie chcę go widzieć w swoim domu.

Czarnowłosy popatrzył na nich chłodno po czym przeszedł do salonu, siadając na kanapie, biorąc kilka łyków piwa z otwartej puszki. Luca bez słowa wyszedł z domu, trzaskając za sobą drzwiami. Noe wybiegł za nim, chociaż naprawdę chciał powiedzieć kilka słów do jego ojca.

-Luca czekaj!

Krzyknął Noe, gdy złapał go za ramię, zatrzymując chłopaka.

-Co, ty też chcesz mi powiedzieć, że jestem obrzydliwy? Że powinienem się wstydzić?

Mówiąc to brunet miał łzy, w oczach które szybko starł wierzchem dłoni.

-Nie, absolutnie nie. Po prostu chciałem ci powiedzieć, że nie zasługujesz na takie traktowanie, nikt nie zasługuje. I że twój ojciec jest idiotą, że wyrzekł się takiej osoby jak ty.

Luca westchnął cicho i spojrzał na niższego chłopaka. W jego oczach był smutek, który łamał Noe'mu serce. Gdyby wiedział to nigdy by nie zabierał go do jego homofobicznego ojca.

-Możemy o tym nie rozmawiać? Nie chcę się przed tobą rozpłakać lub coś w tym stylu.

Niebieskooki skinął głową i wrócili razem w ciszy do akademika. Luca chciał już wejść do swojego pokoju, gdy Noe ponownie go zatrzymał.

-Chcę żebyś wiedział, że to, że jesteś gejem to nic nie zmienia. Nadal jesteś Luca Nicoara, czyli jedna z bystrzejszych osób jakie znam. Dobranoc.

Mówiąc to uśmiechnął się lekko w stronę wyższego chłopaka i wszedł do swojego pokoju.

Luca uśmiechnął się kącikiem ust na jego słowa i wszedł do swojego pokoju.

Chłopak położył się na łóżku i mały uśmiech pojawił się na jego twarzy, gdy słowa Noe'go powtarzały się w jego głowie. Może ten rudzielec nie jest aż taki zły.

'Secretul fostei Morți'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz